Witajcie
kochani!
Dałam
radę wstawić dzisiaj kolejny rozdział chociaż miałam już sobie
odpuścić i zrobić to jutro, ale jak obiecałam to słowa
dotrzymuję. Niektóre osoby ciągle mi kwiczały, że krótkie i
krótkie. Tak więc dzisiaj rozdział jest długi jak cholera. Na
Wasze życzenie. Chcecie i macie :) Z notki ogólnie jestem
zadowolona, jak zwykle połowę dopisałam, pokreśliłam i
poprawiłam. Ale efekt końcowy mi się podoba. Mam nadzieję, że
nie zrobiłam dużo błędów. Nie przedłużam więcej mojego
bezsensownego monologu.
Zapraszam
do czytania i komentowania!
*******
Siedziałam
w salonie gapiąc się w telewizor, w którym jak zwykle nie było
nic ciekawego. Prawie zasypiałam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
To pewnie dziewczyny. Leniwie ruszyłam otworzyć, ale nie zdążyłam,
bo do środka wparowała Nina, a za nią Alex śmiejąca się z jej
zachowania.
-Opowiadaj
o czym wtedy gadałaś z Michaelem. Zaprosił Cię gdzieś? Czemu
zostawiłaś mi taką krótką wiadomość? Skróciłaś włosy?
Ładnie Ci tak.- jej powitania bardzo często tak wyglądają.
Poszłyśmy do salonu.
-Może
najpierw jakieś cześć Victorio bardzo się cieszę, że Cię
widzę?- spojrzałam na nią podnosząc jedną brew do góry.
-Oczywiście,
że się cieszę- przytuliła mnie tak samo jak Alex.
-Co
Ty jej zrobiłaś, że gada jak najęta?- zaśmiała się.
-Ja?
Nic ewentualnie Stefano.
-Ej
nie przyszłyśmy tutaj rozmawiać o Stefano tylko Tobie i Michaelu.
-Spokojnie
zaraz wam wszystko opowiem. Napijecie się czegoś?
-Kawy.
-Herbaty.-usłyszałam
w odpowiedzi. Poszłam do kuchni i po chwili wróciłam z trzema
kubkami i ciastkami. Wszystko postawiłam na stoliczku po czym
usiadłam na kanapie.
-Więc?-wpatrywały
się we mnie jak w wyrocznię.
-Więc
Mike zaprosił mnie na kolację.
-No
okej, ale jak się w ogóle poznaliście?- spytała Alex.
-W
klubie. Szłam do naszego stolika i wpadł na mnie rozlewając przy
okazji mojego drinka. Oczywiście przeprosił, ale nakrzyczałam na
niego.-wybałuszyły oczy- Nazwałam go kretynem, a później...
-Nazwałaś
Michaela Jacksona kretynem?!!- odezwały się obie.
-Tak,a
potem poszłam do toalety. Wracając zobaczyłam go przy barze więc
poszłam tam żeby go przeprosić. Zaczęliśmy rozmawiać, okazało
się że pije, bo zdradziła go dziewczyna z jego bratem...
-...Madonna
zdradziła Michaela z jego bratem?!!- znowu mi przerwały.
-Tak.-powiedziałam
zirytowana. Obie patrzyły na mnie z otwartymi ustami.
-Niemów,
że nic nie wiedziałaś. W studiu pewnie huczy.
-Nic
nie wiedziałam, bo nikt mi nic nie powiedział. Zawsze jak jest
jakaś afera to większość siedzi cicho, a już zwłaszcza taka
afera. No, ale mów co było dalej!- rzuciła podekscytowana.
-Po
dwóch godzinach był już wstawiony, a ja wcale nie byłam w lepszym
stanie. Poszłam z nim na parking i...- zaczęły się śmiać.
-Przestańcie!I
resztę już widziałyście. Następnego dnia pojechałam do tej
małpy.- powiedziałam wskazując palcem na Ninę, która przestała
się śmiać- I spotkałam tam Michaela, który chciał zaprosić
mnie na kawę, ale odmówiłam...- i znowu nie było dane mi
dokończyć.
