Witajcie
kochani!
Wrzucam z opóźnieniem, ale to wina internetu nie moja. Ogólnie kłopoty techniczne. Ale koniec końców jestem! Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba :)
Zapraszam do czytania i komentowania.
********
Wrzucam z opóźnieniem, ale to wina internetu nie moja. Ogólnie kłopoty techniczne. Ale koniec końców jestem! Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba :)
Zapraszam do czytania i komentowania.
********
Od
godziny bawiłyśmy się w klubie. Nina i Alex się pogodziły, z
czego się cieszyłam. Może to nie była jakaś wielka kłótnia,
ale nie lubię takich sytuacji. Jesteśmy w końcu jak siostry. Ach
zapomniałam wspomnieć, że najlepiej z nas bawi się Nina - zawsze
była duszą towarzystwa. Poderwała jakiegoś Włocha i nie
odstępuje go na krok. On też wygląda na bardzo zainteresowanego
moją przyjaciółką. Wydaję się całkiem w porządku. Może
będzie nawet z tego coś więcej niż kolejna przygoda na jedną
noc.
******
Nie
spodziewałem się, że zastanę taką scenę. Stanąłem w progu
inie mogłem się ruszyć. Jakbym był wmurowany w ziemię. Czułem
się sparaliżowany tym co zobaczyłem. Poczułem złość, smutek,
żal, rozgoryczenie, zawiść...

-Jermaine?!-krzyknąłem
najgłośniej jak się dało. Wystraszeni odwrócili się w moją
stronę. Mój brat zepchnął z siebie Mad, która od razu do mnie
podbiegła.
-On chciał
mnie zgwałcić.
-Ona
rzuciła się na mnie.- powiedzieli w tym samym czasie. Patrzyłem na
nich jak na idiotów.
-Nie jestem
głupi! Stałem tu przez pięć minut i nie widziałem, żebyś jakoś
specjalnie się broniła.- Mad zaczęła udawać, że płacze.
-Mike...ale
to nie tak....ja Ci wszystko wytłumaczę..
-Zabiję
Cię!- spojrzałem złowrogo na Jermaine'a i rzuciłem się na nie go
z pięściami. Zaczęliśmy się szarpać, a moja BYŁA już
dziewczyna próbowała nas rozdzielić co marnie jej szło. Uderzyłem
go z pięści dwa razy, przez co upadł na podłogę, ale wcale nie
było mi lepiej. Chciałem stamtąd jak najszybciej wyjść. Mad
próbowała mnie jeszcze zatrzymać, ale odepchnąłem ją.
-Nie chcę
Cię znać!- to były ostatnie słowa jakie do niej powiedziałem. Po
czym wybiegłem z domu. Wsiadłem do Rolls Royce'a i z piskiem opon
ruszyłem do centrum. Jechałem 230 km/h i złamałem chyba wszystkie
możliwe przepisy drogowe. Wolną ręką starłem z policzka kilka łez, które zdążyły wydostać mi się z oczu, naprawdę hamowałem płacz, bo miałem ochotę rozryczeć się jak małe dziecko.
Byłem tak
wściekły, że chętnie bym zawrócił i sprałbym go tak, że już
by nie wstał. Jak mogła mnie zdradzić i to jeszcze z moim rodzonym
bratem? Było jej źle ze mną? Nie rozumiem tego. Przecież ja ją
tak kochałem. Byłem ślepy i głupi,skoro dopiero teraz zauważyłem,
że mnie oszukuje. To na pewno nie był pierwszy raz. Jessica, Janet,
moi rodzice wszyscy mieli rację,a ja nie chciałem ich słuchać.
Byłem zaślepiony fałszywą miłością. Jak mogła patrzeć mi
prosto w oczy i mówić, że mnie kocha? Nigdy im tego nie wybaczę.
