17 stycznia 2016

Rozdział 6. Cruella i jej prawdziwe oblicze.

Witajcie kochani!
Rozdział miał być wcześniej, ale zwyczajnie nie miałam czasu. A jak wczoraj w nocy zabrałam się za przepisywanie to zasypiałam przed komputerem, a dzisiaj rano stwierdziłam, że pół rozdziału muszę napisać od nowa. Nie pytajcie dlaczego, ale ważne że jestem w końcu! Rozdział byłby też o wiele szybciej tylko nie mogłam się zdecydować jakie dać zdjęcie Michaela, więc to jego wina do niego pretensje nie do mnie! Jedno zdjęcie piękniejsze od drugiego, cholera wie co wybrać xD
Tak więc zapraszam do czytania i komentowania!
*****
Następnego dnia...
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Przewracając się na drugi bok spojrzałam na zegarek. 12:00. CO?!!! Spóźnię się do...a w zasadzie to już dawno jestem spóźniona. Wyleciałam z łóżka jak torpeda mało nie potykając się o własne nogi. Jedną ręką myłam zęby, a drugą się ubierałam. Z boku na pewno wyglądało to komicznie. 
Co chwile biegałam z łazienki do sypialni. Usiadłam na chwilę na łóżku ciężko oddychając.
Chwila, chwila wczoraj był piątek, a jak wczoraj był piątek to dzisiaj? Sobota! A jak dzisiaj jest sobota to przecież nie idę do pracy. Zaśmiałam się z własnej głupoty. Mam dzisiaj tylko jedno spotkanie na mieście z facetem dla, którego projektuje ogród. Usłyszałam dzwonek mojej komórki, której zaczęłam szukać. Nie wiem co ona robiła pod moim łóżkiem znowu, ale nie zastanawiając się dłużej odebrałam.
-Tak słucham?
-Cześć Vicki wstałaś już?- czy ja dobrze słyszę, Nina?
-Powinnam się na Ciebie obrazić.
-Dlaczego?
-Nie pamiętasz już co wygadywałaś wczoraj w klubie?
-Nie, a co mówiłam?- zmarszczyłam czoło. Ona naprawdę nie pamięta czy tylko udaje?
-Insynuowałaś, że ja i Michael...no wiesz...
-No nie wiem, wytłumacz mi.- zaczęła się chichrać.
-Nie udawaj idiotki!
-I co zrobiliście TO? Jak było, jest taki dobry w łóżku jak myślałam? Czy muszę sprawdzić sama, bo mi nie powiesz?- milion pytań na minutę.
-Jesteś głupia.- stwierdziłam.
-Ty jesteś głupia skoro nie skorzystałaś z takiej okazji.
-Kobieto jakiej okazji? Przecież ja go kompletnie nie znam i miałam się z nim przespać tylko dlatego, że nazywa się Michael Jackson?
-No to właśnie mogłaś go bliżej poznać. Niby go nie znasz, ale obmacywać się dałaś.
-Przestań już! Byliśmy pijani.
-Ja i tak wiem swoje.- upierała się.
-Możemy zmienić temat? Stało się coś, że dzwonisz?
-Tak, wiesz strasznie mi się nudzi i pomyślałam, że wpadniesz i dotrzymasz swojej kochanej przyjaciółce towarzystwa.
-Za co oni Ci płacą skoro Ty się ciągle nudzisz?
-Jak to za co? Za ładny uśmiech.- zaśmiała się.
-Tak i równie ładny, wyzywający strój.
-Co Ty chcesz od mojego stroju? Mam chodzić ubrana jak zakonnica?
-Dobra ubieraj się jak chcesz, tylko żeby potem nie było, że faceci mają Cię za łatwą.
-I tak mają. To co przyjedziesz?
-Mogę przyjechać, bo i tak za trzy godziny mam spotkanie z klientem.
-Okej, to za ile będziesz?
-Za godzinkę.
-To do zobaczenia.
-Pa.