-Jesteś
nienormalna?!- krzyknęła Nina wstając- Jak mogłaś mu odmówić?!
-A
dałaś mi dokończyć?- z powrotem usiadła.
-No
właśnie. Odmówiłam, bo miałam przecież spotkanie z klientem.
Zapytał wtedy czy mam chłopaka na co zaprzeczyłam więc
zaproponował mi kolację dzisiaj wieczorem.- zakończyłam tą jakże
interesującą opowieść-Teraz już wszystko wiecie.
-O
której ta kolacja?
-O20:00
ma po mnie przyjechać.- wzięłam ciastko, którego nawet nie
zdążyłam ugryźć.
-I
Ty mówisz to tak spokojnie? Zostały tylko trzy godziny.- Nina
wyrwała mi ciastko.
-Dokładnie
mamy mało czasu.- wtrąciła się Alex.
-Ej,
ale na co?- zaśmiałam się.
-Przecież
musisz wyglądać zajebiście. Tak żeby Jackson zemdlał na Twój
widok.- podekscytowana razem z Alex pociągnęły mnie za rękę i
zaprowadziły do sypialni.
-Nie
przesadzajcie to zwykła kolacja.- powiedziałam pewna siebie.
-Dobra, dobra.- i się zaczęło.
******
Stałem
przed lustrem w holu i chyba setny raz poprawiałem już włosy.
Chciałem dobrze wyglądać przed Victorią Czym ja się tak
denerwuje? Przecież to zwykła kolacja, ale za to z niezwykłą
dziewczyną. No właśnie Vicki...Bardzo ją polubiłem, mimo że
powinienem być teraz ostrożny z kobietami to czuję, że ona mnie
nie skrzywdzi. Po jej zachowaniu w stosunku do mnie wywnioskowałem,
że mogę jej zaufać. Wtedy w klubie potraktowała mnie jak
normalnego faceta, którym zresztą jestem, ale niektórzy o tym
zapominają...
To
nie tak, że wymazałem z pamięci Mad i biorę się za kolejną
dziewczynę. Nadal boli mnie to w jaki sposób mnie potraktowała, a
najbardziej, że nie potrafiła przyznać się do winy tylko zrzuciła
wszystko na mnie. I oczywiście wszyscy jej wierzą, bo to kobieta.
Popłakała się pewnie przed dziennikarzami dla lepszego efektu, a
oni zamiast zapytać mnie o zdanie to uwierzyli w te bzdury.
Powinienem iść teraz do byle jakiego brukowca, albo zorganizować
konferencję prasową i wszystko wyjaśnić, powiedzieć jak było
naprawdę, ale po co? Przecież i tak mi już nikt nie uwierzy. Nie
mam siły o tym myśleć. Mam nadzieję, że chociaż na kolacji
zapomnę o Mad. Nie chcę po raz kolejny psuć sobie i Vicki humoru.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Mac.
-Coś
Ty się tak wystroił jak struż w Boże Ciało?- zaśmiał się.
-Jestem
umówiony, lepiej mi w rozpuszczonych czy związanych?- odwróciłem
się do niego.
-W
rozpuszczonych. Z kim?
-Z
Victorią.
-Uuuuu
widzę, że nie próżnujesz i słuchasz się moich rad.
-Oczywiście
Twoje rady są bezcenne.- powiedziałem sarkastycznie.
-A
gdzie jedziecie?
-A
co Ty wywiad środowiskowy przeprowadzasz?
-Niezła
dupa z niej musi być skoro tak mało o niej mówisz. Pewnie nie
chcesz zapeszać, albo boisz się, że jak mnie pozna zakocha się we
mnie od pierwszego wejrzenia. Mój urok osobisty tak działa na
dziewczyny.- puścił mi oczko.
-Tonie
jest dupa, tylko Victoria. Jak Ty się wyrażasz? Poza tym nie sądzę
żeby zakochała się w 12- latku.
