Witajcie
kochani!
Rozdział miał być wcześniej, ale zwyczajnie nie miałam czasu. A jak wczoraj w nocy zabrałam się za przepisywanie to zasypiałam przed komputerem, a dzisiaj rano stwierdziłam, że pół rozdziału muszę napisać od nowa. Nie pytajcie dlaczego, ale ważne że jestem w końcu! Rozdział byłby też o wiele szybciej tylko nie mogłam się zdecydować jakie dać zdjęcie Michaela, więc to jego wina do niego pretensje nie do mnie! Jedno zdjęcie piękniejsze od drugiego, cholera wie co wybrać xD
Tak więc zapraszam do czytania i komentowania!
*****
Rozdział miał być wcześniej, ale zwyczajnie nie miałam czasu. A jak wczoraj w nocy zabrałam się za przepisywanie to zasypiałam przed komputerem, a dzisiaj rano stwierdziłam, że pół rozdziału muszę napisać od nowa. Nie pytajcie dlaczego, ale ważne że jestem w końcu! Rozdział byłby też o wiele szybciej tylko nie mogłam się zdecydować jakie dać zdjęcie Michaela, więc to jego wina do niego pretensje nie do mnie! Jedno zdjęcie piękniejsze od drugiego, cholera wie co wybrać xD
Tak więc zapraszam do czytania i komentowania!
*****
Następnego
dnia...
Obudziłam
się z potwornym bólem głowy. Przewracając się na drugi bok
spojrzałam na zegarek. 12:00. CO?!!! Spóźnię się do...a w
zasadzie to już dawno jestem spóźniona. Wyleciałam z łóżka jak
torpeda mało nie potykając się o własne nogi. Jedną ręką myłam
zęby, a drugą się ubierałam. Z boku na pewno wyglądało to
komicznie.
Chwila,
chwila wczoraj był piątek, a jak wczoraj był piątek to dzisiaj?
Sobota! A jak dzisiaj jest sobota to przecież nie idę do pracy.
Zaśmiałam się z własnej głupoty. Mam dzisiaj tylko jedno
spotkanie na mieście z facetem dla, którego projektuje ogród.
Usłyszałam dzwonek mojej komórki, której zaczęłam szukać. Nie
wiem co ona robiła pod moim łóżkiem znowu, ale nie zastanawiając
się dłużej odebrałam.
-Tak
słucham?
-Cześć
Vicki wstałaś już?- czy ja dobrze słyszę, Nina?
-Powinnam
się na Ciebie obrazić.
-Dlaczego?
-Nie
pamiętasz już co wygadywałaś wczoraj w klubie?
-Nie,
a co mówiłam?- zmarszczyłam czoło. Ona naprawdę nie pamięta czy
tylko udaje?
-Insynuowałaś,
że ja i Michael...no wiesz...
-No
nie wiem, wytłumacz mi.- zaczęła się chichrać.
-Nie
udawaj idiotki!
-I
co zrobiliście TO? Jak było, jest taki dobry w łóżku jak
myślałam? Czy muszę sprawdzić sama, bo mi nie powiesz?- milion
pytań na minutę.
-Jesteś
głupia.- stwierdziłam.
-Ty
jesteś głupia skoro nie skorzystałaś z takiej okazji.
-Kobieto
jakiej okazji? Przecież ja go kompletnie nie znam i miałam się z
nim przespać tylko dlatego, że nazywa się Michael Jackson?
-No
to właśnie mogłaś go bliżej poznać. Niby go nie znasz, ale
obmacywać się dałaś.
-Przestań
już! Byliśmy pijani.
-Ja
i tak wiem swoje.- upierała się.
-Możemy
zmienić temat? Stało się coś, że dzwonisz?
-Tak,
wiesz strasznie mi się nudzi i pomyślałam, że wpadniesz i
dotrzymasz swojej kochanej przyjaciółce towarzystwa.
-Za
co oni Ci płacą skoro Ty się ciągle nudzisz?
-Jak
to za co? Za ładny uśmiech.- zaśmiała się.
-Tak
i równie ładny, wyzywający strój.
-Co
Ty chcesz od mojego stroju? Mam chodzić ubrana jak zakonnica?
-Dobra
ubieraj się jak chcesz, tylko żeby potem nie było, że faceci mają
Cię za łatwą.
