Witajcie
kochani!
Mam
nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu. Chociaż jak zwykle
Victoria będzie Was denerwować i jeszcze jedna osoba, której chyba
nie spodziewacie się w tym rozdziale i wtedy to się dopiero
wkurzycie, ale ja się cieszę, bo pośmieje się chociaż z
komentarzy :D
Chciałabym
jeszcze bardzo podziękować za ponad 5000 wyświetleń to dla mnie
wiele znaczy, że jesteście tu ze mną i czytacie moje wypociny,
które nie raz podniosą Wam jeszcze ciśnienie :)
Serdecznie
zapraszam do czytania i komentowania!
Pozdrawiam
Basia <333
******
Kolejne 3
miesiące później...
Perspektywa
Michaela:
Spałem
sobie smacznie, gdy nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i:
-JACKSON!
-Jeszcze5
minut...- wymruczałem i schowałem twarz w poduszkę. Karen skoczyła
mi na plecy, skrzywiłem się.
-Wstawaj!
-Karen
złaź, jesteś ciężka jak cholera.
-Odezwał
się ten co waży 10 kg.- zlazła ze mnie w końcu, a ja odetchnąłem.
-Po co
obudziłaś mnie o tej godzinie?- spytałem ledwo przytomny.
-Masz
próbę, na którą zaraz się spóźnisz. Wszyscy już są na
miejscu tylko Ty gnijesz do południa.
-Król może
wszystko.- powiedziałem w żartach podnosząc się do pozycji
siedzącej. Przetarłem zaspaną twarz dłońmi.
-Ty mi
tutaj nie króluj, bo jak Cię zaraz kopnę w tą królewską dupę
to zakrętu nie wyrobisz.
-Zrzędzisz
jak stara baba. Faceta Ci brak czy co?- zaśmiałem się na co
spiorunowała mnie wzrokiem, czyli miałem rację, wyszczerzyłem
zęby w uśmiechu.
-A Ty
marudzisz jak stary dziadek. Za 10 minut widzę Cię na dole i
ostatni raz robię za Twój budzik. Jestem Twoją makijażystką,
anie kalendarzem, zegarkiem i notesem.- rzuciła oburzona i wyszła.
Uwielbiałem ją denerwować. Na przeprosiny dostanie później ode
mnie ulubione perfumy jak je zobaczy to od razu jej przejdzie.
Wstałem
szybko z łóżka i równie szybko się ubrałem. Chwyciłem tylko
moją kochaną Fedorę i okulary przeciwsłoneczne. Zjechałem windą
na dół, a przy wyjściu czekała na mnie Karen i dwóch
ochroniarzy. W obstawie wyszliśmy z hotelu. Rozległy się piski i
wrzaski. Drogę do samochodu pokonaliśmy biegiem.
2godziny
później Stadion Wembley...
Już piąty
raz powtarzaliśmy układ do Smooth Criminal i co chwile ktoś się
mylił, przez co trzeba było zaczynać od nowa.
-Stop!-krzyknąłem,
muzyka ucichła, a tancerze spojrzeli na mnie.
-Co Wy
wyprawiacie do jasnej cholery?!- spojrzeli na mnie wystraszeni.
-W połowie
trasy mylicie kroki?! Jak chcecie zatańczyć na koncercie? Samantha
o Tobie nie wspomnę. Cały czas Ci powtarzam najpierw jest krok w
przód, potem w tył i obrót, a poza tym ja Cię prowadzę masz mi
się poddać, a nie tańczysz jak Ci się podoba.
-Staram
się.- wyszeptała.
-Za mało
się starasz! Jesteś zawodową tancerką, a zachowujesz się jak byś
nie znała podstawowych kroków. Czego kompletnie nie rozumiem skoro
tańczymy ciągle to samo. Czy układ się zmienił?!
-Nie...
-To
dlaczego się mylisz?! Czy to takie trudne zapamiętać kilka
układów?!- całkowicie straciłem kontrolę nad sobą. Sam wybuchła
płaczem i zbiegła ze sceny.