-Nie
martw się aż takim chamem nie jestem żeby odbijać Ci
laskę.-poklepał mnie po plecach.- No to dowiem się gdzie
jedziecie?
-Do
restauracji na kolację.
-Mhmm
i co będziecie robić po kolacji?- zdezorientowany odwróciłem się
w jego stronę.
-A
co mamy robić? Odwiozę ją do domu.
-Och
God Mike Ty w ogóle nie znasz się na kobietach.
-Odezwał
się ekspert.- prychnąłem.
-A
żebyś wiedział, mówi Ci coś kolacja ze śniadaniem?- spojrzał
na mnie dwuznacznie. Wybuchłem niekontrolowanym śmiechem.
-Co
w tym śmiesznego?
-Nie
wiem skąd Ty wiesz takie rzeczy i szczerze mówiąc nie chcę
wiedzieć, ale żadnego śniadania nie będzie ani jutro ani
pojutrze.-spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Wiesz
co? Dupa z Ciebie, a nie facet.- i poszedł na górę. Pokręciłem
niedowierzająco głową. Do czego to doszło żeby 12- letnie
dziecko uczyło mnie jak postępować z kobietami. Świat zwariował,
albo ja jestem zacofany. Poszedłem do Jess.
-I
jak wyglądam?- zapytałem kucharki, która oderwała się od
książki. Zaczęła mnie oglądać z każdej strony.
-Świetnie,
Victoria zemdleje na Twój widok.- powiedziała w żartach.
-Wypluj
to słowo. Mam dość kobiet mdlejących na mój widok.
-To
nie ich wina tylko Twoja.- zaśmiała się.
-Moja?
A co ja takiego robię?- zrobiłem obrót. Jessica westchnęła
przelotnie patrząc na mój tyłek. Pewnie myślała, że nie
zauważę.
-Jess!
-No
co? Masz odpowiedź. Nie kręć tak tymi biodrami to mdleć nie będą.
-Wcale
nie kręcę.
-Jedź
już, bo mnie denerwujesz.
-Na
pewno? Bo wiesz mogę jeszcze pokręcić biodrami jak tak bardzo
chcesz.- wyszczerzyłem się.
-Wypad!-rzuciła
we mnie poduszką, ale nie trafiła bo się schyliłem.
-Nie
musisz się tak wkurzać, wystarczyło poprosić o specjalny taniec.
Całą noc byś nie spała.
-Jackson
jak Cię zaraz kopnę w dupę to z bólu całą noc nie będziesz
spał. Wynocha, bo zaraz coś ci zrobię!
-Taaak?
A co mi zrobisz?- poruszyłem zabawnie brwiami. Wzięła w rękę
kapcia i ruszyła w moją stronę.
-Nie
bij mnie! Już sobie idę.- zasłoniłem się rękami. Stanęła
przede mną z triumfalnym uśmiechem.
-Ale
wiesz jak nie będziesz mogła zasnąć to dzwoń.
-WON
MI STĄD!!!- wydarła się na mnie.
-Też
Cię kocham- rzuciłem i pobiegłem do drzwi za nim Jess by mnie
zabiła.
******
-No
to teraz Jacksonek na pewno padnie na kolana jak Cię zobaczy.- Nina
klasnęła w dłonie.
-Mogę
już zobaczyć?- zapytałam otwierając jedno oko.
-Tak.-odpowiedziały
obie.
-No
wreszcie już myślałam...- otworzyłam oczy i spojrzałam w lustro.
Dosłownie mnie zatkało. Podobało mi się, ale...
-Nie
wyglądam zbyt wyzywająco?- zaczęłam się obracać.
-Nie,
wyglądasz zjawiskowo.- Alex do mnie podeszła.
-Na
pewno?- dalej nie byłam przekonana, ta sukienka jest zbyt krótka.
Zaczęłam ją obciągać w dół. Nina widząc moje poczynania
strzeliła mnie po łapach.
