Witam :D
No kochani
powoli zbliżamy się do 40 rozdziału, ale spokojnie jeszcze nie do
końca ;) Ja chyba sama nie wiem ile będzie tu rozdziałów XD Ale
chyba dużo, patrząc na to jak rozwlekle piszę. Po prostu, inaczej
nie umiem xD Powiem szczerze, że chciałabym już skończyć to
opowiadanie i zająć się kolejnym, ale widzę, że tu długa droga
przede mną xD
No nic,
zapraszam do czytania i komentowania :)
************
Kiedy
Michael wrócił do szpitala ze wszystkimi rzeczami, o które go
prosiłam był późny wieczór. Starałam zachowywać się przy nim
normalnie i tak jakby nic się nie stało, ale to nie było łatwe,
tym bardziej, że przed nim trudno jest cokolwiek ukryć. Stwierdził,
że jestem jakaś przygaszona i bez życia. Odpowiedziałam mu na to,
że zapewne leki tak na mnie działają. Uwierzył. Więc na razie
miałam go z głowy i to dosłownie, bo kazałam mu jechać do domu.
Oczywiście długo mi zajęło przekonanie go do tego, ale w końcu
się zgodził. Następnego dnia odwiedziła mnie Alex. Wiedziałam,
że Michael tak szybko do mnie nie przyjedzie, bo do południa na
pewno będzie w studiu więc mogłam spokojnie porozmawiać z
przyjaciółką.
-Ja to
kursuje od szpitala do szpitala tylko. Jak nie jedna, to druga.-
pokręciła głową.
-Co, o kim
Ty mówisz?
-Nina jest
w szpitalu?! Boże co się stało?- spojrzałam na nią przerażona.
-To Ty nic
nie wiesz?
-Nie, jak
zwykle, bo wszyscy mają mnie w dupie i nie raczą mnie o niczym
poinformować.
-Vicki bez
nerwów, pewnie zapomniała do Ciebie zadzwonić.
-No, ale
powiedz co się w ogóle stało.- ponagliłam ją.
-Wiesz, że
nasza gwiazda ma za tydzień termin porodu?
-No tak...
-No, więc
wczoraj miała skurcze. Stefano od razu zawiózł ją do szpitala,
tam zabrali ją na porodówkę, bo myśleli, że to skurcze porodowe,
ale okazało się, że jednak nie. Zwykłe tam dwa
skurcze może miała, a zrobili taką aferę. Nawet wody jej nie
odeszły, ale wiesz jaka z Niny jest panikara. Stwierdziła, że jak
może urodzić w każdej chwili to już zostanie w tym szpitalu.
-Super, a
ja nie mogę nawet jej odwiedzić.- powiedziałam wkurzona.
-Ty masz
teraz dbać o swoje zdrowie, a innymi się na razie nie przejmuj.
Nina da sobie radę. Masz w ogóle zamiar powiedzieć Michaelowi?-
tak, Alex już wiedziała o mojej ciąży. Powiedziałam jej od razu.
-Tak, ale
nie teraz...- spuściłam wzrok.
-Boże, co
Ty znowu kombinujesz? Będziesz z tym czekać, aż sam zauważy? Bo
niedługo wszyscy się zorientują. Samo Twoje zachowanie daje wiele
do myślenia, jak dojdzie do tego jeszcze brzuch...- westchnęła.
-Zdążę
mu powiedzieć nim sam się domyśli.
-Czemu nie
powiesz mu teraz?
-Alex, a
jak Ty to sobie wyobrażasz? Co mam mu powiedzieć? „Hej Mike,
wiesz chciałabym Cię uroczyście poinformować, że jestem z Tobą
w drugim miesiącu ciąży? To może ze względu na dziecko zejdziemy
się?” Nie chcę czegoś takiego... Nie chcę z nim być tylko ze
względu na dziecko. Chcę żeby między nami najpierw wszystko się
unormowało. A nie żeby to dziecko nas „pogodziło”.- zrobiłam
cudzysłów w powietrzu.