-I
tak mają. To co przyjedziesz?
-Mogę
przyjechać, bo i tak za trzy godziny mam spotkanie z klientem.
-Okej,
to za ile będziesz?
-Za
godzinkę.
-To
do zobaczenia.
-Pa.
Na
śniadanie zrobiłam sobie kanapki i kakao. Zjadłam przed
telewizorem po czym poszłam się szykować. Zrobiłam delikatny
makijaż, a włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone. Zabrałam
torebkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do
Epic Records. Droga nie zajęła mi dużo czasu. Zaczęłam rozmyślać
o wczorajszym wieczorze. Teraz żałowałam, że nie wzięłam od
Michaela numeru telefonu. A jak się więcej nie spotkamy?
Idiotka...na pewno się nie spotkamy, bo niby z jakiej racji?
Polubiłam go, był naprawdę fajnym facetem, ale o kontakcie z nim
na pewno mogę zapomnieć. Pewnie sam już wymazał moją twarz z
pamięci. I ja też powinnam to zrobić. Nie ma co się łudzić, że
jeszcze się spotkamy, nie wierzę w cudowne przypadki i zbiegi
okoliczności. Z resztą po co chciałby spotykać się ze mną? A
kim ja jestem w porównaniu do niego? No właśnie...Nie będę robić
sobie nadziei.
Gdy
tylko otworzyłam główne drzwi studia ktoś rzucił mi się na
szyję, aż się zachwiałam. Tym kimś była oczywiście Nina, ona
często ma takie „napady radości". Ciekawe co tym razem się
stało.
-Ej,
bo mnie udusisz.- zaśmiałam się.
-Chodź
mam Ci tyle do opowiedzenia.- złapała mnie za rękę.- Okej tylko
ja nie mam zbyt wiele czasu.
-Oj
nie marudź już, słuchaj...
-Jak
masz zamiar opowiadać szczegóły upojnej nocy ze Stefano to daruj
sobie.- westchnęłam. Nina stanęła w recepcji.
-Skąd
wiedziałaś?- uśmiechnęła się.
-Powiedzmy,
że znam Cię nie od dzisiaj.
-Ale
posłuchaj on zaprosił mnie na kolację.- mówiła podekscytowana.
-Mhmm
nie ma to jak się z kimś przespać, a potem zaprosić go na
kolację.
-A
czy to ważne w jakiej kolejności?
-Dla
Ciebie nie, ale widzę, że się wkręciłaś. Chodzicie ze sobą? Co
z Twoją obsesją na punkcie Michaela?
-Nie
wiem czy można nazwać to chodzeniem, ale poznajemy się. Co do
Michaela to nie miałam żadnej obsesji, a poza tym on jest Twój.-
puściła mi oczko na co wywróciłam oczami.
-Mówiłam
ci już...
-...tak
mówiłaś, ale wy idealnie do siebie pasujecie.- wyszczerzyła się.
-Wiesz
co ja będę się już zbierać, bo...- nie dokończyłam, bo ktoś
stojący za mną mi przerwał.
-Dzień
dobry...- odwróciłam się- Victorio?- spojrzał na mnie zdziwiony.
-Cześć
Mike.- spuściłam wzrok zaskoczona jego reakcją na mój widok.
-Dzień
dobry panie Jackson.- powiedziała przesłodzonym głosem moja
przyjaciółka aż mi się niedobrze zrobiło.
-Myślałam,
że ucieszysz się na mój widok. Przyjechałam do Niny, przyjaźnimy
się
-Oczywiście,
że się cieszę.- uśmiechnął się- I dobrze się składa, bo
chciałbym z Tobą porozmawiać.- spojrzałam na Ninę, która
uśmiechała się chytrze i puściła mi oczko. Znowu wywróciłam
oczami. Tej to tylko jedno w głowie.
-Nina
mogłabyś zrobić mi herbaty?- uśmiech zniknął jej z twarzy.
-Jasne
zaraz wracam.- poszła w końcu zostawiając nas samych.
-Zamieniam
się w słuch.- zwróciłam się do Michaela i oparłam się o
ścianę.
-Chciałem
Cię przeprosić i podziękować za wczoraj.- wlepił wzrok w
podłogę.
-Przecież
nic się nie stało.
-Ale
głupio mi, że się upiłem i musiałaś mnie takiego oglądać.