-Zostaw
to!- zaczęła ją podciągać do góry.- Brzuch wciągnięty i cycki
do przodu!- klepnęła mnie w tyłek. Zaśmiałam się.
-Dobra
dziewczyny jest za dziesięć ósma. Nina chodź zbieramy się.
-Tak
to świetny pomysł, zaraz przyjedzie Michael.- rzuciłam pospiesznie
biorąc w rękę czarną kopertówkę.
-A
może zostaniemy i...- zaproponowała Nina.
-O
nie w życiu! Już ja Cię znam zaczniesz mu opowiadać takie
głupoty, że się wystraszy i jeszcze ucieknie.- powiedziałam
widząc co się święci- Wynocha do domu, zajmij się lepiej
Stefano.- popchnęłam ją w stronę drzwi.
-Poczekaj
zapomniałaś czegoś.- wzięła moją torebkę, odwróciła się i
coś do niej wsadziła.
-Co
Ty tam chowasz?- wyrwałam jej ją. Nina mając wielkiego banana na
twarzy spuściła wzrok. Zaczęłam grzebać w torebce. Natrafiłam
na coś małego i kwadratowego. Wyjęłam 10 zwiniętych...
-Prezerwatywy?!!
Czy Ty się dobrze czujesz?!- nie wierzyłam własnym oczom. Żeby to
chociaż była jedna, ale ich było aż 10! Ludzie po cholerę mi
tego tyle?
-No
co? Przezorny zawsze ubezpieczony.- wzruszyła ramionami. Alex śmiała
się w najlepsze, mi nie było do śmiechu.
-Chodź
wariatko.- złapała ją za rękę i wyszły. Wzięłam te jej
zabezpieczenie i wyrzuciłam do kosza. Chyba na głowę upadła jeśli
myślała, że mam zamiar tego użyć i to jeszcze dzisiaj.
Niedoczekanie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam głęboki
wdech i poszłam otworzyć.
******
Stanąłem
przed odpowiednimi drzwiami po czym nacisnąłem na dzwonek. Długo
nie musiałem czekać. Ujrzałem w drzwiach Vicki. Wyglądała
olśniewająco, nie byłem w stanie wykrztusić z siebie słowa.
-Cześć.-uśmiechnęła
się.
-Yyyyy...eghemm,
przepraszam.- zmieszałem się.- Wyglądasz ślicznie to dla
Ciebie.-wręczyłem jej bukiet kwiatów.
-Dziękuję.-zarumieniła
się lekko wsadzając kosmyk włosów za ucho i pocałowała mnie w
policzek. Po czym przesunęła się w przejściu.
-Wejdź,
wstawię je do wazonu.-wszedłem powoli rozglądając się po
pomieszczeniu.
-Rozgość
się, zaraz wrócę.- wskazała ręką na salon. Mieszkanie było
urządzone nowocześnie, ale bardzo przytulnie. Victoria ma świetny
gust od razu widać, że jest architektem. Przyglądałem się
zdjęciom rodzinnym, było ich bardzo dużo. W pewnym momencie
odwróciłem się, a do pokoju weszła Vicki.
-Piękne
mieszkanie, sama projektowałaś?- byłem pod wrażeniem.
-Tak,
dziękuję. To jak jedziemy?- zapytała nieśmiało.
-Jasne.-udaliśmy
się do wyjścia. Szybko znaleźliśmy się na zewnątrz. Otworzyłem
mojej towarzyszce drzwi na co się zaśmiała.
-Prawdziwy
dżentelmen.
-Zawsze.-odwzajemniłem
uśmiech i usiadłem za kierownicą. Do restauracji nie było daleko
niecałe 20 minut.
-Widzę,
że lubisz szybką jazdę?
-Mam
zwolnić?- spytałem zdziwiony, przecież jechałem tylko 170 km/h.
-Nie,mnie
to nie przeszkadza. Sama tak jeżdżę, ale gorzej z policją, która
może Cię zatrzymać. Oni raczej nie lubią szybkiej jazdy.
