7 lipca 2017

Rozdział 36. Nie wiem czy to sen, ale jeśli tak to nie chcę się z niego budzić.

Witam :D
No kochani powoli zbliżamy się do 40 rozdziału, ale spokojnie jeszcze nie do końca ;) Ja chyba sama nie wiem ile będzie tu rozdziałów XD Ale chyba dużo, patrząc na to jak rozwlekle piszę. Po prostu, inaczej nie umiem xD Powiem szczerze, że chciałabym już skończyć to opowiadanie i zająć się kolejnym, ale widzę, że tu długa droga przede mną xD
No nic, zapraszam do czytania i komentowania :)

************
Kiedy Michael wrócił do szpitala ze wszystkimi rzeczami, o które go prosiłam był późny wieczór. Starałam zachowywać się przy nim normalnie i tak jakby nic się nie stało, ale to nie było łatwe, tym bardziej, że przed nim trudno jest cokolwiek ukryć. Stwierdził, że jestem jakaś przygaszona i bez życia. Odpowiedziałam mu na to, że zapewne leki tak na mnie działają. Uwierzył. Więc na razie miałam go z głowy i to dosłownie, bo kazałam mu jechać do domu. Oczywiście długo mi zajęło przekonanie go do tego, ale w końcu się zgodził. Następnego dnia odwiedziła mnie Alex. Wiedziałam, że Michael tak szybko do mnie nie przyjedzie, bo do południa na pewno będzie w studiu więc mogłam spokojnie porozmawiać z przyjaciółką.
-Ja to kursuje od szpitala do szpitala tylko. Jak nie jedna, to druga.- pokręciła głową.
-Co, o kim Ty mówisz?
-O Ninie.- powiedziała spokojnie, a ja aż się podniosłam.
-Nina jest w szpitalu?! Boże co się stało?- spojrzałam na nią przerażona.
-To Ty nic nie wiesz?
-Nie, jak zwykle, bo wszyscy mają mnie w dupie i nie raczą mnie o niczym poinformować.
-Vicki bez nerwów, pewnie zapomniała do Ciebie zadzwonić.
-No, ale powiedz co się w ogóle stało.- ponagliłam ją.
-Wiesz, że nasza gwiazda ma za tydzień termin porodu?
-No tak...
-No, więc wczoraj miała skurcze. Stefano od razu zawiózł ją do szpitala, tam zabrali ją na porodówkę, bo myśleli, że to skurcze porodowe, ale okazało się, że jednak nie. Zwykłe tam dwa skurcze może miała, a zrobili taką aferę. Nawet wody jej nie odeszły, ale wiesz jaka z Niny jest panikara. Stwierdziła, że jak może urodzić w każdej chwili to już zostanie w tym szpitalu.
-Super, a ja nie mogę nawet jej odwiedzić.- powiedziałam wkurzona.
-Ty masz teraz dbać o swoje zdrowie, a innymi się na razie nie przejmuj. Nina da sobie radę. Masz w ogóle zamiar powiedzieć Michaelowi?- tak, Alex już wiedziała o mojej ciąży. Powiedziałam jej od razu.
-Tak, ale nie teraz...- spuściłam wzrok.
-Boże, co Ty znowu kombinujesz? Będziesz z tym czekać, aż sam zauważy? Bo niedługo wszyscy się zorientują. Samo Twoje zachowanie daje wiele do myślenia, jak dojdzie do tego jeszcze brzuch...- westchnęła.
-Zdążę mu powiedzieć nim sam się domyśli.
-Czemu nie powiesz mu teraz?
-Alex, a jak Ty to sobie wyobrażasz? Co mam mu powiedzieć? „Hej Mike, wiesz chciałabym Cię uroczyście poinformować, że jestem z Tobą w drugim miesiącu ciąży? To może ze względu na dziecko zejdziemy się?” Nie chcę czegoś takiego... Nie chcę z nim być tylko ze względu na dziecko. Chcę żeby między nami najpierw wszystko się unormowało. A nie żeby to dziecko nas „pogodziło”.- zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
-No rozumiem...Ale za nim wy się pogodzicie...Bawicie się normalnie jak dzieci jakieś. Kochasz go?
-No przecież wiesz, że tak.- mruknęłam.
-On Ciebie też, więc w czym problem?
-No i właśnie nie rozumiesz. To wszystko jest bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje.
-No jest, bo wy sobie najbardziej to komplikujecie.- nie odezwałam się, odwróciłam głowę tylko w stronę okna. A po policzku spłynęła mi łza.