Mam nadzieję, że znikną z mojego życia raz na zawsze. Nikt nigdy
mnie tak nie zranił, ale nie będę płakać z tego powodu. Skoro od
dawna nam się nie układało ciągłe kłótnie, pretensje, sceny
zazdrości...Widocznie tak musiało być. Każda miłość trawa tyle
na ile zasługuje. Mimo, że w środku czułem się okropnie to nie
chciałem tego pokazywać, chciałem być silny. Zatrzymałem się
pod klubem „Hades". W tej chwili jednego czego chciałem to
upić się do nieprzytomności i zapomnieć....zapomnieć o
wszystkim. Nie przebierałem się. Mam to gdzieś czy ktoś mnie
rozpozna czy nie. Jestem normalnym człowiekiem i też mam prawo jak
każdy pójść do baru. Mimo dziwnych spojrzeń i zamieszania,
wszedłem do środka i usiadłem przy barze.
-Setkę
poproszę.- zwróciłem się do barmana, spojrzał na mnie
zdziwiony,a ja spuściłem wzrok.- Będzie się pan teraz tak
patrzył? Czy Michael Jackson nie może napić się wódki?- rzuciłem
zirytowany.
-Przepraszam
pana.- zmieszał się i podał mi pełny kieliszek.
******
Nina
przyprowadziła tego swojego Włocha do naszego stolika. Muszę
przyznać, że jest fajnym facetem, miło się z nim rozmawia. Chyba
zapomniała już o Jacksonie, na moje szczęście, bo dalej by mi o
nim dniami i nocami nadawała jaki to on seksowny nie jest. Na samą
myśl o tym wywróciłam oczami.
-Idę po
drinka, chcecie coś?-zapytałam moich towarzyszów, którzy byli tak
pochłonięci rozmową, że mnie nawet nie zauważyli. No trudno, nie
to nie. Poszłam w stronę baru. Z kolejnym drinkiem szłam do
naszego stolika. Nagle ktoś na mnie wpadł, a mój kolorowy drink
oblał całą sukienkę.
-Jak łazisz
kretynie?!- wydarłam się na jakiegoś faceta. Dotknęłam plamy na
sukience.
-Ja...yyyy...
nie chciałem...- jąkał się.
-Nie
chciałeś?! Jak ja teraz wyglądam?!
-Przepraszam,
naprawdę nie zauważyłem pani...-zaczął delikatnym już
spokojniejszym głosem. Zaraz, zaraz skądś znam ten głos.
Podniosłam powoli głowę. O szlak! Nie wierzę, Michael Jackson
wylał na mnie drinka. Byłam trochę zdziwiona, że to akurat on,
ale nie dałam tego po sobie poznać. No tak sławny, bogaty to
myśli, że jak się głupio uśmiechnie to po sprawie. W ogóle co
taka gwiazdeczka robi w zwykłym klubie?
-Może
odkupię pani tego drinka?- spytał skruszony.
-Obejdzie
się.- fuknęłam naburmuszona i chciałam odejść, ale przytrzymał
mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Zaczekaj,
przecież Cię przeprosiłem nie musisz...
-Spadaj na
drzewo.- wyrwałam mu się i poszłam do łazienki zostawiając tego
idiotę za sobą.
Cholera...nowa
sukienka i nadaję się tylko do kosza. Super po prostu! Zaczęłam
namoczoną chusteczką wycierać plamę, ale to i tak nic nie dało.
Najwyżej założę na siebie kurtkę i nic nie będzie widać.
Wracając zauważyłam Jacksona siedzącego przy barze. A gdyby tak
podejść i przeprosić? Poczułam wyrzuty sumienia. W końcu nic
takiego mi nie zrobił...Ale ja zawsze działam pod wpływem emocji i
jak jeszcze zobaczyłam, że to ON... Trochę za ostro go
potraktowałam, ale to była moja ulubiona sukienka chyba miałam
prawo się zdenerwować?
Dobra pójdę do niego, przeproszę i wrócę do dziewczyn. Wzięłam głęboki wdech, spokojnie przecież to tylko MJ. Nikt wielki. Podeszłam do baru i usiadłam na wysokim krześle.
Dobra pójdę do niego, przeproszę i wrócę do dziewczyn. Wzięłam głęboki wdech, spokojnie przecież to tylko MJ. Nikt wielki. Podeszłam do baru i usiadłam na wysokim krześle.
-Gorący
wulkan po proszę.-zwróciłam się do barmana.