-Tak
szybko jak mnie zatrzymają równie szybko wypuszczą. Mam na nich
swój sposób.
-Ciekawe
jaki?- zaśmiała się.
-Już
Ci prezentuję. Panie władzo, ale naprawdę bardzo się spieszę na
koncert. Nie dałoby się tego jakoś załatwić? Wtedy zwykle mówi:
Dobrze niech pan już jedzie, a tak przy okazji mógłbym prosić o
autograf dla żony? Jest pana wielką fanką. Zgadzam się od razu
zadowolony, że połknął haczyk, daje mu autograf i
odjeżdżam.-spojrzałem na Vicki, która miała śmieszną minę.
-Niezły
patent na wymiganie się od mandatu.- pochwaliła.
-To
jeszcze nic, ostatnio to miałem dopiero spotkanie z
policją.-zaśmiałem się na samo wspomnienie tamtego dnia.
-Opowiedz.-poprosiła
wyraźnie zainteresowana.
-Tydzień
temu jechałem na spotkanie z producentami i tym razem naprawdę się
spieszyłem, bo byłem już spóźniony. Zatrzymała mnie policja za
przekroczenie dozwolonej prędkości, a dokładniej policjant i
policjantka. Wysiadłem z wozu i oczywiście opowiedziałem, że
jestem spóźniony. Ale ten facet był nieugięty i kazał mi pokazać
dokumenty wtedy właśnie przypomniałem sobie, że zapomniałem
dowodu. Pani policjant cały czas się do mnie uśmiechała, więc
postanowiłem to wykorzystać. Spojrzałem na nią błagalnym
wzrokiem, a ona na to : „Bill daj spokój nie widzisz,że pan
Jackson bardzo się spieszy?"- udawałem jej głos, a Victoria
zaczęła się śmiać- „Zajmij się lepiej łapaniem prawdziwych
przestępców, a nie porządnych obywateli bez powodu zatrzymujesz."
Tak chciało mi się śmiać, ale musiałem się powstrzymać i
udawać urażonego i porządnego obywatela. Przyznałem pani
policjant rację i spytałem czy mogę już odjechać. Oczywiście
pozwoliła mi i przeprosiła za kłopot. Ja w zamian uśmiechnąłem
się czarująco i odjechałem.
-Niezły
bajerant z Ciebie. Czarujący uśmiech, a to dobre.- nadal się
śmiała.
-Wątpisz
w to?
-Jak
żebym śmiała w tak porządnego obywatela.- wybuchnęliśmy
śmiechem. Zatrzymałem samochód przed najlepszą chińską
restauracją wmieście po czym szybko wysiadłem i otworzyłem
Victorii drzwi, podając rękę.
-Mam
nadzieję, że lubisz chińszczyznę.
-Uwielbiam.-
weszliśmy do środka.
-Dobry
wieczór panie Jackson, pani Lancaster.- przywitał nas właściciel
restauracji.- Stolik czeka, zapraszam.- poprowadził nas w kierunku
pięknie nakrytego stolika. Świeczki dawały romantyczny nastrój,
obok chłodzący się szampan oczywiście bezalkoholowy, a w tle
leciała cicha muzyka. Wszystko tak jak miało być. Odsunąłem
Vicki krzesło w podziękowaniu posłała mi śliczny uśmiech.
Zająłem miejsce naprzeciwko niej.
-Jesteśmy
tu sami?- zdziwiła się.
-Wynająłem
całą restaurację, żeby nikt nam nie przeszkadzał.
-Pięknie
tu.- zachwycała się wnętrzem.
-Cieszę
się, że Ci się podoba.- podszedł do nas młody kelner, który
zaczął się głupio uśmiechać do Victorii, a później bezczelnie
gapił się w jej biust. Myślałem, że mnie krew zaleje. Co za
kretyn! Dziewczyna widząc moją reakcję zaczęła chichotać.