Jeszcze zadzwoniłaś po Janet, bo ja pewnie nie byłem w stanie.
-Michael
już mówiłam, że nic się nie stało.- dotknęłam jego ramienia.
Uśmiechnął się delikatnie.
-W
ramach tego chciałbym zaprosić Cię na kawę.- spojrzał na mnie
wyczekująco przygryzając wargę.
Zapatrzyłam
się na jego usta, po chwili milczenia odchrząknęłam.
-To
jak?- chciałam się trochę odsunąć, bo było mi duszno, ale za
mną była ściana. Michael chyba zauważył co chcę zrobić, bo bez
skrupułów przysunął się jeszcze bliżej. Chyba chciał
nieświadomie doprowadzić mnie do obłędu, a może świadomie...Był
przystojnym mężczyzną czego nie da się ukryć, z pięknymi lokami
do ramion, które dodawały mu uroku, słodkim uśmiechem i ciepłymi
brązowymi oczami, które wpatrywały się teraz we mnie namiętnie.
-Twoja
herbata.- usłyszeliśmy nagle głos, Michael automatycznie odsunął
się jakby przyłapany na gorącym uczynku. Zaśmiałam się nerwowo
i spojrzałam dwuznacznie na Ninę, która nic nie robiła sobie z
tego, że nam przerwała tylko stanęła obok nas.
-Wiesz
pan Jackson chętnie napije się kawy.- spojrzała na mnie zdziwiona.
Zaczęłam do niej mrugać oczami żeby wreszcie zrozumiała, że ma
sobie pójść.
-Aaaaaa
rozumiem już idę.- prawie biegła na tych swoich szpilkach. Mike mi
się przyglądał, bo dalej mu nie odpowiedziałam.
-Dzisiaj
nie mogę, jestem umówiona.
-Z
kim?- zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Z
mężczyzną.- byłam zaskoczona jego bezpośredniością.
-Masz
chłopaka?- spytał zdziwiony.
-A
nawet jeśli bym miała to co?- zaśmiałam się.
-Nic
tak tylko pytam.- posmutniał trochę. Czemu tak zależało mu na tym
spotkaniu?
-Nie
mam chłopaka, tylko spotkanie z klientem. Wspomniałam Ci, że
jestem architektem. Projektuje dla niego ogród.
-Ahaaa...-na
jego twarzy od razu pojawił się uśmiech, który odwzajemniłam.
-To
może poszłabyś ze mną na kolację jutro wieczorem?- spytał z
nadzieją. Zastanowiłam się na chwilę, w sumie co mi szkodzi skoro
mnie zaprasza?
-Chętnie.-ucieszył
się.
-Pasuje
Ci 20:00?
-Jasne.
-Przyjadę
po Ciebie, a dasz mi swój numer?
-Pewnie.-
poszłam za ladę i zapisałam na karteczce numer telefonu i mój
adres. Dla Niny też zostawiłam krótką wiadomość, bo chyba nie
doczekam się jej w tym roku.
Musiałam
już iść. Przyjedź jutro do mnie po południu z Alex to wszystko
wam opowiem i przy okazji pomożecie mi się przyszykować na
kolację.
Victoria.
-Proszę.-
podałam Michaelowi karteczkę.
-Dziękuję.-
spojrzałam na zegarek.
-Wiesz
ja już uciekam, bo zaraz się spóźnię.
-Jasne
nie zatrzymuję Cię. W takim razie do zobaczenia.
-Do
jutra.- uśmiechnęłam się. Poprawiłam torebkę i udałam się do
wyjścia.
******
Uradowany
tym, że Vicki zgodziła się ze mną pójść w podskokach ruszyłem
na górę. Nie wiem co tak ciągnęło mnie do tej dziewczyny, ale
wiedziałem że jest wyjątkowa i chciałem ją bliżej poznać.
Miałem tyle energii, że specjalnie nie pojechałem windą musiałem
ją jakoś rozładować. Z mojego pokoju zabrałem kilka dokumentów,
które zanim znalazłem w tym bałaganie minęła chyba z godzina.
Mając plik kartek w ręku z uśmiechem na ustach zszedłem ze
schodów. Minąłem recepcję, ale zawróciłem przypominając
sobie o czymś.
-Nino?
-Tak
panie Jackson?