-Zejdźcie
mi z oczu. Daje Wam piętnaście minut przerwy, żebyście się w
końcu ogarnęli.- wszyscy posłusznie wyszli, usiadłem na podłodze
i chwyciłem butelkę z wodą.
-Michael
jak Ty się zachowujesz?- Thomas mój menadżer podszedł do mnie.
Był dla mnie zawsze jak ojciec, którego nigdy nie miałem.
-Normalnie!
-Nie
wydzieraj się tak, bo wszyscy się Ciebie boją.- schowałem twarz w
dłoniach.
-Ej młody
wszystko w porządku?- dotknął mojego ramienia.
-Nie, nic
nie jest w porządku.
-Rozumiem,
że jesteś zmęczony. Ósmy miesiąc w rozjazdach, strefy czasowe,
ciągłe próby, ale nie możesz się wyżywać na innych, bo wtedy
nic z tego nie wyjdzie. Krzykiem pogarszasz tylko sytuacje, wszyscy
się stresują. W tej chwili przeproś Sam i innych tancerzy.
-Przepraszam...
-Nie mnie
przepraszaj, bo mi nic nie zrobiłeś. Jeszcze...- zaśmialiśmy się.
Udałem się do szatni w nadziei, że wszystkich tam zastanę.
-My już
idziemy.- odpowiedzieli chórem, gdy tylko mnie zobaczyli.
-Nie
poczekajcie, przyszedłem Was przeprosić.- spojrzeli na mnie
zdziwieni- Nie powinienem tak krzyczeć i przyrzekam, że więcej się
tak nie zachowam. Idźcie na scenę. Zagramy jeszcze Bad i The way
you make me feel i jesteście wolni do wieczora. Sam Ty zostań.-
powiedziałem, gdy zobaczyłem, że dziewczyna również chce wyjść.
Zostaliśmy sami. Usiedliśmy, spojrzałem na jej zapłakaną twarz.
Zaczęła nerwowo bawić się zamkiem od bluzy, a jej ręce drżały.
Naprawdę musiała się mnie wystraszyć i nie dziwię się jej.
-Spójrz na
mnie.- nie pewnie podniosła na mnie wzrok.
-Zachowałem
się jak kompletny dupek i chciałem przeprosić Cię osobiście.
Nerwy wzięły górę i przestałem nad sobą panować. Ostatnio
przechodzę trudny okres...i nie powinienem się wyżywać na Tobie.
Wcale nie myślę, że jesteś złą tancerką, zrobimy teraz próbę
i na pewno pójdzie lepiej. Widzę jak się starasz, ale jak tańczysz
ze mną nie stresuj się tak, bo nic z tego nie wyjdzie.
-Ja
przepraszam pana, że tak ciągle się mylę. Po prostu jakoś nie
potrafię się skupić jak tańczymy razem.- zarumieniła się lekko.
Uśmiechnąłem się delikatnie.
-Poćwiczymy
i będzie lepiej, trening czyni mistrza. Tyle razy mówiłem, żebyś
mówiła mi Michael.
-Dobrze...Michael?
-Tak?
-Mogę Cię
przytulić?
-Jasne,
chodź tu.- rozłożyłem ramiona. Dziewczyna bez wahania przysunęła
się i przytuliła mnie kładąc głowę na moim ramieniu.
*****
Śpiewałem
piosenkę Bad. Zrobiłem wykop, a następnie obrót. Zakręciło mi
się w głowie, straciłem równowagę i upadłem na ziemię. Przed
oczami zobaczyłem tylko ciemność, dalej nic nie pamiętałem. Po
jakimś czasie usłyszałem niewyraźne:
-Michael,
Michael obudź się.- ktoś zaczął klepać mnie po twarzy. Poczułem
ogromny ból głowy. Otworzyłem powoli oczy.
-Co...co
się stało?- zapytałem zachrypniętym głosem. Leżałem na kanapie
w mojej garderobie, a nade mną pochylał się John - mój lekarz,
Karen i Tatiana.
-Zemdlałeś.
-Trzeba
dokończyć próbę.- podniosłem się z zamiarem wstania, ale ból
głowy był tak silny, że położyłem się z powrotem.