Na śniadanie zrobiłam sobie kanapki i kakao. Zjadłam przed telewizorem po czym poszłam się szykować. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy jak zwykle zostawiłam rozpuszczone. Zabrałam torebkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do Epic Records. Droga nie zajęła mi dużo czasu. Zaczęłam rozmyślać o wczorajszym wieczorze. Teraz żałowałam, że nie wzięłam od Michaela numeru telefonu. A jak się więcej nie spotkamy? Idiotka...na pewno się nie spotkamy, bo niby z jakiej racji? Polubiłam go, był naprawdę fajnym facetem, ale o kontakcie z nim na pewno mogę zapomnieć. Pewnie sam już wymazał moją twarz z pamięci. I ja też powinnam to zrobić. Nie ma co się łudzić, że jeszcze się spotkamy, nie wierzę w cudowne przypadki i zbiegi okoliczności. Z resztą po co chciałby spotykać się ze mną? A kim ja jestem w porównaniu do niego? No właśnie...Nie będę robić sobie nadziei.
Gdy tylko otworzyłam główne drzwi studia ktoś rzucił mi się na szyję, aż się zachwiałam. Tym kimś była oczywiście Nina, ona często ma takie „napady radości". Ciekawe co tym razem się stało.
-Ej, bo mnie udusisz.- zaśmiałam się.
-Chodź mam Ci tyle do opowiedzenia.- złapała mnie za rękę.- Okej tylko ja nie mam zbyt wiele czasu.
-Oj nie marudź już, słuchaj...
-Jak masz zamiar opowiadać szczegóły upojnej nocy ze Stefano to daruj sobie.- westchnęłam. Nina stanęła w recepcji.
-Skąd wiedziałaś?- uśmiechnęła się.
-Powiedzmy, że znam Cię nie od dzisiaj.
-Ale posłuchaj on zaprosił mnie na kolację.- mówiła podekscytowana.
-Mhmm nie ma to jak się z kimś przespać, a potem zaprosić go na kolację.
-A czy to ważne w jakiej kolejności?
-Dla Ciebie nie, ale widzę, że się wkręciłaś. Chodzicie ze sobą? Co z Twoją obsesją na punkcie Michaela?
-Nie wiem czy można nazwać to chodzeniem, ale poznajemy się. Co do Michaela to nie miałam żadnej obsesji, a poza tym on jest Twój.- puściła mi oczko na co wywróciłam oczami.
-Mówiłam ci już...
-...tak mówiłaś, ale wy idealnie do siebie pasujecie.- wyszczerzyła się.
-Wiesz co ja będę się już zbierać, bo...- nie dokończyłam, bo ktoś stojący za mną mi przerwał.
-Dzień dobry...- odwróciłam się- Victorio?- spojrzał na mnie zdziwiony.
-Cześć Mike.- spuściłam wzrok zaskoczona jego reakcją na mój widok.
-Dzień dobry panie Jackson.- powiedziała przesłodzonym głosem moja przyjaciółka aż mi się niedobrze zrobiło. 
-Co Ty tu robisz?- spytał. 
-Myślałam, że ucieszysz się na mój widok. Przyjechałam do Niny, przyjaźnimy się
-Oczywiście, że się cieszę.- uśmiechnął się- I dobrze się składa, bo chciałbym z Tobą porozmawiać.- spojrzałam na Ninę, która uśmiechała się chytrze i puściła mi oczko. Znowu wywróciłam oczami. Tej to tylko jedno w głowie.
-Nina mogłabyś zrobić mi herbaty?- uśmiech zniknął jej z twarzy.
-Jasne zaraz wracam.- poszła w końcu zostawiając nas samych.
-Zamieniam się w słuch.- zwróciłam się do Michaela i oparłam się o ścianę.
-Chciałem Cię przeprosić i podziękować za wczoraj.- wlepił wzrok w podłogę.
-Przecież nic się nie stało.
-Ale głupio mi, że się upiłem i musiałaś mnie takiego oglądać. Jeszcze zadzwoniłaś po Janet, bo ja pewnie nie byłem w stanie.
-Michael już mówiłam, że nic się nie stało.- dotknęłam jego ramienia. Uśmiechnął się delikatnie.
-W ramach tego chciałbym zaprosić Cię na kawę.- spojrzał na mnie wyczekująco przygryzając wargę.