-Ej...no co Ty płaczesz?- pokręciłam przecząco głową, zagryzając wargi. Alex od razu mnie przytuliła, a ja już się nie hamowałam. Emocje puściły, po raz kolejny.
-Ja nie poradzę sobie sama z dzieckiem.- przerastało mnie to wszystko. Sama myśl, że noszę pod sercem dziecko. Wszystko spadło na mnie tak niespodziewanie.
-Ale kochanie, jak to sama? A Michael? Wiesz, że będzie wspaniałym ojcem.
-Wiem..- wychlipałam.
-Vicki nie bój się, tylko z nim porozmawiaj w końcu. Szczerze, powiedz mu wszystko co czujesz. Przecież kochacie się do szaleństwa.- w tym momencie ktoś wszedł do sali, bez pukania.
Szybko otarłam mokre policzki i oderwałam się od przyjaciółki. W progu stał Michael, a w rękach trzymał ogromnego...pluszowego misia obwiązanego dużą kokardą. Otworzyłam aż buzię ze zdziwienia.
-Witam piękne panie.- podszedł najpierw do Alex i się z nią przywitał.
-Gdybym wiedział, że przyjedziesz też bym Ci coś kupił, ale na razie musi Ci wystarczyć całus. Ale wiesz taki niezwykły, bo aż od samego Króla.- puścił jej oczko.
-Głupek.- zaśmiała się, na co ten tylko się wyszczerzył i spojrzał na mnie.
-Matko, Ty płakałaś?- od razu przestał się uśmiechać.
-Nie...znaczy tak...
-A wiesz wspominałyśmy sobie dawne czasy, sam rozumiesz.- Alex postanowiła mi pomóc, odetchnęłam z ulgą.
-No tak...kobiety.- powiedział z przekąsem.
-Ej.- obie go szturchnęłyśmy, na co znów się zaśmiał.
-A to dla Ciebie w nagrodę, że jesteś grzeczną dziewczynką.- posadził mi tego miśka na kolanach. Nie mogłam przestać się uśmiechać.
-Jest...prześliczny. Dziękuję, ale nie trzeba było.-poklepał palcem swój policzek. Pokręciłam tylko głową i przytuliłam go. Od razu poczułam woń jego perfum, były wręcz odurzające.
-No może być.- zaśmiałam się.
-Na mnie już czas, bo muszę jeszcze odebrać Rachel z przedszkola.- Alex zaczęła zbierać swoje rzeczy- Trzymajcie się.- przytuliła Michaela i nachyliła się nade mną.
-Będzie dobrze, gdyby coś się działo to dzwoń.- szepnęła mi na ucho.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się. Dała mi całusa w policzek i wyszła z sali. Westchnęłam i zaczęłam bawić się palcami. Chciałam porozmawiać z Michaelem, ale bałam się i nie wiedziałam zbytnio jak mam zacząć.
-Jak się dzisiaj czujesz?- usiadł obok mnie na łóżku.
-Dobrze.- skwitowałam.
-Na pewno?- przewróciłam oczami.
-Tak. A rozmawiałeś z lekarzem?- przygryzłam wargę. Bałam się, że może jednak mu powiedział.
-Tak, ale...- przerwałam mu.
-I co Ci powiedział?- spytałam podejrzliwie.
-Zapewne to samo co Tobie.- chyba jednak coś wiedział...
-Mhm.- mruknęłam.
-No chyba, że wiesz coś czego ja nie wiem.- podchwycił.
-Nie!- zareagowałam wręcz natychmiast. Trochę za szybko...Zmarszczył czoło. Boże co ja wyrabiam?- W ogóle co to za okazja?- spytałam odwiązując kokardę z pluszaka. Zmiana tematu była najlepszym wyjściem.
-A tak bez okazji.- uśmiechnął się- Chciałem sprawić Ci przyjemność.
-I sprawiłeś.-odwzajemniłam go. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę!- krzyknęłam. Do środka wparował mój tata. Nawet nie wiecie w jakim byłam szoku.
-Victoria!- podleciał do mojego łóżka i dosłownie rzucił się na mnie. Objęłam go lekko i spojrzałam przerażona na Michaela.
-Tato skąd Ty wiesz, że jestem w szpitalu?- odsunął się lekko ode mnie i zaczął oglądać z każdej strony.
-On mi powiedział.- wystarczyło to jego oschłe "ON" i już wiedziałam o kogo chodzi. Spojrzałam na Michaela, który miał spuszczony łeb.
-Zabiję Cię.- wycedziłam przez zęby. Boże, jeszcze rodziców mi tutaj brakowało. Unikał mojego wzroku co jeszcze bardziej mnie wkurzyło.