-Tyle
razy Ci mówiłem żebyś mówiła mi po imieniu.
-Przepraszam
ciągle zapominam, słucham Michael?
-Gdyby
ktoś pytał, a zwłaszcza Quincy nie będzie mnie przez dwa dni
możesz dorzucić, że sprawy rodzinne.
-Oczywiście
już zapisuję.
-Dziękuję,
do widzenia.
-Do
widzenia.- i wyszedłem. Dzisiaj jadę po Mac'a będzie u mnie
nocował przez dwa dni. Niestety tylko dwa, bo później jedzie z
rodzicami do Francji na miesiąc. Nim się spostrzegłem byłem już
pod jego domem. Mieszka w LA w centrum, więc nie mamy daleko do
Neverlandu, no chyba że będą korki, a znając życie o tej
godzinie na pewno.
-Witaj
Megan.- przywitałem się z jego mamą wchodząc do środka.
-Cześć
Mike.- uśmiechnęła się.
-Mac
już gotowy?
-Zawsze
i wszędzie.- wyszczerzył się mój mały przyjaciel, który wyrósł
jak spod ziemi.
-Cześć
mały potworze.- poczochrałem go po blond czuprynie.
-Po
pierwsze primo: wcale nie jestem mały, a po drugie primo: właśnie
rozwaliłeś moją piękną fryzurę, którą układałem przez
godzinę.- razem z Megan wybuchnęliśmy śmiechem.
-Od
kiedy to tak dbasz o swoje włosy?- spytałem dalej się śmiejąc.
-Od
dzisiaj, prawdziwy mężczyzna musi dobrze wyglądać nie?
-No
jasne chodź prawdziwy mężczyzno.- parsknąłem na co Mac zrobił
naburmuszoną minę.
-Pa
mamo.- wyściskał swoją rodzicielkę, a ja zabrałem jego plecak.
-Do
zobaczenia.
-Uważajcie
na siebie, Michael jak coś by się działo to dzwoń.
-Oczywiście
jak Mac będzie niegrzeczny to zadzwonię od razu.- puściłem jej
oczko.
-Ha
ha ha ha ha.- zaśmiał się sarkastycznie i pociągnął mnie za
rękaw koszuli do wyjścia. Założyłem okulary przeciwsłoneczne i
wsiedliśmy do auta.
-Zapnij
pasy.
-Muszę?-marudził.
-Tak,
chyba że chcesz iść na pieszo.- pokazał mi język w odpowiedzi.
Mrucząc coś pod nosem wreszcie zapiął pas. Wtedy dopiero
odpaliłem samochód.
-Powiedz
mi Mike dalej jesteś z tą cruellą?- od razu wiedziałem, że
chodzi mu o Mad zawsze tak na nią mówił. W mojej głowie pojawiły
się obrazy z piątkowego wieczoru. Zacisnąłem dłonie na
kierownicy.
-Czemu
pytasz?- nie odrywałem wzroku od drogi.
-Bo
nie wiem czy wytrzymam jej widok przez te dwa dni.
-Nie
jesteśmy już razem...- powiedziałem cicho.
-Serio?!!!-krzyknął
uradowany- Stary jestem z Ciebie dumny!- klepnął mnie w plecy.
Spojrzałem na niego unosząc jedną brew do góry.
-I
co masz już jakąś laskę na oku?- poruszył zabawnie brwiami.
-Mac!
-No
co? Trzeba kuć żelazo póki gorące. Ty myślisz, że będziesz
wiecznie piękny i młody? Zakręcisz zadem i każda na Ciebie
poleci?
-Biorąc
pod uwagę...
-Nie,
na dziewczyny to już nie działa.
-Tak,
a co działa?- prychnął.
-I
tak tego nie masz, to po co Ci wiedzieć?
-A
Ty masz?
-No
oczywiście.
-Nie
ma to jak Twoje rady.- westchnąłem.
-Moje
rady są zawsze bardzo przydatne.
-Mhmm
zwłaszcza, że ciągle mnie dobijasz zamiast dawać rady.
-Ja
Ci tylko mówię szczerą prawdę. Lepsza jest prawda niż kłamstwo.
-Tak,
ale Ty więcej kłamiesz niż mi prawdy mówisz.
-To
co mam Cię wychwalać?
-Tak?