Zapatrzyłam się na jego usta, po chwili milczenia odchrząknęłam.
-To jak?- chciałam się trochę odsunąć, bo było mi duszno, ale za mną była ściana. Michael chyba zauważył co chcę zrobić, bo bez skrupułów przysunął się jeszcze bliżej. Chyba chciał nieświadomie doprowadzić mnie do obłędu, a może świadomie...Był przystojnym mężczyzną czego nie da się ukryć, z pięknymi lokami do ramion, które dodawały mu uroku, słodkim uśmiechem i ciepłymi brązowymi oczami, które wpatrywały się teraz we mnie namiętnie.
-Twoja herbata.- usłyszeliśmy nagle głos, Michael automatycznie odsunął się jakby przyłapany na gorącym uczynku. Zaśmiałam się nerwowo i spojrzałam dwuznacznie na Ninę, która nic nie robiła sobie z tego, że nam przerwała tylko stanęła obok nas.
-Wiesz pan Jackson chętnie napije się kawy.- spojrzała na mnie zdziwiona. Zaczęłam do niej mrugać oczami żeby wreszcie zrozumiała, że ma sobie pójść.
-Aaaaaa rozumiem już idę.- prawie biegła na tych swoich szpilkach. Mike mi się przyglądał, bo dalej mu nie odpowiedziałam.
-Dzisiaj nie mogę, jestem umówiona.
-Z kim?- zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Z mężczyzną.- byłam zaskoczona jego bezpośredniością.
-Masz chłopaka?- spytał zdziwiony.
-A nawet jeśli bym miała to co?- zaśmiałam się.
-Nic tak tylko pytam.- posmutniał trochę. Czemu tak zależało mu na tym spotkaniu?
-Nie mam chłopaka, tylko spotkanie z klientem. Wspomniałam Ci, że jestem architektem. Projektuje dla niego ogród.
-Ahaaa...-na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech, który odwzajemniłam.
-To może poszłabyś ze mną na kolację jutro wieczorem?- spytał z nadzieją. Zastanowiłam się na chwilę, w sumie co mi szkodzi skoro mnie zaprasza?
-Chętnie.-ucieszył się.
-Pasuje Ci 20:00?
-Jasne.
-Przyjadę po Ciebie, a dasz mi swój numer?
-Pewnie.- poszłam za ladę i zapisałam na karteczce numer telefonu i mój adres. Dla Niny też zostawiłam krótką wiadomość, bo chyba nie doczekam się jej w tym roku.

Musiałam już iść. Przyjedź jutro do mnie po południu z Alex to wszystko wam opowiem i przy okazji pomożecie mi się przyszykować na kolację.
Victoria.

-Proszę.- podałam Michaelowi karteczkę.
-Dziękuję.- spojrzałam na zegarek.
-Wiesz ja już uciekam, bo zaraz się spóźnię.
-Jasne nie zatrzymuję Cię. W takim razie do zobaczenia.
-Do jutra.- uśmiechnęłam się. Poprawiłam torebkę i udałam się do wyjścia.
******
Uradowany tym, że Vicki zgodziła się ze mną pójść w podskokach ruszyłem na górę. Nie wiem co tak ciągnęło mnie do tej dziewczyny, ale wiedziałem że jest wyjątkowa i chciałem ją bliżej poznać. Miałem tyle energii, że specjalnie nie pojechałem windą musiałem ją jakoś rozładować. Z mojego pokoju zabrałem kilka dokumentów, które zanim znalazłem w tym bałaganie minęła chyba z godzina. Mając plik kartek w ręku z uśmiechem na ustach zszedłem ze schodów.  Minąłem recepcję, ale zawróciłem przypominając sobie o czymś.
-Nino?
-Tak panie Jackson?
-Tyle razy Ci mówiłem żebyś mówiła mi po imieniu.
-Przepraszam ciągle zapominam, słucham Michael?
-Gdyby ktoś pytał, a zwłaszcza Quincy nie będzie mnie przez dwa dni możesz dorzucić, że sprawy rodzinne.
-Oczywiście już zapisuję.
-Dziękuję, do widzenia.