-Tato spokojnie, nic mi nie jest. Mam tylko niedobór magnezu i czegoś tam jeszcze.- machnęłam ręką.
-Niedobór magnezu tak? A to, że schudłaś, ciągle wymiotujesz i zemdlałaś to co? Pewnie on Cię tak załatwił.- oczywiście, że chodziło mu o Michaela.
-Panie Lancaster proszę się uspokoić. Ja...wiem, że ma pan do mnie pretensje i nie dziwię się, ale...- przerwał mu.
-Cicho siedź gówniarzu, a najlepiej zrobisz jak stąd wyjdziesz.
-Tato!- tego było już za wiele.
-No co? Nie widzisz, że to wszystko przez niego? Wylądowałaś nawet w szpitalu, bo prawie nic nie jesz i jesteś osłabiona. Gdyby nie on...
-...skończ już. Nie chcę tego w ogóle słuchać.- spojrzałam na krzesło, na którym powinien siedzieć Michael, ale było puste. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszedł. Cholera. Do środka weszła mama.
-Cześć córeczko.
-Hej mamo.- mruknęłam. Pocałowała mnie w policzek i usiadła obok taty.
-Pokłóciliście się czy co? Widziałam jak Michael stąd wychodzi.
-Tak. Tata znowu się go czepia.
-Harry mówiłam Ci coś na ten temat...- mama westchnęła.
-Nie będę go tolerować. W dupie mam to, że jest bogaty i sławny. Może być nawet prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie chcę go widzieć w pobliżu naszej córki i mam nadzieję, że wyraziłem się jasno.- byłam tak zła, że modliłam się w duchu, żeby rodzice jak najszybciej stąd wyszli. W pewnym momencie oboje zaczęli się ze sobą kłócić, ale ja już ich nie słuchałam. Wyłączyłam umysł. Tata w końcu wyszedł trzaskając drzwiami. Dopiero wtedy się ocknęłam.
-Przepraszam Cię za niego...
-Daj spokój mamo. Michael od samego początku mu przeszkadzał i to się nigdy nie zmieni, a ja po prostu nie zwracam już na to uwagi.
-A jak Ty się w ogóle czujesz?
-Dobrze. Jest naprawdę lepiej. Zostanę tutaj jeszcze kilka dni i wypiszą mnie do domu.- uśmiechnęłam się sztucznie.
-Powiedz mi...Jak jest między Tobą, a Michaelem?- spojrzałam na nią. Co miałam powiedzieć?
-Normalnie.- wzruszyłam ramionami.
-Victoria pytam poważnie.
-Mamo to skomplikowane...- miałam nadzieję, że nie będzie tego drążyć. Jednak się myliłam, wierciła mi dziurę w brzuchu bardzo długo, ale byłam nieugięta i nic jej nie powiedziałam. Tata potem wrócił do sali i mnie przeprosił, przyjęłam te przeprosiny tylko po to żeby mieć święty spokój i nie wszczynać nowej kłótni. Nie wracaliśmy już potem do tematu Michaela, co mnie bardzo cieszyło. Kiedy w końcu rodzice postanowili, że wracają do domu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Męczyli mnie oboje, a ich wizyta tylko mnie zdenerwowała. Zaraz po tym jak wyszli, w sali pojawił się Michael.
-Jesteś głupi, wiesz?- nic nie powiedział- Przez Ciebie musiałam użerać się z nimi przez dwie godziny.
-Chciałem tylko, żeby wiedzieli co się z Tobą dzieje.
-Ale ja tego nie chciałam. Trzeba było najpierw zapytać mnie o zdanie.- czułam, że to skończy się kłótnią i wcale się nie myliłam.
-Wiesz co? Mam tego dosyć. Od paru dni zachowujesz się naprawdę dziwnie, co najmniej jak kobieta w ciąży.- wywaliłam na niego oczy- Powiem Ci więcej! Chcę dobrze, a Ty jak zwykle masz do mnie same pretensje i nic Ci nie odpowiada więc najlepiej będzie jak stąd wyjdę, wtedy będziesz miała święty spokój i może w końcu będziesz szczęśliwa.- odwrócił się napięcie i po prostu wyszedł. Dopiero po chwili dotarło do mnie co właśnie zrobiłam. Czułam się jak kompletna idiotka.
-Kurwa.- szepnęłam trzymając się za głowę. Naprawdę bardzo rzadko przeklinałam, ale teraz nie dało się tego inaczej skomentować. Miałam już wszystkiego dosyć. Było już między nami lepiej, ale jak zwykle coś musiało się spieprzyć, a raczej ja musiałam to spieprzyć.