-No
rozumiem...Ale za nim wy się pogodzicie...Bawicie się normalnie jak
dzieci jakieś. Kochasz go?
-No
przecież wiesz, że tak.- mruknęłam.
-On Ciebie
też, więc w czym problem?
-No i
właśnie nie rozumiesz. To wszystko jest bardziej skomplikowane niż
Ci się wydaje.
-No jest,
bo wy sobie najbardziej to komplikujecie.- nie odezwałam się,
odwróciłam głowę tylko w stronę okna. A po policzku spłynęła
mi łza.
-Ej...no co
Ty płaczesz?- pokręciłam przecząco głową, zagryzając wargi.
Alex od razu mnie przytuliła, a ja już się nie hamowałam. Emocje
puściły, po raz kolejny.
-Ja nie
poradzę sobie sama z dzieckiem.- przerastało mnie to wszystko. Sama
myśl, że noszę pod sercem dziecko. Wszystko spadło na mnie tak
niespodziewanie.
-Ale
kochanie, jak to sama? A Michael? Wiesz, że będzie wspaniałym
ojcem.
-Wiem..- wychlipałam.
-Vicki nie
bój się, tylko z nim porozmawiaj w końcu. Szczerze, powiedz
mu wszystko co czujesz. Przecież kochacie się do szaleństwa.- w tym
momencie ktoś wszedł do sali, bez pukania.
Szybko
otarłam mokre policzki i oderwałam się od przyjaciółki. W progu
stał Michael, a w rękach trzymał ogromnego...pluszowego misia
obwiązanego dużą kokardą. Otworzyłam aż buzię ze zdziwienia.
-Witam
piękne panie.- podszedł najpierw do Alex i się z nią przywitał.
-Gdybym
wiedział, że przyjedziesz też bym Ci coś kupił, ale na razie
musi Ci wystarczyć całus. Ale wiesz taki niezwykły, bo aż od
samego Króla.- puścił jej oczko.
-Głupek.-
zaśmiała się, na co ten tylko się wyszczerzył i spojrzał na
mnie.
-Matko, Ty
płakałaś?- od razu przestał się uśmiechać.
-Nie...znaczy
tak...
-A wiesz
wspominałyśmy sobie dawne czasy, sam rozumiesz.- Alex postanowiła
mi pomóc, odetchnęłam z ulgą.
-No
tak...kobiety.- powiedział z przekąsem.
-Ej.- obie
go szturchnęłyśmy, na co znów się zaśmiał.
-A to dla
Ciebie w nagrodę, że jesteś grzeczną dziewczynką.- posadził mi
tego miśka na kolanach. Nie mogłam przestać się uśmiechać.
-Jest...prześliczny.
Dziękuję, ale nie trzeba było.-poklepał palcem swój policzek.
Pokręciłam tylko głową i przytuliłam go. Od razu poczułam woń
jego perfum, były wręcz odurzające.
-No może
być.- zaśmiałam się.
-Na mnie
już czas, bo muszę jeszcze odebrać Rachel z przedszkola.- Alex
zaczęła zbierać swoje rzeczy- Trzymajcie się.- przytuliła
Michaela i nachyliła się nade mną.
-Będzie
dobrze, gdyby coś się działo to dzwoń.- szepnęła mi na ucho.
-Dziękuję.-
uśmiechnęłam się. Dała mi całusa w policzek i wyszła z sali.
Westchnęłam i zaczęłam bawić się palcami. Chciałam porozmawiać
z Michaelem, ale bałam się i nie wiedziałam zbytnio jak mam
zacząć.
-Jak się
dzisiaj czujesz?- usiadł obok mnie na łóżku.
-Dobrze.-
skwitowałam.
-Na pewno?-
przewróciłam oczami.
-Tak. A
rozmawiałeś z lekarzem?- przygryzłam wargę. Bałam się, że może
jednak mu powiedział.