-Do widzenia.- i wyszedłem. Dzisiaj jadę po Mac'a będzie u mnie nocował przez dwa dni. Niestety tylko dwa, bo później jedzie z rodzicami do Francji na miesiąc. Nim się spostrzegłem byłem już pod jego domem. Mieszka w LA w centrum, więc nie mamy daleko do Neverlandu, no chyba że będą korki, a znając życie o tej godzinie na pewno.
-Witaj Megan.- przywitałem się z jego mamą wchodząc do środka.
-Cześć Mike.- uśmiechnęła się.
-Mac już gotowy?
-Zawsze i wszędzie.- wyszczerzył się mój mały przyjaciel, który wyrósł jak spod ziemi.
-Cześć mały potworze.- poczochrałem go po blond czuprynie.
-Po pierwsze primo: wcale nie jestem mały, a po drugie primo: właśnie rozwaliłeś moją piękną fryzurę, którą układałem przez godzinę.- razem z Megan wybuchnęliśmy śmiechem.
-Od kiedy to tak dbasz o swoje włosy?- spytałem dalej się śmiejąc.
-Od dzisiaj, prawdziwy mężczyzna musi dobrze wyglądać nie?
-No jasne chodź prawdziwy mężczyzno.- parsknąłem na co Mac zrobił naburmuszoną minę.
-Pa mamo.- wyściskał swoją rodzicielkę, a ja zabrałem jego plecak.
-Do zobaczenia.
-Uważajcie na siebie, Michael jak coś by się działo to dzwoń.
-Oczywiście jak Mac będzie niegrzeczny to zadzwonię od razu.- puściłem jej oczko.
-Ha ha ha ha ha.- zaśmiał się sarkastycznie i pociągnął mnie za rękaw koszuli do wyjścia. Założyłem okulary przeciwsłoneczne i wsiedliśmy do auta.
-Zapnij pasy.
-Muszę?-marudził.
-Tak, chyba że chcesz iść na pieszo.- pokazał mi język w odpowiedzi. Mrucząc coś pod nosem wreszcie zapiął pas. Wtedy dopiero odpaliłem samochód.
-Powiedz mi Mike dalej jesteś z tą cruellą?- od razu wiedziałem, że chodzi mu o Mad zawsze tak na nią mówił. W mojej głowie pojawiły się obrazy z piątkowego wieczoru. Zacisnąłem dłonie na kierownicy.
-Czemu pytasz?- nie odrywałem wzroku od drogi.
-Bo nie wiem czy wytrzymam jej widok przez te dwa dni.
-Nie jesteśmy już razem...- powiedziałem cicho.
-Serio?!!!-krzyknął uradowany- Stary jestem z Ciebie dumny!- klepnął mnie w plecy. Spojrzałem na niego unosząc jedną brew do góry.
-I co masz już jakąś laskę na oku?- poruszył zabawnie brwiami.
-Mac!
-No co? Trzeba kuć żelazo póki gorące. Ty myślisz, że będziesz wiecznie piękny i młody? Zakręcisz zadem i każda na Ciebie poleci?
-Biorąc pod uwagę...
-Nie, na dziewczyny to już nie działa.
-Tak, a co działa?- prychnął.
-I tak tego nie masz, to po co Ci wiedzieć?
-A Ty masz?
-No oczywiście.
-Nie ma to jak Twoje rady.- westchnąłem.
-Moje rady są zawsze bardzo przydatne.
-Mhmm zwłaszcza, że ciągle mnie dobijasz zamiast dawać rady.
-Ja Ci tylko mówię szczerą prawdę. Lepsza jest prawda niż kłamstwo.
-Tak, ale Ty więcej kłamiesz niż mi prawdy mówisz.
-To co mam Cię wychwalać?
-Tak?
-Jeszcze mi popadniesz w samo zachwyt i dopiero będzie.- machnąłem ręką.
-Zamiast tego marudzenia mógłbyś radio włączyć.
-No i zaraz mi tu tańczyć zaczniesz i wypadek spowodujesz.- zaśmiałem się.
-Nie będę tańczył obiecuję.- włączył radio, w którym leciała moja piosenka, a dokładniej Billie Jean.