**************

Tydzień w szpitalu minął szybciej niż myślałam. Po mojej kłótni z Michaelem, zadzwoniłam do niego i przepraszałam go chyba z godzinę...Niestety tym razem to ja zawiniłam i po prostu musiałam go za to przeprosić. Stwierdził, że już nawet nie jest zły i „zapomnijmy o tym”. Przyjeżdżał do mnie codziennie, co bardzo mnie cieszyło. Nie kłóciliśmy się od tamtego razu i czułam, że jest jeszcze dla nas jakaś szansa...Chciałam w to wierzyć. Kiedy mnie odwiedzał starałam się hamować swoje humorki i nawet mi to wychodziło.
W końcu nadszedł dzień mojego wypisu. Czułam się już na tyle dobrze, że spokojnie mogłam opuścić szpital. Eddie zawiózł mnie i Michaela do Neverlandu. Nadszedł moment, którego z całego serca nie chciałam. Musiałam zabrać tylko swoje rzeczy, a szofer czekał już w samochodzie, aby odwieźć mnie...do hotelu. Kiedy znalazłam się w sypialni Michaela poczułam narastającą gulę w gardle. Wzrok miałam wbity w podłogę, a Michael robił wszystko mozolnie, jakby w ogóle mu się nie spieszyło. Chciałam mieć to już za sobą, a z drugiej strony nie chciałam tego robić. Nie chciałam go znowu opuszczać i tego miejsca przy okazji.
-Proszę.- w końcu podał mi resztę moich rzeczy, uśmiechnęłam się sztucznie i schowałam ubrania do torby. Staliśmy tak naprzeciwko siebie dosłownie jak takie dwa debile, żadne z nas się nie odzywało, a wzrokiem uciekaliśmy wszędzie. Postanowiłam przerwać tą szopkę.
-Dziękuję Ci za wszystko i... żegnaj.- te słowa z trudem przeszły mi przez gardło. Nie patrzyłam się na niego, tak było łatwiej. Już chciałam się odwrócić, ale poczułam jak łapie mnie za rękę.
-Naprawdę chcesz odejść? Znowu?- powiedział to z takim żalem w głosie, że aż poczułam ukłucie w sercu.
-Nie chcę.- powiedziałam natychmiast. Przybliżył się delikatnie do mnie, chwytając moje dłonie w swoje. Jego twarz znajdowała się coraz bliżej, aż w końcu poczułam jego gorące wargi na swoich. Czułam się tak sparaliżowana, że nie byłam w stanie się ruszyć.
Kiedy chciał się odsunąć ja pogłębiłam pocałunek zarzucając mu ręce na kark. Dając mu tym samym pozwolenie...na wszystko.