-Ciężki
dzień co?- rzuciłam do Jacksona wskazując na kieliszek wódki,
który trzymał. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Taaak i to
bardzo. -powiedział i chlustem opróżnił kieliszek i kiwnął do
barmana, który posłusznie mu polał. Po czym podał mi drinka.
-Może
zaczniemy od początku?Jestem Victoria.-wyciągnęłam w jego
kierunku dłoń, którą od razu uścisnął.
-Michael.-uśmiechnął
się. Miał piękny uśmiech...i oczy, ale wydawały mi się jakieś
smutne.
-Tak wiem,
poznałam Cię od razu.
-Serio?Myślałem,
że nie.-powiedział zdziwiony.
-Czemu?
-Wiesz nie
jestem przyzwyczajony do takiego normalnego traktowania, zwykle
wszyscy się na mnie rzucają.-powiedział jakby mówił o czymś na
porządku dziennym. Zaśmiałam się, zaczynam go lubić.
-A pro po
traktowania, chciałam Cię przeprosić za moje zachowanie.
-Nic się
nie stało, a ja chciałem przeprosić za Twoją sukienkę.
-Wypierze
się. -skłamałam i machnęłam ręką. Mimo, że był zabawny
wydawało mi się, że coś jest nie tak, a ten uśmiech jest
udawany. Postanowiłam o to zapytać. Upiłam trochę drinka.
-Coś się
stało, że siedzisz tak tu sam i topisz smutki w alkoholu?-spytałam
w końcu.
-Wszystko
okej oprócz tego, że dziewczyna zdradziła mnie z moim bratem
-podkreślił słowo''moim''. Zakrztusiłam się drinkiem.
-Naprawdę
z bratem?-spytałam nie dowierzając, pokiwał głową.
-Przykro
mi.
-A mnie nie
-widać było, że skłamał.- Już od dawna nam się nie układało.-
wlepił wzrok w ścianę.
-Widocznie
nie była Ciebie warta. Ale żeby z własnym bratem? Suka...musisz
przyznać.
-Ale
suka?-powtórzył i spojrzał na mnie uśmiechając się głupkowato,
zaśmiałam się.
-To
zabrzmiało jakbyś pierwszy raz w życiu przeklinał.
-No w sumie
to....-przerwałam mu.
-Boże
chłopie gdzieś Ty się wychował?
-W
Gary.-wybuchnęliśmy śmiechem. Nim się obejrzeliśmy minęły nam
dwie godziny na rozmowie i śmianiu się z byle czego. Muszę
przyznać, że z Michaela nie jest taki idiota za jakiego go
uważałam. Pozory mylą...W międzyczasie wypiłam pięć drinków
przez co trochę szumiało mi w głowie, a mój rozmówca był już
nieźle wstawiony.
-Wiesz Mike
może zadzwonię po kogoś żeby po Ciebie przyjechał? Ledwo
siedzisz.- zaproponowałam widząc jego stan. Pokręcił przecząco
głową.
-Nie, nie
trzeba jestem samochodem. Dam sobie radę...- próbował wstać z
krzesła, prawie się przy tym przewracając. W ostatniej chwili go
przytrzymałam.
-Taa
właśnie widzę.- mruknęłam. Boże jaki on ciężki! Jakoś
doczłapałam się z nim do jego auta, który wcześniej mi opisał z
wyglądu. Posadziłam go na masce i usiadłam obok niego, zaczęłam
przeszukiwać jego marynarkę. W końcu znalazłam telefon, a Michael
tak się zachwiał, że wylądował głową w moim biuście i zaczął
się chichrać. No co on sobie jaja ze mnie robi? Chyba mu się
spodobało, bo położył rękę na moim kolanie.
-Ejjjj nie
rozpędzaj się tak.- rzuciłam roześmiana. Sama byłam pijana więc
nie za bardzo przeszkadzało mi, że ktoś mnie obmacuje, a zwłaszcza
Michael Jackson. Próbowałam się od niego odkleić, bo miałam
ograniczoną możliwość ruchu. Mogłam ewentualnie pomachać rękami
lub nogami. Poddałam się w końcu. A niech sobie tak siedzi skoro
mu tak wygodnie nie? Wyszukałam w kontaktach numer do Janet, siostry
tego kochasia. Skąd wiedziałam, że to jego siostra? Mając w domu
rodzinnym wiernego fana MJ'a nie sposób tego nie wiedzieć.