-Dobry
wieczór państwu. Podać kartę czy może zdecydują się państwo
na specjalność szefa kuchni?- spytał nalewając nam szampana.
-Specjalność
szefa kuchni.- odpowiedzieliśmy w tym samym czasie. Kelner spojrzał
na nas dziwnie, ale zapisał zamówienie.
-Oczywiście
zaraz podam.- przeniósł wzrok na Victorię.
-Dasz
mi swój numer?- wyszczerzył się jak jakiś pajac. Zaraz dam mu
taki numer, że zapamięta go do końca życia. Już otwierała usta
żeby opowiedzieć, ale ja byłem szybszy.
-Nie
nie da.- warknąłem. Zrzedła mu mina, zmierzył mnie wzrokiem po
czym odszedł zmieszany. Victoria zaczęła się śmiać. Nie wiem co
było w tym śmiesznego.
-No
co? Ślinił się na Twój widok.- rzuciłem oburzony.
-Ty
też ślinisz się na mój widok.- no to teraz mnie ma, muszę jakoś
wybrnąć.
-Ale
ja Cię znam.- dobry argument nie ma co.
-Aha
czyli dlatego, że mnie znasz możesz ślinić się na mój widok?-
zaśmiała się.
-W
przeciwieństwie do niego wiem o Tobie wszystko.- przestała się
śmiać.
-Na
przykład co?
-Proszę
bardzo. Nazywasz się Victoria Amanda Lancaster. Masz 25
lat,mieszkasz na Sunn Street 32, pracujesz w firmie, która zajmuję
się projektowaniem głównie ogrodów. Niedawno skończyłaś
studia. Twoje najlepsze przyjaciółki to Nina Johnson i Alexandra
McKinley. Twoi rodzice to Jennifer i Harry Lancaster, od których nie
dawno się wyprowadziłaś. A i jeszcze dwójka rodzeństwa 15-
letnia Ashley i12- letni Max. Grupę krwi też podać?- pokiwała
głową.
-0+
******
Jednym
słowem byłam w szoku. Skąd on to wszystko wie? Zaczynam się bać,
ale z drugiej strony nie wygląda na psychopatę z siekierą.
-Skąd
tyle o mnie wiesz?
-Powiedzmy,
że mam swoje źródła.
-Rozmiar
mojego stanika też znasz?- roześmiał się.
-Nie,
ale chętnie poznam.- spoważniał na chwilę i oblizał wargi.
-Wariat.-klepnęłam
go w ramię. W tym momencie przyszedł kelner, który podał nam
dania. Obserwowałam Michaela, który bacznie przyglądał się
chłopakowi i śledził jego każdy ruch. Chciało mi się śmiać.
-Smacznego.-rzucił
pospiesznie i już go nie było. Czyżby się wystraszył mojego
towarzysza?Nie dziwię mu się, jego spojrzenie mogłoby zabić.
Zabraliśmy się za jedzenie, które wyglądało obiecująco, a o
zapachu nie wspomnę. Muszę przyznać, że schlebiała mi zazdrość
Mike'a. Jego reakcja mnie strasznie bawiła. Gdy już skończyliśmy
jeść, posiedzieliśmy jeszcze godzinkę. Rozmawiając na przeróżne
tematy. Gdy poznaliśmy się w barze Michael dużo opowiadał mi
osobie, o swoim dotychczasowym życiu, o poprzednich związkach.
Teraz ja postanowiłam powiedzieć co nieco o sobie. Mieliśmy
straszny ubaw jak powiedziałam mu, że Nina miała świra na jego
punkcie i potrafiła obudzić mnie o 6 rano, żeby zdać mi relacje z
ich rozmowy w studiu. Michael nie chciał w to uwierzyć, bo
stwierdził, że Nina nie zachowywała się jakby była w nim
zakochana. Na dowód, że nie kłamię obiecałam, że pokaże mu
poduszkę mojej przyjaciółki z jego podobizną. Kiedy wybiła 23:00
postanowiliśmy się zbierać. Mogłabym rozmawiać z Michaelem nawet
całą noc tylko, że jutro muszę wstać wcześnie do pracy, a on
pewnie do studia. Kiedy płacił za kolację ja chciałam zapłacić
za siebie, ale nie zgodził się mówiąc, że to on mnie zaprosił,
a poza tym jestem kobietą i jego obowiązkiem jest zapłacić.