Poczułam jak ściska moje biodra przysuwając je maksymalnie do swojego ciała. Nie chciałam w tamtym momencie myśleć, wyłączyłam umysł kompletnie. Pozostały tylko uczucia i zmysły, które z każdym ruchem Michael rozpalał we mnie coraz bardziej. Nawet nie wyobrażacie sobie ile czekałam na ten moment i jak bardzo go pragnęłam w tym momencie. Nie tracąc czasu, zdarliśmy wręcz, nasze ubrania z siebie rzucając je gdzie popadnie. Z boku mogło wyglądać to śmieszne, ten cały pośpiech. Niczym para niewyżytych nastolatków. Tylko, że to wszystko było z miłości. Chciałam poczuć go w sobie w każdy możliwy sposób. I wcale nie obchodziło mnie jak to zabrzmiało i czy takie słowa są na miejscu. Miłość nie posiada wstydu. Z każdą chwilą pieszczot Michaela czułam narastające napięcie. Serce biło mi tak szybko jakby chciało wyskoczyć z piersi. Zaciskałam co chwilę ręce na czerwonej, satynowej pościeli dając upust emocjom, które się we mnie kotłowały. Postanowiłam w końcu zmienić nasze pozycje tym samym popychając Michaela na plecy. Widziałam, że był zdziwiony moją śmiałością, a wręcz dzikością. Tej nocy nie miałam zamiaru hamować się ani trochę...
Usiadłam na jego kroczu, dłonie opierając o jego ramiona. Czułam jak jego mięśnie są napięte do granic możliwości. Zaczęłam poruszać biodrami w tył i przód. Kiedy odchylił głowę do tyłu, zaciskając tym samym szczękę ja zajęłam się jego szyją. Na początku delikatne i subtelne pocałunki po chwili zmieniły się w kąsanie. Kiedy językiem znaczyłam mokre ślady po jego skórze na piersi chciałam zsunąć się nieco niżej, ale poczułam jak ściska mnie mocno za pośladki przyciskając mnie jeszcze bardziej do swojego krocza. Uśmiechnęłam się po czym wpiłam się w jego usta. Całował mnie tak długo, aż oboje nie straciliśmy tchu. Wargami zjechałam na jego podbrzusze w tym samym czasie zsunęłam jego bokserki z bioder. Nie musiałam długo czekać by usłyszeć jego ciche jęki, które przerywały absolutną ciszę jaka panowała w sypialni. Gdy pieściłam ustami dolną partię jego ciała poczułam jak palcami masuje mój kark i dotyka włosów. Chwycił mnie nagle tak, że znów wylądowałam na nim. Następnie jednym ruchem ręki przewrócił mnie na plecy wchodząc pomiędzy moje uda. Moje dłonie ułożył nad moją głową, a ja sama objęłam go ciasno udami w pasie. Spojrzałam mu głęboko w oczy, były ciemne jak noc i błyszczące jak nigdy. Po jego czole spływały małe kropelki potu mimo, że nie doszło jeszcze do zbliżenia między nami, oboje byliśmy rozpaleni do granic możliwości. Przyssał się wargami do mnie i w tym momencie złączył nasze ciała. Chciałam jęknąć z rozkoszy, ale nie pozwolił mi na to. Nadal przylegał do mnie ustami, jedną ręką przytrzymując moje nadgarstki przez co nie mogłam go dotknąć, drugą zaś masował moją pierś.


