Witajcie
kochani!
Tak jak obiecałam wrzucam dzisiaj kolejny rozdział, który jest podzielony na dwie części. Część druga pojawi się we wtorek. Zakończenie tego rozdziału zapewne Wam się nie spodoba xD Od następnej części będzie się działo obiecuję.
Zapraszam do czytania i komentowania!
**********
Tak jak obiecałam wrzucam dzisiaj kolejny rozdział, który jest podzielony na dwie części. Część druga pojawi się we wtorek. Zakończenie tego rozdziału zapewne Wam się nie spodoba xD Od następnej części będzie się działo obiecuję.
Zapraszam do czytania i komentowania!
**********
Od pół
godziny siedzę w kuchni i modlę się nad talerzem. Jak patrzę na
to jedzenie to bierze mnie na wymioty. Nie potrzebnie wczoraj tyle
piłem, ale musiałem się jakoś odstresować. Za to dzisiaj mam
nauczkę, chyba więcej nie tknę alkoholu.
-Jess nie
stój tak nade mną tylko lepiej daj mi jakąś tabletkę, bo zaraz
łeb mi pęknie.-powiedziałem dłubiąc widelcem w jajecznicy.
-Daj to
taki chiński sprzedawca jaj, a Ty już dostałeś trzy tabletki.
Oszalałeś, może od razu całe opakowanie?
-A wiesz,
że to całkiem dobry pomysł....-już miałem wstać, ale jedno jej
spojrzenie i z powrotem usiadłem.
-Nie
pajacuj tylko jedz, chciało się balować to teraz trzeba
pocierpieć.
-Mówisz
jak moja mama.
-I czasami
tak się czuję.
-Nie
przesadzaj potrafię o siebie zadbać.-wstałem z zamiarem zrobienia
sobie kawy, ale no właśnie....
-Gdzie jest
kawa?
-Właśnie
widzę jak potrafisz o siebie zadbać.- zaśmiała się.
-Siadaj,
sama zrobię bo jeszcze przypalisz wodę, albo się poparzysz.
-Daj spokój
i nie naśmiewaj się ze mnie.- dodałem ze smutkiem.
-Oj nie
dąsaj się tak.- zmierzwiła mi włosy- Jakie plany na dziś?
-Mam
dzisiaj casting, muszę jeszcze wpaść do studia, a i wiesz jestem
umówiony z Mad na kolację wieczorem, więc pomyślałem..że no
wiesz...może..
-No mów!
-Wzięłabyś
kilka dni wolnego?- spojrzałem na nią błagalnie.
-W sumie
czemu nie, należy mi się za te męki, które z Tobą mam.-
zmrużyłem oczy.
-Ze mną?
-Widzisz tu
innego Jacksona?
-Och
przesadzasz, nie jestem taki zły.
-No wiesz
nie wiem, nie wiem Twój image mówi sam za siebie.- zaśmiałem się
w odpowiedzi i dopiłem kawę.
-Widzisz
więc lepiej mnie nie prowokować, because I'll really, really
bad.- Jessica się roześmiała.
-Panie Bad
Boy lepiej uciekaj, bo się spóźnisz na casting.
-Masz
rację, cholera już 12:00. Dobra lecę pa!- wybiegłem z kuchni.
-Nie zabij
się!- krzyknęła za mną. Jak najszybciej wybiegłem z domu i
chwilę później siedziałem już z Georgiem w samochodzie w drodze
na casting.
******
Kilka
godzin później, dom Victorii...
-Hej Alex.-
przywitałam się z przyjaciółką wpuszczając ją do środka.
-Cześć,
Nina już jest?- spytała rozglądając się po salonie.
-Nie,pojedziemy
po nią.
-To może
lepiej.- westchnęła i usiadła na kanapie.
-Czemu,coś
się stało?
-Pokłóciłyśmy
się.- spuściła głowę- Powiedziała, że James zrobił ze mnie
kurę domową i nie mam dla was w ogóle czasu. Po prostu nie
chciałam iść z wami do klubu, bo Rachel ma przedstawienie w szkole
i sama rozumiesz jakie to dla niej ważne i...-powiedziała po czym
się rozpłakała. Przytuliłam ją od razu.
-Ej nie
płacz.- mruknęłam.
-Przepraszam
po prostu mam już wszystkiego dosyć. Ciągle tylko praca, dom i tak
w kółko. A gdzie w tym wszystkim ja? Przecież mam dopiero 27 lat,a
czuję się na 40. Nina miała rację, nie jestem na nią złą. Tą
kłótnią otworzyła mi tylko oczy.- wytarła szybko łzy i podeszła
do okna.
-A co na to
James?- zapytałam ciekawa.
-On niczym
się nie interesuję, siedzi tylko w pracy, a z domu zrobił sobie
hotel.