Szczerze mówiąc pierwszy raz jakiś mężczyzna tak się przy mnie
zachował. Byłam mile zaskoczona jego postawą. Wsiedliśmy do
samochodu i w milczeniu odjechaliśmy. Każde z nas było pogrążone
we własnych myślach, a może to zmęczenie? Nim się obejrzałam
znaleźliśmy się pod moim domem.
-Odprowadzę
Cię.- zaproponował Mike po czym otworzył mi drzwi. Innym kobietom
może by przeszkadzało takie nadskakiwanie, jakbym sama nie mogła
wysiąść, ale mi się to bardzo podobało. Pewnie niektórzy uznają
mnie za staroświecką, mamy w końcu koniec lat 80, ale tak
zachowują się prawdziwi mężczyźni. Zauważyłam, że w domu pali
się światło, a firanka w oknie się rusza. Zgadnijcie kto to. No
brawo! Oczywiście, że Nina. Co za wścibskie babsko! Nie da mi pięć
minut spokoju.
Stanęliśmy
pod drzwiami.
-To
był naprawdę miły wieczór, świetnie się bawiłam w Twoim
towarzystwie. Dziękuję, że mnie zaprosiłeś.
-Cała
przyjemność po mojej stronie.- uśmiechnął się. Wpadłam na
pewien pomysł.
-Masz
jutro czas?
-Od
południa do wieczora jestem wolny.
-To
może chciałbyś jutro...oczywiście jeżeli chcesz, bo ja nie
nalegam, ale...
-...z
miłą chęcią.- zrozumiał mnie od razu. Widać było, że
ucieszyła go moja propozycja.
-Może
być 18:00?
-Jasne,
będę na pewno.
-Do
zobaczenia.
-Do
jutra.- przysunął się bliżej i nachylił się nade mną,
przelotnie patrząc na moje usta, a ja wstrzymałam oddech. Pogładził
mnie kciukiem po policzku i delikatnie go pocałował. Zbiegł po
schodkach i wsiadł do auta. Nieco oszołomiona odwróciłam się i
próbowałam wyciągnąć klucze od domu, kiedy wreszcie mi się to
udało spadły na ziemię. Podniosłam je szybko i chciałam włożyć
w zamek, ale zbytnio mi to nie wychodziło. Może pomyślicie, że
zachowuję się jak nienormalna w końcu nic takiego się nie
wydarzyło. Ale sądzę, że każda kobieta tak by się zachowała.
Michael stał tak blisko, że serce waliło mi jak młotem. Jeszcze
ten jego wzrok, z którego nic nie wyczytałam. Nagle drzwi się
otworzyły, a Nina wciągnęła mnie do środka.
-Opowiadaj
jak było!
-Normalnie.-ominęłam
ją- Tak w ogóle co Ty tu robisz?- zatrzymałam się na schodach.
-Jak
to co? Przecież byłaś na kolacji z Michaelem Jacksonem!-wywróciłam
oczami. Jakby mówiła co najmniej o Królowej Anglii.
-No
i z czego taką aferę robisz? To normalny facet. Pije, pali,
przeklina i chodzi na panienki.- postanowiłam ją wrobić, na pewno
się na bierze.
-Serio?-spytała
przerażona. Zaśmiałam się z jej miny.
-Nie,
żartowałam. Co nie zmienia faktu, że jest normalny.
-Zawsze
sobie musisz ze mnie jaja robić?- spytała z pretensją w głosie.
-Nie
mogłam się powstrzymać.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą i
ruszyłam do sypiali. Nina oczywiście nie odpuściła i poszła za
mną.