Z początku nasze ruchy były delikatne, ale potem wpadliśmy oboje w tak szybkie tempo, że czułam, jak zaraz odlecę, dosłownie. Ale nie pozwoliłam mu zwolnić. Chciałam się z nim kochać tak jak nigdy i aż do samego rana. Potrzebowałam tego. Tak bardzo tęskniłam za jego ciałem, że chłonęłam każdą jego część. Mając przymknięte oczy opuszkami palców znaczyłam ścieżkę od jego mokrych loków aż po pośladki. Przez niezasłonięte okno w sypialni wpadało światło księżyca, przez co mogłam podziwiać jego nagie i lśniące od potu ciało. Odgarniałam mu mokre włosy z czoła, za co dziękował mi w postaci słodkich pocałunków. Nie odrywał się prawie wcale od mojej szyi. Zapewne następnego dnia będę miała na niej pełno śladów, ale nie obchodziło mnie to ani trochę. Żyłam chwilą, tą chwilą, którą chciałam zapamiętać do końca życia. Jego długie palce nadal pieściły moją wrażliwą skórę, przez co ciągle miałam gęsią skórkę, czułam suchość w gardle i lekko kręciło mi się w głowie, ale nie zwracałam na to uwagi. Chciałam więcej i więcej. Michael również nie wyglądał jakby miał już dość, wręcz przeciwnie co bardzo mnie cieszyło. Nie chciałam tego przerywać, bałam się, że to tylko piękny sen, z którego zaraz się wybudzę. Dlatego jedyne czego chciałam to trwać w jedności z facetem, którego kocham nad życie. Michael wykonał ostatnie trzy pchnięcia i opadł na mnie ciężko dysząc. Leżeliśmy tak w bezruchu dopóki nasze oddechy nie wróciły do normy. Głaskałam go cały czas po głowie. W pewny momencie uniósł lekko twarz w moją stronę i dotknął mojego gorącego policzka.
-Kocham Cię...- wypowiedzieliśmy to w tym samym momencie. Pocałował mnie czule w czoło, uśmiechnęłam się przymykając oczy. Nawet nie wiem kiedy po moich policzkach spłynęło kilka łez.
-Kochanie dlaczego płaczesz? Zrobiłem Ci krzywdę?- na dźwięk jego wystraszonego głosu uchyliłam lekko powieki i spojrzałam w jego ciemne, przerażone oczy.
-Nie, po prostu...- nie byłam w stanie nic powiedzieć. To co przed chwilą między nami zaszło... W tym momencie mój umysł nawiedziło wiele złych myśli. Jutro się obudzę, a to wszystko okaże się nieprawdą. Bałam się. Chciałam wierzyć, że to się naprawdę wydarzyło. Że on znowu jest przy mnie, całuje, dotyka...i zapewnia, że kocha. Jednak gdzieś tam z tyłu głowy miałam, że to moja wyobraźnia po raz kolejny płata mi figle, a Michaela wcale nie ma teraz obok mnie. On jakby czytając mi w myślach otarł moje łzy i chwycił moją twarz w dłonie, mówiąc:
-To nie jest sen. Jestem przy Tobie. Naprawdę tutaj jestem i obiecuję, że nigdy Cię nie opuszczę i więcej nie pozwolę Ci odejść. Kocham Cię nad życie, rozumiesz?- wyszeptał. Słysząc jego łamiący się głos nie mogłam powstrzymać kolejnych łez. Tym razem łez szczęścia. W końcu byłam szczęśliwa.
-Michael tak bardzo Cię kocham i nie chcę Cię stracić.- wtuliłam się w niego.
-Nie stracisz. Przysięgam skarbie.- by zapieczętować swoje słowa, złożył na moich ustach kolejny pocałunek. Nie pozwoliłam mu się tak szybko oderwać. Tej nocy nie spaliśmy prawie w ogóle. Nie chciałam spać, chciałam go tylko czuć, żeby mieć pewność, że cały czas jest ze mną. Czułam, że od tej pory wszystko się zmieni. Wierzyłam, że nam się uda i nie chciałam już dopuszczać do siebie żadnej innej myśli. Kiedy już naprawdę byłam na granicy snu, poczułam jak Michael jeszcze bardziej wtula się w moje plecy, a jego ręka delikatnie głaszcze mój brzuch. Kolejny raz tego dnia poczułam się szczęśliwa i teraz mogłam spokojnie zasnąć w ramionach mojego mężczyzny.

**************

Zdziwieni? Zszokowani? XD Mam nadzieję, że takiego obrotu sprawy się nie spodziewaliście :D Ja sama nie wiedziałam, że walnę tutaj seks na zgodę nie xD Zwykle tak jest, że coś sobie zaplanuje, ale i tak na koniec wychodzi inaczej. No cóż, ale za to myślę, że właśnie z tego względu rozdział Wam się podobał :D Ogólnie wstawiłabym go szybciej, ale miałam problem z końcową sceną. Ja tak dawno nie pisałam HOTÓW, że wyszłam z wprawy XD Noo i chciałam, żeby wiecie to wyszło takie zajebiste, magiczne wręcz i żebyście się uśmiechali do telefonu czytając tą scenę a nie „ja pierdole co to za gówno” XD Dlatego siedziałam nad tą jedną sceną...naprawdę długo. Tym bardziej chciałam, żeby wyszła ona dobrze z tego względu, że ja nie potrafię pisać takich rzeczy i nie czuję się w tym za dobrze po prostu nie jestem ekspertem no xD Za to obiecuję Wam, że kolejny rozdział pojawi się szybciej, a to z tego względu, że na razie siedzę w domu i mam dużooo wolnego czasu :D
Kochani proszę Was o opinię na temat moich wypocin, napiszcie po prostu to co myślicie. Przecież nie musicie mi słodzić, to nie o to chodzi. Ja chcę być lepsza, więc każdą radę przyjmę z uśmiechem na ustach :) I muszę wiedzieć że mam dla kogo pisać ;)
Pozdrawiam Was cieplutko i do następnego <3 
PS: Przepraszam za błędy, ale sprawdzałam rozdział w nocy XD 