-Posłuchaj
musisz z nim pogadać. Powiedzieć co Ci leży na sercu. Znam Jamesa
na pewno się zmieni, ale musisz z nim porozmawiać.
-Niema za
co.
-Chyba
będziemy się już zbierać co? Już 18:30.
-Okej tylko
się przebiorę.- pognałam na górę.
Ubrałam
moją nową, złoto-czarną sukienkę i do tego czarne szpilki.
Pomalowałam się delikatnie, a włosy zaplotłam w luźnego
warkocza. Ostatni raz spojrzałam w lustro i zeszłam na dół. Droga
do Niny zajęła nam godzinę. Jakie było moje zdziwienie kiedy
zapukałam do drzwi i nikt nam nie otworzył.
-Co jest?-
zwróciłam się do Alex.
-Może śpi?
-O tej
porze?- nacisnęłam na klamkę, która ustąpiła. Powoli weszłyśmy
do środka.
-Chodź do
jej sypialni.- przyjaciółka pociągnęła mnie za rękę. Myślałam,
że wybuchnę śmiechem kiedy zobaczyłam Ninę. Spała w poprzek
łóżka z otwartymi ustami i mówiła coś pod nosem. Ale tonie było
coś... gadała o Michaelu, a raczej do niego. Zaczęłyśmy się
chichrać. Boże co jej się musiało śnić, biedny...Nagle
zadzwonił jej budzik. Obudziła się na jego dźwięk i schodząc z
łóżka zahaczyła nogą o prześcieradło przez co upadła na
podłogę.
-Fuck!-podniosła
się szybko i dopiero w tym momencie nas zauważyła.
-Boże! Co
wy tu robicie?! Miałyście być za godzinę!- oburzyła się.
Śmiałyśmy się jak opętane.
-Z czego
tak lejecie?- zapytała zdezorientowana naszym zachowaniem.
-Och
Michaaaael tak! Oooooooo....mhmmm... nie przestawaj!- udawałam jej
głos podczas snu. Znowu wybuchłam niekontrolowanym śmiechem, a
Alex zgięła się w pół podtrzymując komody. Policzki Niny
natychmiast przybrały purpurowy kolor, postanowiła udawać idiotkę.
-Nie wiem o
czym mówisz.- zaczęła ścielić łóżko.
-Jak to o
czym? O Twoim bajecznym śnie.- poruszyłam zabawnie brwiami.
-Czemu
przyjechałyście wcześniej?- zagadnęła.
-Nie
zmieniaj tematu!- rzuciłam w nią poduszką z... Serio? Z podobizną
Michaela?
-Łap
swojego Jacksona!- wybiegłam z sypialni.
-Ty żmijo!-
zaczęła mnie gonić.
******
W tym samym
czasie w Epic Records...
-Quincy ja
będę się powoli zbierać.- powiedziałem zakładając kurtkę.
-Okej,ja
też zaraz wychodzę, gdzie się tak...- ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.-odpowiedziałem,
a do pokoju weszła Madonna.

-Witaj
Mike.- uśmiechnęła się sztucznie i pocałowała mnie w
usta.-Cześć Quincy.
-Cześć
Mad, dobra będę leciał dzieciaki.- mrugnął do mnie
porozumiewawczo- Na razie.- dodał i wyszedł nim się obejrzeliśmy.
-Coś się
stało?- spytałem swojej ukochanej, patrząc na jej dziwny wyraz
twarzy.
-Bo wiesz
ja chciałam przełożyć naszą kolację...-spuściła wzrok.
-Ja kto
przełożyć?- nie wierzyłem własnym uszom.
-No wyjazd
mi się trochę przedłużył i muszę zostać w NY jeszcze tydzień.
-Co,jak to
tydzień?! Żartujesz sobie ze mnie?!
-Michael
nie denerwuj się. Przyleciałam żeby Ci o tym powiedzieć, a zaraz
jadę do siebie żeby spakować kilka rzeczy i...- przerwałem jej.
-Rób sobie
co chcesz!- wyminąłem ją i wyszedłem trzaskając drzwiami.
Poszedłem do łazienki, w której obmyłem twarz zimną wodą, żeby
ochłonąć. Znowu mnie wystawiła. Ile to już razy? Mam tego
serdecznie dość. Podejrzewam, że nie ma dla mnie czasu, bo kogoś
ma. Zsunąłem się po ścianie i ukryłem twarz w dłoniach.
Siedziałem tak chyba z godzinę, nie wiedziałem co mam teraz
zrobić. Wreszcie wstałem i postanowiłem, że do niej pojadę.