-Jaką
próbę, oszalałeś? Dostałeś zastrzyk i musisz teraz odpocząć,
zaraz jedziesz do hotelu.
-Ale nic
się takiego nie stało.
-Jackson
nie wkurzaj mnie, kiedy ostatnio coś jadłeś?- Karen była wyraźnie
zła.
-Nie wiem,
co to ma do rzeczy?
-Ma do
rzeczy to, że Twój organizm jest wycieńczony i dzisiejszy koncert
musi być odwołany.
-Co?!
-Odwołasz
go Michael. Chyba nie chcesz zemdleć znowu na środku sceny przed
milionem ludzi.- jeszcze Tatiana przeciwko mnie.
-Nie, nie
zgadzam się. Koncert się odbędzie, dam radę. Przestańcie nade
mną skakać to było zwykłe zasłabnięcie nic wielkiego. Teraz
pojadę do hotelu się przespać i wrócę na wieczór.
-Ale
Michael...
-...nie,
powiedziałem coś. Nie mogę zwieść fanów, mam zamiar dzisiaj
wystąpić i dać z siebie wszystko.- wstałem powoli z kanapy.
-Tatiana
przypilnuj żeby reszta jeszcze poćwiczyła. A na The way you make
me feel zatańcz z jakimś chłopakiem.
-Może
pojechać z Tobą do hotelu?
-Nie
trzeba, poradzę sobie.
-Na pewno?
-Tak.-
zarzuciłem na siebie bluzę. Już miałem wychodzić kiedy
zatrzymała mnie Karen łapiąc za ręce, jej twarz nie wyrażała
już złości, a jedynie troskę.
-Michael
martwię się o Ciebie.
-Nie masz
powodu. Spokojnie dam radę zagrać ten koncert, będzie dobrze.-
przytuliłem ją i wyszedłem. Razem z Georgiem udałem się do
hotelu.
******
Gdy Michael
wyjechał dużo się zmieniło. Myślałam, że to tylko kwestia
czasu aż zapomnę, odkocham się? Ale to chyba niemożliwe...Przez
pierwsze pół roku funkcjonowałam normalnie, przynajmniej starałam
się. Całą swoją uwagę skupiłam na pracy, żeby nawet przez
chwilę nie myśleć o Michaelu. Zostawałam po godzinach, brałam na
siebie największe projekty, ale to nic nie dało. Widziałam go
wszędzie...na plakatach, reklamach, w telewizji. To nie tak, że
chciałam o nim zapomnieć raz na zawsze. To strasznie bolało i
myślałam, że jak się odseparuję od niego będzie lepiej, nie
będę tak cierpieć, a przy okazji i on. Po prostu chciałam myśleć
o nim jak o przyjacielu, a nie mężczyźnie którego kocham. Cały
czas czułam słodycz jego ust, dotyk, który przyprawiał mnie o
dreszcze, zapach, głos...A najgorsze, że chciałam to poczuć
jeszcze raz, bardziej, pragnęłam go.
Michael
dzwonił rzadko tak samo jak ja, ale nie byłam na niego zła. Miał
ważniejsze rzeczy na głowie niż rozmowa ze mną. Kolejne miesiące
bez niego były o wiele gorsze. Zamykałam się w domu, mało jadłam
przez co schudłam 10 kg, rzadziej chodziłam do pracy. Dobrze, że
mam tak wyrozumiałego szefa. Najczęściej leżałam całymi dniami
w łóżku, ryczałam do poduszki lub wpieprzałam lody oglądając
wszystkie koncerty Michaela na żywo. Kontaktowałam się tylko z
Alex. Co z Niną? Nie odzywam się do niej mimo że ona do mnie tak.
Wydzwania, przychodzi i przeprasza, ale mam to gdzieś. Jestem
pamiętliwa i nie zapominam słów, które mnie zraniły. Pogadam z
nią jak się naprawdę zmieni.
Dzisiaj
jest 19 luty 1988 r. Za trzy miesiące wraca Michael, a ja odliczam
każdy dzień do jego powrotu. Rozsiadłam się przed telewizorem, bo
za pół godziny zaczynał się jego koncert. Usłyszałam dzwonek do
drzwi. Niechętnie poszłam otworzyć. Ujrzałam Alex i Ninę.