-Jeszcze
mi popadniesz w samo zachwyt i dopiero będzie.- machnąłem ręką.
-Zamiast
tego marudzenia mógłbyś radio włączyć.
-No
i zaraz mi tu tańczyć zaczniesz i wypadek spowodujesz.- zaśmiałem
się.
-Nie
będę tańczył obiecuję.- włączył radio, w którym leciała
moja piosenka, a dokładniej Billie Jean.
-Jackson..to
nie...- przełączył, szturchnąłem go. Na kolejnej stacji znowu
była moja piosenka tym razem Thriller.
-Boże
znowu Jackson? Nie mają kogo puszczać tylko takich
pajaców?-zaśmiałem się, lubił mnie wkurzać.
-Co
Ty od niego chcesz? Przecież fajnie śpiewa.
-Taaa
myśli, że jak założy maskę wilkołaka i zaśpiewa „Cause this
is thriller, thriller night " to jest fajny.
-Na
pewno fajniejszy od Ciebie.
-Na
muzyce też się nie znasz.- pokręciłem rozbawiony głową, a Mac
dalej przełączał w poszukiwaniu „fajnej muzyki".
-Witamy
państwa w popołudniowych wiadomościach.- odezwała się spikerka-
Dotarła do nas najświeższa informacja dotycząca związku Madonny
i Michaela Jacksona.
-Oooo
wreszcie się czegoś dowiem.- rzucił podekscytowany Mac. Wywróciłem
oczami.
-Otóż
chcielibyśmy poinformować słuchaczy naszego radia, że Madonna i
Michael nie są już razem, mimo iż mieli brać za miesiąc ślub
tak przynajmniej twierdzi Królowa Popu.
-Co?!Jaki
ślub?!!- podgłośniłem.
-Gwiazda
dodaje także, że winnym rozpadu tego idealnego związku jest
Michael. Piątkowego wieczoru narzeczona Jacksona nakryła go na
zdradzie z pokojówką...
-...wyłącz
to!- wrzasnąłem na cały samochód nie mogąc wytrzymać słuchania
tych bzdur. - Poczekaj jeszcze nie skończyła.
-Powiedziałem
coś do cholery!- odburknął, ale wyłączył radio. Zapanowała
niezręczna cisza, ale po chwili mój przyjaciel znowu zabrał głos.
-Trzeba
było ją wcześniej zdradzić to chociaż nie musiałbym się z nią
tyle czasu użerać.
-Ale
ja jej wcale nie zdradziłem, to ona mnie zdradziła z moim bratem na
dodatek. Jakby jeszcze jej mało było w mediach nagadała bzdur na
nasz temat.- westchnąłem głęboko.
-Który
to taki mądry?
-Mac
daj mi spokój, nie chce mi się teraz o tym gadać.- spełnił moją
prośbę i siedział cicho grzebiąc coś w telefonie. Próbowałem
być skupiony na drodze, ale co chwilę myślałem o Mad. Czemu to
tak cholernie boli? To ona mnie zdradziła, ale oczywiście żeby nie
wyjść na tą złą powiedziała, że to ja. Mało mnie
skrzywdziła?Media jak zwykle chętnie przyjęły kolejną plotkę na
mój temat. Dobrze wie, że nie lubiłem dziennikarzy i ich bajeczek
wyssanych z palca i wykorzystała to żeby jeszcze bardziej mnie
dobić,pogrążyć. Przecież ja nic nie zrobiłem. Plotka o moim
wybielaniu stała się nudna więc trzeba było dać kolejny gorący
temat. Nikt...ale to nikt nie wie jak ja się w tej chwili czuję.
Jak mam ufać komukolwiek skoro wszyscy na około kłamią. Bycie
gwiazdą nie jest łatwe, muszę płacić ogromną cenę za to, że
kocham tańczyć i śpiewać. To niesprawiedliwe. Ludzie są
niesprawiedliwi. Zaraz pewnie zaczną się do mnie wszyscy dobijać z
tekstem „ A nie mówiłem, po co z nią byłeś?" Jak zwykle
zaczną tylko krytykować i pouczać, a nie pocieszać. Chcę tylko
żeby ktoś ze mną był...po prostu był. Nic więcej.