-Jackson..to nie...- przełączył, szturchnąłem go. Na kolejnej stacji znowu była moja piosenka tym razem Thriller.
-Boże znowu Jackson? Nie mają kogo puszczać tylko takich pajaców?-zaśmiałem się, lubił mnie wkurzać.
-Co Ty od niego chcesz? Przecież fajnie śpiewa.
-Taaa myśli, że jak założy maskę wilkołaka i zaśpiewa „Cause this is thriller, thriller night " to jest fajny.
-Na pewno fajniejszy od Ciebie.
-Na muzyce też się nie znasz.- pokręciłem rozbawiony głową, a Mac dalej przełączał w poszukiwaniu „fajnej muzyki".
-Witamy państwa w popołudniowych wiadomościach.- odezwała się spikerka- Dotarła do nas najświeższa informacja dotycząca związku Madonny i Michaela Jacksona.
-Oooo wreszcie się czegoś dowiem.- rzucił podekscytowany Mac. Wywróciłem oczami.
-Otóż chcielibyśmy poinformować słuchaczy naszego radia, że Madonna i Michael nie są już razem, mimo iż mieli brać za miesiąc ślub tak przynajmniej twierdzi Królowa Popu.
-Co?!Jaki ślub?!!- podgłośniłem.
-Gwiazda dodaje także, że winnym rozpadu tego idealnego związku jest Michael. Piątkowego wieczoru narzeczona Jacksona nakryła go na zdradzie z pokojówką...
-...wyłącz to!- wrzasnąłem na cały samochód nie mogąc wytrzymać słuchania tych bzdur. - Poczekaj jeszcze nie skończyła.
-Powiedziałem coś do cholery!- odburknął, ale wyłączył radio. Zapanowała niezręczna cisza, ale po chwili mój przyjaciel znowu zabrał głos.
-Trzeba było ją wcześniej zdradzić to chociaż nie musiałbym się z nią tyle czasu użerać.
-Ale ja jej wcale nie zdradziłem, to ona mnie zdradziła z moim bratem na dodatek. Jakby jeszcze jej mało było w mediach nagadała bzdur na nasz temat.- westchnąłem głęboko.
-Który to taki mądry?
-Mac daj mi spokój, nie chce mi się teraz o tym gadać.- spełnił moją prośbę i siedział cicho grzebiąc coś w telefonie. Próbowałem być skupiony na drodze, ale co chwilę myślałem o Mad. Czemu to tak cholernie boli? To ona mnie zdradziła, ale oczywiście żeby nie wyjść na tą złą powiedziała, że to ja. Mało mnie skrzywdziła?Media jak zwykle chętnie przyjęły kolejną plotkę na mój temat. Dobrze wie, że nie lubiłem dziennikarzy i ich bajeczek wyssanych z palca i wykorzystała to żeby jeszcze bardziej mnie dobić,pogrążyć. Przecież ja nic nie zrobiłem. Plotka o moim wybielaniu stała się nudna więc trzeba było dać kolejny gorący temat. Nikt...ale to nikt nie wie jak ja się w tej chwili czuję. Jak mam ufać komukolwiek skoro wszyscy na około kłamią. Bycie gwiazdą nie jest łatwe, muszę płacić ogromną cenę za to, że kocham tańczyć i śpiewać. To niesprawiedliwe. Ludzie są niesprawiedliwi. Zaraz pewnie zaczną się do mnie wszyscy dobijać z tekstem „ A nie mówiłem, po co z nią byłeś?" Jak zwykle zaczną tylko krytykować i pouczać, a nie pocieszać. Chcę tylko żeby ktoś ze mną był...po prostu był. Nic więcej.