6 komentarzy:

  1. NO I KU RWA ODPAŁ!
    NAWET NIR WIESZ JAK SIĘ ZAJEBIŚCIE CIESZĘ!❤
    Ale spokój, rozdział czeka.
    No więc tak odwiedziny Alex były napewno taki mały kopniakiem w dupe. Dobrze laska mówi, ona ma zamiar mu powiedzieć gdy zacznie rodzić do cholery? NIECH NINA RODZI! Wiadomo jak kocham tą kobiete XD A co do tego, że jest panikarą to jestem w 1000000% pewna, że zrobiłabym tak samo 😂 Podarunek Michaela rozczulił mnie do granic możliwości XD No bo, która kobieta nie chciałaby dostać misia od swojego faceta 😂❤❤
    Odwiedziny rodziców jak widzę miały mi trochę popsuć humor, a mój "ukochany" tatuś Vicky naprawdę wkurwić? To powiem Ci moja droga, że Ci się to udało -;- Co do tej kłótni Vickuśki i Majkula, No TAKIE rozwiązywanie problemów to ja lubię 😏 XD Dobraaa na koniec jeszcze dodam,że jeżeli się teraz coś w ich związku spieprzy to gwarantuję Ci, że ktoś tutaj utraci głowę 🙂🙂🙂
    ŻYCZĘ MAX WENY I CZEKAM NA NEXTA ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. No cześć, kotku 😘😁 Jakiś taki... Krótki ten rozdział 😔 No, albo to mi tak dobrze się czytało, że koniec nadszedł tak szybko 😉 Ja nie wiem... Victoria powinna powiedzieć Michaelowi, że jest z nim w ciąży, a nie piszczeć, że nie chce być z dzieckiem sama -.- Zwłaszcza, że na pierwszy rzut oka widać, że Jackson za nią szaleje 😁 Ojciec Vicki zrobił taką scenę, jakby był moją matką -.- Ale Michaelka to proszę mi nie obrażać 😒 Tak sobie myślę... Jakie to będzie fajne, dwójka dzieci w otoczeniu Vicki 😍 No, Niny i Victorii... Chyba, że Vicki urodzi bliźniaki 😂😘 Nareszcie! Nie ma to jak seksy na pogodzenie się 😁😜 Muszę przyznać, że hoty wychodzą Ci coraz lepiej 😉 Scena seksu była taka... Dłuuuga 😍 Dobra, koniec tematu, bo zaraz wyjdzie, że jestem bardziej zboczona, niż się innym wydaje 😜 Cieszę się, że rozdział pojawił się tak szybko i mam nadzieję, że kolejny będzie niedługo ❤❤❤ Pozdrawiam, kocie i życzę mnóstwa weny 😘😘😘 Twój Jednorożec 😁😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie pisałam nigdy komentarzy ale jak tak nalegasz. Pierwsza sprawa: czemu taki krótki?! xDD Nie bede duzo pisac ale powiem tyle, ten rozdzial byl ZAJEBISTYYY tak jak pozostałe oczywiście.���� Czekam na nexta z niecierpliwością!❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam (nową?) czytelniczkę :D Haha nie nalegam, ale to bardzo ważne dla mnie :) Dziękuję bardzo, cieszę się, że Ci się podoba :D I obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy xD Pozdrawiam <3

      Usuń
    2. Nie nową, nie nową. xD Przeczytałam wszystkie rozdzialy prawie 3 razy czekając na kolejny, bo mi sie nudziło a nie moglam znaleźć ff w tym stylu. xD Dlatego czekam na kolejny rozdzial, ktory ma sie pojawic szybko bo jak nie to... to ... to nwm xD Ale ma byc szybko xD😂❤

      Usuń
    3. Będzie szybko, obiecuję xD <3

      Usuń