Westchnęłam i wpuściłam je do środka. Zobaczymy co tym razem
powie najmądrzejsza Nina. A może jej już odpuszczę? Widzę, że
żałuje naszej kłótni, którą zresztą sama zaczęła. Poszłam
do salonu, a one za mną. Nina podbiegła do mnie i tak się
rozpędziła, że prawie by mnie przewróciła. Przytuliła mnie
mocno i zaczęła płakać, a to rzadki widok...
-Vicki!Tak
bardzo Cię przepraszam. Wcale nie jesteś idiotką. Ja nie chciałam
tego wszystkiego...powiedzieć. Proszę wybacz mi. Wiesz, że ja
najpierw mówię dopiero potem myślę. Rozumiem, że jesteś inna i
nie potrafisz od tak mówić o swoich uczuciach. I przyrzekam, że
już tak się nie zachowam, nie będę Cię krytykować, tylko
wspierać. Zmieniłam się naprawdę, zapytaj Alex jak...
-...Nina.-
oderwała się ode mnie.
-Kocham Cię
mendo cholerna, ale błagam tylko nie zostawiaj mnie i bądź przy
mnie to wystarczy.- uśmiechnęła się szeroko i jeszcze raz
przytuliła.
-O Boże
ile ja czekałam na ten dzień!- spojrzałam roześmiana na Alex,
która przyglądała się nam z uśmiecham na ustach.
-Od kiedy
Ty w Boga wierzysz?
-Od
dzisiaj.- rzuciła na co się zaśmiałyśmy.
-Dobra
wystarczy tych czułości, bo zaraz się zacznie.- oderwałam się od
Niny i usiadłam na kanapie.
-Ale co?-
spytała zdezorientowana.
-Jak to co?
Koncert Michaela.
-Ach no
tak! Zapomniałam.- walnęła ręką w czoło. Koncert był jak
zwykle świetny. Michael dawał z siebie 100% jak zawsze, widać
było, że śpiewanie i taniec daje mu dużo radości.
Wykonywał
właśnie The way you make me feel. Wszystko było by dobrze, gdyby
nie to co przed chwilą zobaczyłam. Na mojej twarzy nie gościł już
uśmiech spowodowany jego widokiem, a jedynie szok i rozpacz. Oczy
momentalnie zaszły mi mgłą. Co się stało? Tatiana go pocałowała,
a on?!
Nawet nie
zaprotestował i jeszcze się uśmiechnął, jakby wręcz na to
czekał! Byłam w totalnym szoku, poczułam ogromny ból w sercu.
-Victoria?
-Nic..nie...nic...do
mnie nie mów.- poczułam jak w oczach zbierają mi się łzy-Jaka ja
byłam głupia myśląc, że on przez tyle czasu nie znajdzie sobie
kogoś. Przecież ja go tak kocham...- dałam upust emocjom i nie
kontrolowałam już łez, które swobodnie niczym wodospad spływały
po mojej twarzy. Dziewczyny mnie przytuliły.
-Kochanie
nie płacz...To Tatiana go przecież pocałowała.
-No i co z
tego?!- wstałam wyrywając się im- To czemu nic nie zrobił? Tylko
na to pozwolił?- pobiegłam do sypialni i zamknęłam się na klucz.
Czułam się jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi, to było okropne.
Jeżeli on z nią będzie to ja się chyba zabije...Bez Michaela moje
życie nie ma sensu. Rzuciłam się na łóżko.
-Victoria!
Otwórz te drzwi!- dziewczyny waliły w nie pięściami.
-Zostawcie
mnie w spokoju!- płakałam w poduszkę dusząc się łzami, a one
dalej waliły w te drzwi. Wstałam i otworzyłam je gwałtownie.
-Proszę...chcę
być sama.- wyszeptałam zaciskając usta.
-Ale
przyrzeknij, że nie zrobisz nic głupiego.- Alex złapała mnie za
rękę patrząc prosto w oczy.