Wykręciłam numer.
-Halo
Michael?- usłyszałam przejęty, kobiecy głos.
-Nie tu nie
Michael. Dobry wieczór pani ja nazywam się Victoria Lancaster i
jestem znajomą Michaela.
-Miło mi
Janet Jackson coś się stało, wszystko z nim w porządku?
-Właśnie
nie. Pani brat jest kompletnie pijany, a w dodatku samochodem. Czy
mogłaby pani po niego przyjechać?
-Oczywiście.-
wytłumaczyłam Janet pod jakim klubem jesteśmy i w którym miejscu
stoi samochód Michaela. Obiecała, że przyjedzie najszybciej jak
się tylko da. Spojrzałam na mojego towarzysza, który zasnął
wtulony we mnie.
-Oj
Michael, Michael...- pokręciłam głową i pogłaskałam go po
włosach. Janet przyjechała 15 minut później ze swoim chłopakiem.
Zapakowali Michaela do samochodu. Oczywiście przeprosiła za kłopot
i podziękowała, po czym odjechali. Miła z niej dziewczyna, gdy
zobaczyła w jakiej pozycji śpi jej brat roześmiała się. No nic
wrócę do klubu, dziewczyny pewnie się o mnie martwią. Usiadłam
przy naszym stoliku, a Alex, Nina i Stefano spojrzeli na mnie
wyczekująco uśmiechając się przy tym chytrze.
-No
co?-zapytałam wreszcie.
-Jak tam
Twój kochanek?- usłyszałam wścibski głos Niny, szturchnęła
mnie lekko.
-Co?
Widzieliście nas?- pokiwali głowami.
-My
tylko...
-Było coś
więcej czy tylko to co widzieliśmy na zewnątrz?- Nina poruszyła
zabawnie brwiami, na co reszta się zaśmiała.
-Pogięło
Cię? Nie jestem taka i on zresztą też.- powiedziałam oburzona.
-Taaa jasne
to co to było na parkingu? Przyjacielskie macanko?- spytała Alex.
-Już widzę
te jutrzejsze nagłówki gazet „Michael Jackson uprawia dziki seks
na samochodzie!"- Nina trzęsła się jak by miała atak
padaczki, jak to usłyszałam oplułam się sokiem.
-Totalnie
Ci na mózg padło?! Jaki seks?!- krzyknęłam tak głośno, że
wszyscy w klubie ucichli i popatrzyli się na nas. Wstałam
gwałtownie i wzięłam swoją torebkę.
-Czekam na
was przy samochodzie.-syknęłam i udałam się do wyjścia. Nie
minęło pięć minut,a wszyscy siedzieli w aucie, Stefano też. Za
kierownicą usiadła Alex, która nie piła, a z tyłu ta głupia
małpa ze swoim Włochem. Najpierw odwieźliśmy Ninę i jej nowego
chłopaka, którzy postanowili rozpocząć już "grę wstępną"
na tylnym siedzeniu. Alex odstawiła mój samochód do garażu i
poszła do siebie, bo nie mieszkała daleko.
-Wreszcie w
domu. -powiedziałam ściągając niewygodne szpilki. Poszłam na
górę wziąć szybki prysznic i jak najszybciej położyłam się do
łóżka. Sama się dziwiłam, że miałam jeszcze siłę się umyć,
bo byłam padnięta. Chwilę rozmyślałam o wydarzeniach z
dzisiejszego dnia, o spotkaniu Michaela, o jego uśmiechu, oczach...w
końcu zasnęłam z delikatnym uśmiecham na twarzy.
******
Jak ja się cieszę, że udało Ci się wstawić dzisiaj <333
OdpowiedzUsuńNo w końcu się spotkali!!!
Jak na na to czekałam!<3
Co do Madonny - na taką sukę to żaden kundel nawet nie zasługuje. Dobrze, że Mike się dowiedzial o tym bo przynajmniej przejrzał na oczy. A ona jego o zdradę posądzała... Normalnie aż żal na nią patrzeć.
A że tym 'kundlem' okaże się brak MJ - nie spowiedziałam się. Michaś dostał podwójny cios wymierzony prosto w twarz.