Basiu! Moja Barbaro! ❤
OdpowiedzUsuńRozsadziłaś mi mózg, notka wyszłaci arcyzajebiście. Strasznie pozytywna i śmieszna, że śmiałam się jak głupia. Po pierwsze sytuacja ze studia, jak ten do ściany chcią ją przykleszczyć, no może bez przesady, ale leciał na Victorie, ojjj leciał. Rozmowa z naszym blondasiem wyszła Ci genialnie, świetnie to ujęłaś. Jestem zachwycona! Z tym przedrzeźnianiem się trafiłaś w sam punkt, ten Jackson to jest beztalencie i myśli, że pokazując wszystkim swój zadek jest taki fajny XD Świetna scena;*
Te wiadomości mnie wkurwiły, ale nie bardziej jak ta szmata, pizda, kuropatwa! Co ta pinda sobie myśli? Że otworzy swojo obsraną, zakłamaną dupe i świat będzie jej klęczeć do stóp?! To się franca zdziwi. Powinna jeszcze o palcu powiedzieć. Dziś wchodze w koalicje z Mac'em. Michael niech nawet nie waha sie przejmować. Mam nadzieje, że na RANDCE z naszą Victorią się nieco ROZLUŹNI i ZRELAKSUJE.. no ten 😏
Czekam zniecierpliwością na nexta.
Życze maaasy weny!
Pozdrawiam ciepluśko.
Marysia <3
Super w końcu internet pozwolił mi wpisać komentarz - mam nadzieję że się doda bo jak nie to tak wykurwię w ekran, że w wiosce obok usłyszą...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze zajebisty <3
Zacznę od Madonny bo mam ochotę komuś wypierdolić w tej chwili a że się szmata natknęła to ma pecha xD
Jak o niej w ogóle myślę to mnie automatycznie na kibel ciśnie... Z taki ryjem to ja się dziwię, że w ogóle z domu wychodzi jeszcze. Jej ryj to czołg, może robić za czołgistę xD I na wojnę z japońcami! (japońce - kiedyś wkręciłam najebanemu byłemu, że siedzi w czołgu i prowadzi z nimi wojnę - nie pytaj proszę xD)
To jej kłamstwo w mediach to szczyt wszystkiego. Myślała że z taką mordą to ktoś z nią wiecznie będzie ? XD Tutaj nawet operacje już nie pomogą xD
Co do MJ i V to dla mnie ideolo <3
Mike ciśnie bajerę i bardzo dobrze - niech się facet stara :D
I ten mini akcik zazdrości: Masz chłopaka?
Haha wyobrażam sobie takiego Michasia xD
Ogólnie nie licząc wątku o tej kurwie (czyt: Madonna) to lałam z całego rozdziału xD
Beka z tych piosenek w radiu i: "Boże znowu Jackson? Nie mają kogo puszczać tylko takich pajaców."
No ja bym takim pajacem nie pogardziła xD <3
Czekam oczywiście na tą ich kolacyjkę ;3 - liczę, że rozdział wstawisz szybko bo wiesz że jak nie to masz ode mnie karniaka, a tego nie chcesz xD
Pozdrawiam, duuużo weny, czasu na przepisywanie z tego zeszyciku - abyś nie miała takich problemów jak ja wczoraj xDDD
3maj się! <3
Piszę z telefonu. Jak nie strzeli szlag tego koma, to będzie cud.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z dziewczynami, notka czysta zajebioza i majstersztyk, tak trochę z mojego hiperukochanego niemieckiego napiszę. Teksty Maca to mistrzostwo, wyłam ze śmiechu czytając. Naprawdę kawał dobrej roboty, chyba najlepszy rozdział jak do tej pory.
Ja wiem, że Madonna zawsze była okropną suką, ale to już spora przesada. Trzeba mieć ostro zwalone we łbie i wiadro spermy zamiast mózgu, żeby tak zwalić winę na zupełnie niewinną osobę. Chociaż w sumie ma trochę Michael nauczkę - gdyby posłuchał, co mówili mu inni, mógłby uniknąć takiej sytuacji. Ale do Victorii to chyba go ciągnie jak magnes do lodówki, albo muchę do gówna! I dobrze, niech się stara, bo my chcemy hoty i w ogóle.
Powodzenia w przepisywaniu notek z tego cholernego zeszytu! Znam ten ból, weź potem przepisuj pół rozdziału przeplatanego notatkami z historii i WOSu XD
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział!
Alex :)