3 komentarze:

  1. Basiu! Moja Barbaro! ❤
    Rozsadziłaś mi mózg, notka wyszłaci arcyzajebiście. Strasznie pozytywna i śmieszna, że śmiałam się jak głupia. Po pierwsze sytuacja ze studia, jak ten do ściany chcią ją przykleszczyć, no może bez przesady, ale leciał na Victorie, ojjj leciał. Rozmowa z naszym blondasiem wyszła Ci genialnie, świetnie to ujęłaś. Jestem zachwycona! Z tym przedrzeźnianiem się trafiłaś w sam punkt, ten Jackson to jest beztalencie i myśli, że pokazując wszystkim swój zadek jest taki fajny XD Świetna scena;*
    Te wiadomości mnie wkurwiły, ale nie bardziej jak ta szmata, pizda, kuropatwa! Co ta pinda sobie myśli? Że otworzy swojo obsraną, zakłamaną dupe i świat będzie jej klęczeć do stóp?! To się franca zdziwi. Powinna jeszcze o palcu powiedzieć. Dziś wchodze w koalicje z Mac'em. Michael niech nawet nie waha sie przejmować. Mam nadzieje, że na RANDCE z naszą Victorią się nieco ROZLUŹNI i ZRELAKSUJE.. no ten 😏
    Czekam zniecierpliwością na nexta.
    Życze maaasy weny!
    Pozdrawiam ciepluśko.
    Marysia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super w końcu internet pozwolił mi wpisać komentarz - mam nadzieję że się doda bo jak nie to tak wykurwię w ekran, że w wiosce obok usłyszą...
    Rozdział jak zawsze zajebisty <3
    Zacznę od Madonny bo mam ochotę komuś wypierdolić w tej chwili a że się szmata natknęła to ma pecha xD
    Jak o niej w ogóle myślę to mnie automatycznie na kibel ciśnie... Z taki ryjem to ja się dziwię, że w ogóle z domu wychodzi jeszcze. Jej ryj to czołg, może robić za czołgistę xD I na wojnę z japońcami! (japońce - kiedyś wkręciłam najebanemu byłemu, że siedzi w czołgu i prowadzi z nimi wojnę - nie pytaj proszę xD)
    To jej kłamstwo w mediach to szczyt wszystkiego. Myślała że z taką mordą to ktoś z nią wiecznie będzie ? XD Tutaj nawet operacje już nie pomogą xD
    Co do MJ i V to dla mnie ideolo <3
    Mike ciśnie bajerę i bardzo dobrze - niech się facet stara :D
    I ten mini akcik zazdrości: Masz chłopaka?
    Haha wyobrażam sobie takiego Michasia xD
    Ogólnie nie licząc wątku o tej kurwie (czyt: Madonna) to lałam z całego rozdziału xD
    Beka z tych piosenek w radiu i: "Boże znowu Jackson? Nie mają kogo puszczać tylko takich pajaców."
    No ja bym takim pajacem nie pogardziła xD <3
    Czekam oczywiście na tą ich kolacyjkę ;3 - liczę, że rozdział wstawisz szybko bo wiesz że jak nie to masz ode mnie karniaka, a tego nie chcesz xD
    Pozdrawiam, duuużo weny, czasu na przepisywanie z tego zeszyciku - abyś nie miała takich problemów jak ja wczoraj xDDD
    3maj się! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszę z telefonu. Jak nie strzeli szlag tego koma, to będzie cud.
    Zgadzam się z dziewczynami, notka czysta zajebioza i majstersztyk, tak trochę z mojego hiperukochanego niemieckiego napiszę. Teksty Maca to mistrzostwo, wyłam ze śmiechu czytając. Naprawdę kawał dobrej roboty, chyba najlepszy rozdział jak do tej pory.
    Ja wiem, że Madonna zawsze była okropną suką, ale to już spora przesada. Trzeba mieć ostro zwalone we łbie i wiadro spermy zamiast mózgu, żeby tak zwalić winę na zupełnie niewinną osobę. Chociaż w sumie ma trochę Michael nauczkę - gdyby posłuchał, co mówili mu inni, mógłby uniknąć takiej sytuacji. Ale do Victorii to chyba go ciągnie jak magnes do lodówki, albo muchę do gówna! I dobrze, niech się stara, bo my chcemy hoty i w ogóle.
    Powodzenia w przepisywaniu notek z tego cholernego zeszytu! Znam ten ból, weź potem przepisuj pół rozdziału przeplatanego notatkami z historii i WOSu XD
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział!
    Alex :)

    OdpowiedzUsuń