-Tak,
ale...- przerwałam mu.
-I co Ci
powiedział?- spytałam podejrzliwie.
-Zapewne to
samo co Tobie.- chyba jednak coś wiedział...
-Mhm.-
mruknęłam.
-No chyba,
że wiesz coś czego ja nie wiem.- podchwycił.
-Nie!-
zareagowałam wręcz natychmiast. Trochę za szybko...Zmarszczył
czoło. Boże co ja wyrabiam?- W ogóle co to za okazja?- spytałam
odwiązując kokardę z pluszaka. Zmiana tematu była najlepszym
wyjściem.
-A tak bez
okazji.- uśmiechnął się- Chciałem sprawić Ci przyjemność.
-I
sprawiłeś.-odwzajemniłam go. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę!-
krzyknęłam. Do środka wparował mój tata. Nawet nie wiecie w
jakim byłam szoku.
-Victoria!-
podleciał do mojego łóżka i dosłownie rzucił się na mnie.
Objęłam go lekko i spojrzałam przerażona na Michaela.
-Tato skąd
Ty wiesz, że jestem w szpitalu?- odsunął się lekko ode mnie i
zaczął oglądać z każdej strony.
-On mi
powiedział.- wystarczyło to jego oschłe "ON" i już wiedziałam o
kogo chodzi. Spojrzałam na Michaela, który miał spuszczony łeb.
-Zabiję
Cię.- wycedziłam przez zęby. Boże, jeszcze rodziców mi tutaj
brakowało. Unikał mojego wzroku co jeszcze bardziej mnie wkurzyło.
-Tato
spokojnie, nic mi nie jest. Mam tylko niedobór magnezu i czegoś tam
jeszcze.- machnęłam ręką.
-Niedobór
magnezu tak? A to, że schudłaś, ciągle wymiotujesz i zemdlałaś to co?
Pewnie on Cię tak załatwił.- oczywiście, że chodziło mu o
Michaela.
-Panie
Lancaster proszę się uspokoić. Ja...wiem, że ma pan do mnie
pretensje i nie dziwię się, ale...- przerwał mu.
-Cicho
siedź gówniarzu, a najlepiej zrobisz jak stąd wyjdziesz.
-Tato!-
tego było już za wiele.
-No co? Nie
widzisz, że to wszystko przez niego? Wylądowałaś nawet w
szpitalu, bo prawie nic nie jesz i jesteś osłabiona. Gdyby nie
on...
-...skończ
już. Nie chcę tego w ogóle słuchać.- spojrzałam na krzesło, na
którym powinien siedzieć Michael, ale było puste. Nawet nie
zauważyłam kiedy wyszedł. Cholera. Do środka weszła mama.
-Cześć
córeczko.
-Hej mamo.-
mruknęłam. Pocałowała mnie w policzek i usiadła obok taty.
-Pokłóciliście
się czy co? Widziałam jak Michael stąd wychodzi.
-Tak. Tata
znowu się go czepia.
-Harry
mówiłam Ci coś na ten temat...- mama westchnęła.
-Nie będę
go tolerować. W dupie mam to, że jest bogaty i sławny. Może być
nawet prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie chcę go widzieć w
pobliżu naszej córki i mam nadzieję, że wyraziłem się jasno.-
byłam tak zła, że modliłam się w duchu, żeby rodzice jak
najszybciej stąd wyszli. W pewnym momencie oboje zaczęli się ze
sobą kłócić, ale ja już ich nie słuchałam. Wyłączyłam
umysł. Tata w końcu wyszedł trzaskając drzwiami. Dopiero
wtedy się ocknęłam.
-Przepraszam
Cię za niego...
-Daj spokój
mamo. Michael od samego początku mu przeszkadzał i to się nigdy
nie zmieni, a ja po prostu nie zwracam już na to uwagi.
-A jak Ty
się w ogóle czujesz?
-Dobrze.