-Obiecuję,
idźcie już. Odezwę się jutro.- Pokiwały głowami na znak, że
rozumieją i przytuliły mnie mocno po czym wyszły. Zamknęłam za
nimi i zsunęłam się po drzwiach. Musiałam teraz pobyć sama. Tu
już nie pomoże żadne pocieszanie i mówienie, że jakoś się
ułoży. Sytuacja była jasna. Miałam teraz ogromną ochotę nałykać
się jakiś prochów, albo rzucić się pod pociąg, ale przecież
obiecałam, że nic nie zrobię. Świadomość, że Michael całował
się z inną...Być może są teraz w hotelu i Bóg wie co tam robią.
Czułam złość, rozpacz, rozczarowanie i bezsilność. Oni są
setki kilometry stąd, a ja nie mogę nic zrobić. Oprócz użalania
się nad sobą co wychodzi mi najlepiej. Jestem głupia i żałosna.
Cholernie żałuję, że nie wyznałam wszystkiego Michaelowi przed
jego wyjazdem. Może teraz to ja bym go całowała, a nie Tatiana.
Czemu mu tego nie powiedziałam? Na co ja czekałam? Teraz zostaje mi
patrzenie na ich szczęśliwy związek, a ja gdy za każdym razem
będą się całować czy przytulać będę cierpieć. Dlaczego nie
mogę cofnąć tego cholernego czasu? Dlaczego nie mogę nic
zrobić...Uroniłam ostatnią łzę i postanowiłam się w końcu
ogarnąć. Płacz mi nic nie da. Spróbuję chociaż udawać, że
wszystko jest w porządku. Przecież w końcu się odkocham. Miłość
nie może trwać wiecznie. Wstałam powoli i poszłam do łazienki.
Zmyłam rozmazany makijaż. Usłyszałam jak ktoś dobija się do
drzwi.
-Boże czy
ja nie mogę mieć chwili spokoju?!- pukanie było coraz bardziej
natarczywe więc szybko poszłam otworzyć. Pewnie Alex i Nina czegoś
zapomniały. Kiedy otworzyłam na moment zaniemówiłam. Nie
spodziewałam się tej osoby...
-Co Ty
tutaj robisz?!- krzyknęłam oburzona.
-Miło mnie
witasz.- Madonna wepchnęła się do środka. Jeszcze jej mi tutaj do
szczęścia brakowało. Zmierzyła mnie wzrokiem.
-Wyjdź w
tej chwili z mojego domu! I w ogóle skąd wiedziałaś gdzie
mieszkam?!
-Nie martw
się, mnie też zdradzał i to nie tylko z Tatianą. A Twój adres
nietrudno było zdobyć.- ściągnęła płaszcz i rzuciła na komodę
po czym poszła do salonu i usiadła na fotelu. Widać szybko poczuła
się jak u siebie...
-Kawę
poproszę.- już zaczęła się rządzić.
-Nie jesteś
w kawiarni.- syknęłam.
-Już się
tak nie denerwuj. Przyszłam Cię wspierać, bo wiem co czujesz.-
podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu.
-Gówno
wiesz! Michael nigdy by mnie nie zdradził.- postanowiłam dalej
"grać" jego dziewczynę, nie mogłam dać jej tej
satysfakcji.
-Jesteś
tak samo ładna jak i naiwna - zaśmiała się - Spójrz prawdzie w
oczy. Michael jest kobieciarzem, a ta jego przyjaźń z Karen opiera
się na relacjach łóżkowych. Jennifer, Tatiana, Sheryl i Brooke -
zaczęła wymieniać na palcach - z nimi mnie zdradzał, a ja byłam
tak samo głupia jak Ty i wierzyłam w jego każde kłamstwo. Byłam
tak bardzo zaślepiona miłością do niego, że nic nie zauważałam,
ale w pewnym momencie, gdy prawda wyszła na jaw nie wytrzymałam i
szukałam pocieszenia w ramionach Jermaine'a...niestety dałam się
ponieść chwili i przespałam się z nim, a Michael...wybaczyłam mu
tyle zdrad, a on? Potraktował mnie jak ostatnią dziwkę.- zaczęła
udawać, że płacze - Przyszłam tu, żeby Cię ostrzec. Za dużo
zranił już kobiet i powinien dostać nauczkę.- przyglądałam się
jej z uwagą i analizowałam każde słowo. Tyle znałam Michaela, że
byłabym ostatnią kretynką gdybym uwierzyła w te kłamstwa. Jaki
ona musiała mieć tupet, żeby tu przyjść po tym jak zraniła
Michaela i dalej opowiadać bzdury na jego temat.