Muszę z nią szczerze porozmawiać, musi mi wszystko wyjaśnić, nie
dam się więcej zbywać. Wyleciałem jak burza ze studia i ruszyłem
w stronę Beverly Hills. Droga zajęła mi niecałą godzinę. Pod
apartamentem Mad zauważyłem jakiś samochód, ale nie należał do
niej. Ona jeździ czerwonym cabrioletem. Gdzieś już widziałem ten
samochód...chyba jednak sobie nie przypomnę. Poszedłem w stronę
drzwi, nie zapukałem tylko wszedłem od razu. Usłyszałem muzykę
dobiegającą chyba z sypialni. Ruszyłem do góry krętymi schodami.
Uchyliłem drzwi. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Byłem w
szoku. Nie spodziewałem się, że...
ciąg
dalszy nastąpi wkrótce...
Tylko ty potrafisz kończyć w takich momentach, serio xD
OdpowiedzUsuńJestem okrutna, okropna i mam ochotę Cię kopnąć w dupę za to. Mad kurwiczon pewnie stuka się z jakimś fagasem o ile mnie przeczucie nie myli. Michael powinien ją zostawić w piz du a nie się martwić, stresować i nie wiadomo co jeszcze...
Z tym przełożeniem kolacji to mnie wcale nie zdziwiło... Cała Mad, można się było spodziewać. Jak ja tej jędzy nie lubię no. Prawie jak Ty mojego Emilio xDDD
Ja czekam teraz na tą imprezę <333
Zapewne się tam w końcu poznają, czekam na to z niecierpliwością <333
Zamiast dzielić rozdział moglaś dać w jednym na raz bo teraz będę się zastanawiać i mi spokoju to nie da, a ja mam się na nauce skupić no xd
Strasznie się cieszę, że nasza 'Królowa Komentarzy'zaczęła pisać i robi to tak zajebiście <333
Pozdrawiam, dużo weny i jak najszybciej chcę tutaj kolejny rozdział<3
Jestem ciekawa, czy ja takich rzeczy nie gadam przez sen XD
OdpowiedzUsuńJak ja nie cierpię tego silikonowego gnoma, Boże! Weźmy to spalmy i będzie na tyle. Michael też durny jakiś - no czaję, że miał wadę wzroku, ale żeby zobaczyć, że coś jest nie tak w tym ich "związku" to nawet ślepy by mógł!
Dobra, nie marudzę, czekam na tę drugą część.
Notka jak zwykle super, miej wywalone na wszelkie czepialstwo i pisz sobie jak chcesz, mi się podoba. Jak już mówiłam - blog i pisanie ff to nie konkurs poprawności ortograficznej, interpunkcyjnej, językowej, stylistycznej, czy też innej duperelowej!
Pozdrawiam serdecznie! <3
Alex :)
Bardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzytając to..na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.:D
Chciałabym przeczytać wszystkie notki,które dodałaś,ale jakoś nigdy nie mogę się do tego zabrać.
Brak czasu i te inne duperele mi ,w tym przeszkadzają.
No..także ten xD
Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę.:*
ŚCISKAM MOCNOOO!
I wpadnij tez czasem do mnie co ? xD
Paa:*
No wiesz ty co? Dlaczego skończyłaś w takim momencie? Czyżby Madonne jakiś kogucik ujeżdżał? Przepraszam, kure się 'rości'. Normalnie jak sobie pomyśle jak to może zranić Michaela to mam ochote wyrwać te jej blond kłaki z tego tępego łba chociaż z drugiej strony Michael popłacze, popłacze, ale przynajmniej pozna się na tej kuropatwie i z nią raz na zawsze zerwie. Dobra, moje przypuszczenia XD
OdpowiedzUsuńDlaczego ja nie mam takich 'dzikich' snów? W mojej sennej wyobraźni Michael jest grzecznym chłopczykiem, który jedynie mnie przytula. XD
Notka wyszła Ci zarąbiście :*
Jess strasznie mi przypomina moją Annie, którą w podobny sposób kreuje. Uważam, że niezależnie od sytuacji powinien posiadać takiego kaznodzieje, który nauczy Go rozumu.
Też czekam na melanżyk i jak Patrynia przewiduje ich smotkanie :D
Czekam na nexta, życze masyy weny, Pozdrawiam ❤❤❤❤❤❤❤❤
*Michael powinien :D
UsuńWybacz za błędy :**
Heyo!
OdpowiedzUsuńSkończyć w takim momencie? Hymm...to grozi namierzeniem przez twoich czytelników FBI XD
Nie no żartuję.
Michael już dawno temu powinien zostawić, tą blond wywłokę.
Z jednej strony mi go szkoda, a z drugiej wreszcie zrozumie, że życie bez Mad jest miliard razy lepsze.
Teraz zostaje tylko czekać na ich spotkanie.
Oj będzie się działo XD
Życzę masy weny
Pozdrawiam Liberian Girl