Alkohol niby nie rozwiązuje problemów, ale z drugiej strony mleko też nie xD
Czasem trzeba mieć tę chwilę słabości. Michael ją właśnie miał i jak widać najprawdopodobniej zacznie to nowy rozdział w jego życiu <333
Victoria boska po tej akcji z drinkiem xD
Pojechała po nim jak po autostradzie xD No ale grunt, że przeprosiła i pogadali sobie :D Haha akcja na masce też urocza xD Mike wie co dobre xD
Wie gdzie jego miejsce xD
Czekam z wieeelką niecierpliwością na nn!
Na rozwój akcji i te sprawy :D Wstawiaj szybko nam tutaj <3
Pozdrawiam!
*ja
Usuń*brat
Wybacz, za dużo nauki ostatnio i o tej godzinie słabo kontaktuję xD <3
Hejka <3
OdpowiedzUsuńJak mówiłam wczoraj komentowałam, napisałam koma, publikuje i bum brak neta więc raz jeszcze napocę się :D
Więc tak :D
Z początku wybuchłam niepohamowanym śmiechem (zły człek ze mnie). Ta scena z Mad, która gra biedną, poszkodowaną świętoszkę leżąc w zapewne baaardzo seksownej bieliźnie na Jerm'ie. Już nie róbmy z Michaela taką ciotę, sam był w takiej sytuacji i gwałt to, to na pewno nie był XD Chyba dzikie orgie. Jakoś mam za złe Jermaine'owi, że tak zrobił, Madonna rozumie, ale tak brat bratu? Przykre.
Scena na melanżyku genialnie opisany.
Przestaje Ci wierzyć Basiu, mówisz, że będziesz wszystko powoli rozkręcać jak już na wstępie Michael utonął w cyckach Victorii i obydwoje mieli spotkanie pierwszego stopnia XDDD. Nie no żartuje. Padłam ze śmiechu wyobrażając sobie nawalonego Michaela, ale co się dziwić chłopakowi? No cóż, kochał Mad, ale teraz liczę, że Victoria zawróci mu w głowie.
Teraz ciekawa jestem jak będzie wyglądało ich kolejne spotkanie <3
Czekam z niecierpliwością na nexta, życze maaasy weny.
Pozdrawiam cieplutko <3
Marysia :**
Heyo!
OdpowiedzUsuńScena z Jermaine'm i Madonną, na początku mnie nieco wkurzyła,( Nawet, nie przez Madonnę, to to było oczywiste a przez Jermaine'a. Dupek i tyle)no, ale po chwili zaczęłam się śmiać. Nie wiem czemu. Chyba, przez te ich tłumaczenia XD
Scena w barze. Emm Michael miał spotkanie bliskie stopnie z biustem Victorii ;) Nie no szybki, jest.
Ale tak szczerze, świetnie opisałaś ten rozdział.
Wyobraziłam sobie takiego zalanego Michasia, i tą scenkę.
Nie zdziwię się, jak na prawdę Victoria i MJ będą w gazecie.
Czekam na ich kolejne spotkanie.
Życzę masy weny
Pozdrawiam
Liberian Girl
P.S U mnie pojawił się wczoraj Fall Again...wiec jakbyś chciała to zapraszam Xd
A ja ostatnio nawet nie skomentowałam. Wybacz, ale najpierw jakoś zabrakło mi słów na babsztyla, a potem zapomniałam. XD
OdpowiedzUsuńNie lubię Jermaine'a. Ta cała rodzina zawsze była, jest i będzie taka fałszywa... Szkoda słów! A TY FARBOWANA LALO SMAŻ SIĘ W PIEKLE ZE SWOIMI SILIKONAMI.
Bardzo ciekawie przedstawiłaś to spotkanie w klubie, nietrudno sobie uzmysłowić, w jaki sposób zmieni ono życie zarówno Victorii, jak i Michaela.
Pozdrawiam serdecznie!
Alex :)
Witam. :D Dotarłam tutaj, niestety tylko tutaj, ale jest ciekawie, więc nie długo popędzę dalej z tym opo. :D Madonna migdaląca się z jego braciszkiem. xD Mega. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)