-Nie wierzę
Ci w żadne słowo. Kochamy się z Michaelem, jesteśmy szczęśliwi
i Ty tego nie zepsujesz! Zostaw go w końcu w spokoju i zajmij się
lepiej swoją karierą czyli tym co zawsze było ważniejsze od
Michaela. Nie chcę Cię tu więcej widzieć i wynoś się stąd!-
spojrzała na mnie zdziwiona, niestety jej plan się nie powiódł.
-Popełniasz
ogromny błąd.- wstała.
-Przestań
pieprzyć, pogódź się w końcu z tym, że Michael nigdy nie
wybaczy Ci zdrady, a takimi intrygami więcej tracisz niż zyskasz.
-Jesteś
jednak idiotką, czyli tak jak myślałam. Pamiętaj ja Cię
ostrzegałam, a Ty już zrób z tym co chcesz.
-Marna z
Ciebie aktorka, nie życzę sobie, żebyś tu przychodziła i
wymyślała jakieś głupie
bajeczki,
żeby skłócić mnie z Michaelem, nie uda Ci się to.
-Pożałujecie
jeszcze, Ty i Jackson!
-Zamknij tą
swoją wytapetowaną mordę i w tej chwili wyjdź!- wyszła w końcu
trzaskając drzwiami. Opadłam na kanapę ciężko oddychając.
Jeszcze sobie nie odpuściła, naprawdę zależy jej na zniszczeniu
Michaela, ale nie uda jej się to. Nie pozwolę na to. Czy zostaniemy
przyjaciółmi do końca życia czy nie zawsze będę go wspierać i
bronić, nigdy go nie zostawię.
******
Jestem gnojówko!<3
OdpowiedzUsuńTy mnie lubisz wkurwiać, zresztą każdy to lubi i nie, wcale nie jestem urocza jak dostaję kurwicy. Lepiej wtedy do mnie nie podchodzić. Pamiętaj mam łopatę i alibi, więc nie podskakuj za dużo bo i tak nie dosięgniesz. xd
Michaś jak bd się przemęczać to dostanie w te swoje złote kalesony ode mnie. Ja rozumiem że nie chce zawieźć fanów, ale zajechać się na śmierć też nie może bo wtedy zamiast jednego to straci całą resztę koncertów.
Nie dziwię się że Viki zabolało to jak zobaczyła jak całują się z Tatianą... No niby nie jest z nim przecież, ale wiadomo że go kocha i takie rzeczy bolą, cholernie. Do niej nawet nie zadzwoni a leci w ślimaka z inną. Nawet jako przyjaciółka nie zasłużyła na takie traktowanie, tym bardziej że Mike wie jakiej nadziei narobił Viki, wie jak jest teraz miedzy nimi.
Nie winie go jednak, no bo teoretycznie nie mógł odepchnąć Tatiany na oczach fanów, ale powinien to wyjaśnić Viki jeśli ma jaja i jeszcze chce uratować tą relację, w sensie aby było z niej coś więcej.
A o Madonnie nawet kurwa nie chce mi się pisać bo to aż szkoda mi klawiatury na ten zakazany ryj. Dobrze, że Viki nie uwierzyła tej zakłamanej mordzie. Widać jak drażni Mad ta relacja MJ i Viki, a że pocałunek z Tatiana to chciała wykorzystać sytuację.
W sumie na miejscu Viki pewnie po takim 'zajściu' jakie widziała w TV ja bym osobiście nie odezwała się pierwsza. Mike jak ma jakieś resztki mózgu tam jeszcze to powinien się domyślić i sam zadzwonic. Szkoda mi strasznie, że miedzy nimi sie tak wszystko komplikuje ;/
No nic, nie marudze już.