-Powiesz
mi wreszcie jak było czy nie?
-Miło.-zamknęłam
jej drzwi przed nosem.
-Tylko
tyle?!- krzyknęła. Uchyliłam drzwi.
-Aż
tyle. Jak chcesz możesz zostać na noc w gościnnym. Ja idę spać,bo
jutro muszę wcześnie wstać do pracy. Dobranoc.- znów zamknęłam
jej drzwi zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Zmyłam makijaż,
wzięłam gorący prysznic i jak najszybciej położyłam się do
łóżka. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam od razu.
*****
NO JA SIĘ PYTAM CO TAK KRÓTKO?!
OdpowiedzUsuńWybacz, ja na wstepie musze już ludzi wkurwiać - ale za to mnie kochasz, nie?
Ale serio - wcale taki długi nie był. Jak mi na pirv pisałas że bd wyjebanie długi to ja tutaj liczyłam na takie razy dziesięć no ale nie bd marudzić już xD
Przechodząc do rozdziału:
Zazdrosny Mike -> ale musiał być uroczy xD Wyobrażam sobie takiego zazdrosnego i wkurwionego Michaela chcącemu wypierdolić tubę w ryj kelnerowi, który robił do Vicki 'zerżnij mnie oczka'.
Ale widać, że V i MJ mają się ku sobie ;3
Oj będą z tego dzieci !!!!
Kolacja ze śniadaniem - mistrzostwo xD
Mac jak coś powie to aż guma w gaciach człowiekowi pęka xDDD
A propos gum - te prezerwatywy to dobre intencje były!!! No bo w końcu nigdy nie wiadomo, co się wydarzyć może xD
Ciekawe wgl czy produkują takie na rozmiar Michaela?
Pewnie dlatego było ich aż dziesięć - jakby zawiodła jedna to zostaje jeszcze reszta xD Zresztą taki ogier to całą noc i może, jemu by jeszcze te dziesięć to brakło pewnie (mam aktualnie w swojej szufladzie cztery, służę pomocą i pożyczę im w razie czego xD).
Mike ma takie chwyty na policjantów? Ja bym go w kajdanki od razu zakuła (najlepiej takie różowe i puchate xD <3 ).
A potem 50 twarzy policjanta na tylnym w radiowozie! A co!
To w ramach odsiadki by było. Oj, z siedzeniem miałby problem xD
Dobra bo mnie znów odbija xD
Znów mi bd na priv pisać, że przez moje komy gaci doprać nie możesz. Musze Ci chyba kupić jakieś pampersy czy coś.
Pozdrawiam!
Dużo weny!
Dłuższe mi pisz!
I więcej seksów!
Ale nie takie na ręcznym xD
Buziaki !:********************
Hejka Barbaro ❤
OdpowiedzUsuńJuż chciałam Ci dupe złoić gdy patrze, a notka. Do przeczytania podchodziłam chyba z godzine bo robiłam lekcje i wieczorna rutyna.
Omg, omg, orgazm i te sprawy.
Notka świetnie Ci wyszła, znów pozytywna pełna humoru za co pokochałam to opowiadanie.
Michael cudowny men, dżentelmen kochany. Rozmowa z Macem oczywiście cudna!
Psiółki Victorii rządzą, ale taka ich rola. Poplotkować, wtyciągać informacje i stwarzać niezręczne sytuacje, a jeśli o nich mowa.. To w sumie dobrze, że Victoria wywaliła te prezerwatywy do kosza bo dla Michaela trzeba robić na zamówienie. Nie trafi z rozmiarem i tylko szkoda kasy, ale CHOJNY GEST, nie powiem, że nie.
Jak mówiłam notka świetna, chcę takich więcej. Michael czuje mięstke, laska mu się podoba (żeby nie powiedzieć 'dobra dupa'), a Victorii stan mówi sam za siebie.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! :*
Życze masy weny, Pozdrawiam :*
Marysia :**