Jestem wykończona. Planowanie wyjazdu tego na święta, stajnia, szkoła, blogi itd to dla mnie za dużo już xd
Pozdrawiam mendo moja Ty,
Weny i szybko nn chcę !!!<3
Pamiętaj: łopata i alibi - mam cię na oku xD
Heejkkaa! Wreszcie dotarłam!! ❤❤
OdpowiedzUsuńOoołł Meeen, ale sie narobiło! Zaczne wszystko odpoczątku, aby było na tip-top. Michael taki agresiiww? Nie wierze XD. Chociaż chłowiek nie maszyna czasem kurwica może go strzelić (Taka Patrynia ❤). Ja też jak mi coś nie wychodzi bądź komuś przy mnie to wydzieram jałope bez żadnych skrupułów jednakże Michael przegiął pałe (bez skojarzeń Basiu, ja już wiem co Ci tam po głowie chodzi 😈). Każdy może mieć zły dzień, zapewne ta tancerka też miała, a Michael taki bulwers. Ale kochamy go tak czy srak. Koncert na Wembley? Kocham, czcze, uwielbiam! No bo wywnioskowałam iż tam był. Czy sie myle? Grunt, że kocham jednakże z Tanią spotkanie bliskiego stopnia miał już wcześniej XD. Teraz jak o Tatianie mowa to ja laske uwielbiam! Nie mam nic do zarzucenia tym bardziej, że w realu miała to wszystko z Michaelem zaplanowane. I czasem żałuje, że FF odchodzą od przekazywania więcej rzeczywistych wydarzeń jednakże nie podwarzam Twojej wizji. Tak zrobiłaś i to rozumiem! :*
Michael za te zaniedbywanie się (zresztą Vicki też bo przy szczupłej dziewczynie zrzucenie tylu kilogramów jest niedobrym sygnałem) powinni obydwoje dostać w dupska! Co to ma być! Przecież były telefony tudziesz listy! A oni umierają z tęsknoty do siebie. Bo inaczej tego nazwać nie moge! To ja już taka leniwa nie jestem XD. Nie wiem czy sie boją czy co, ale ich zachowanie świadczy iż siebie potrzebują i nie ukryją tego przed nami.
Reakcja Victorii? Tu bym się kłóciła. No w sumie kocha i czuje się zraniona, ale jednak nic ich jeszcze nie łączy więc Michael może stukać, pukać różne babki jednakże tego nie robi. A Victoria o tym nie wie, bo czemu? Bo moją obydwoje leniwe dupska! Nie no ja tak żartuje, ale kurdee noo! Ileż można⁉
Co do Madonny. Ależ to kuropatwa no! Ja już myślałam, że ta czarownica się nie pojawi, a ona musi sie jak zwykle wpieprzać. Plus dla Victorii, że nie uwierzyła w te bzdury. Zresztą kto by jej uwierzył.
Notka wyszła cudnie!! Jest odmienmie dramaturgia, ale licze, że po powrocie Jackson otrząśnie się z Victorią i w końcu się dogadają jak dwoje dorosłych, inteligentnych i co najważniejsze ZAKOCHANYCH W SOBIE PO USZY ludzie. :)
Czekam z niecierpliwością na nexta! :*
Życze masy weny!! ♡
Trzymaj sie! ❤
Kolejny rozdział... Kurcze, zarówno Michaelowi, jak i Victorii musi być bardzo ciężko. Rok rozłąki... 😞 No, ale jakoś dają radę, a przynajmniej się starają, a to najważniejsze 😊 Michael, całujący Tatianę?! Ta scena nigdy mi się szczególnie nie podobała -.- Wyobrażam sobie, z jakim bólem musiała się wtedy zmagać Victoria, co czuć. Co do odwiedzin Madonny... A to menda jedna! Wogóle nie rozumiem, jak mogła pomyśleć, że Vicki uwierzy w jej kłamstwa, że niby Michael ją zdradzał, biedaczka w końcu nie wytrzymała i przespała się z Jego bratem -.- Jej poziom głupoty, wredności i intelektu momentami aż mnie bawi 😂 Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał i czekam na więcej 😘
OdpowiedzUsuń