Jest naprawdę lepiej. Zostanę tutaj jeszcze kilka dni i wypiszą
mnie do domu.- uśmiechnęłam się sztucznie.
-Powiedz
mi...Jak jest między Tobą, a Michaelem?- spojrzałam na nią. Co
miałam powiedzieć?
-Normalnie.-
wzruszyłam ramionami.
-Victoria
pytam poważnie.
-Mamo to
skomplikowane...- miałam nadzieję, że nie będzie tego drążyć.
Jednak się myliłam, wierciła mi dziurę w brzuchu bardzo długo,
ale byłam nieugięta i nic jej nie powiedziałam. Tata potem wrócił
do sali i mnie przeprosił, przyjęłam te przeprosiny tylko po to
żeby mieć święty spokój i nie wszczynać nowej kłótni. Nie
wracaliśmy już potem do tematu Michaela, co mnie bardzo cieszyło.
Kiedy w końcu rodzice postanowili, że wracają do domu na mojej
twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Męczyli mnie oboje, a ich
wizyta tylko mnie zdenerwowała. Zaraz po tym jak wyszli, w sali
pojawił się Michael.
-Jesteś
głupi, wiesz?- nic nie powiedział- Przez Ciebie musiałam użerać
się z nimi przez dwie godziny.
-Chciałem
tylko, żeby wiedzieli co się z Tobą dzieje.
-Ale ja
tego nie chciałam. Trzeba było najpierw zapytać mnie o zdanie.-
czułam, że to skończy się kłótnią i wcale się nie myliłam.
-Wiesz co?
Mam tego dosyć. Od paru dni zachowujesz się naprawdę dziwnie, co
najmniej jak kobieta w ciąży.- wywaliłam na niego oczy- Powiem Ci
więcej! Chcę dobrze, a Ty jak zwykle masz do mnie same pretensje i
nic Ci nie odpowiada więc najlepiej będzie jak stąd wyjdę, wtedy
będziesz miała święty spokój i może w końcu będziesz
szczęśliwa.- odwrócił się napięcie i po prostu wyszedł. Dopiero po chwili dotarło do mnie co właśnie zrobiłam. Czułam
się jak kompletna idiotka.
-Kurwa.-
szepnęłam trzymając się za głowę. Naprawdę bardzo rzadko
przeklinałam, ale teraz nie dało się tego inaczej skomentować.
Miałam już wszystkiego dosyć. Było już między nami lepiej, ale
jak zwykle coś musiało się spieprzyć, a raczej ja musiałam to
spieprzyć.
**************
Tydzień w
szpitalu minął szybciej niż myślałam. Po mojej kłótni z
Michaelem, zadzwoniłam do niego i przepraszałam go chyba z
godzinę...Niestety tym razem to ja zawiniłam i po prostu musiałam
go za to przeprosić. Stwierdził, że już nawet nie jest zły i
„zapomnijmy o tym”. Przyjeżdżał do mnie codziennie, co bardzo
mnie cieszyło. Nie kłóciliśmy się od tamtego razu i czułam, że
jest jeszcze dla nas jakaś szansa...Chciałam w to wierzyć. Kiedy
mnie odwiedzał starałam się hamować swoje humorki i nawet mi to
wychodziło.
W końcu
nadszedł dzień mojego wypisu. Czułam się już na tyle dobrze, że
spokojnie mogłam opuścić szpital. Eddie zawiózł mnie i Michaela
do Neverlandu. Nadszedł moment, którego z całego serca nie
chciałam. Musiałam zabrać tylko swoje rzeczy, a szofer czekał już
w samochodzie, aby odwieźć mnie...do hotelu. Kiedy znalazłam się
w sypialni Michaela poczułam narastającą gulę w gardle. Wzrok
miałam wbity w podłogę, a Michael robił wszystko mozolnie, jakby w
ogóle mu się nie spieszyło. Chciałam mieć to już za sobą, a z
drugiej strony nie chciałam tego robić. Nie chciałam go znowu
opuszczać i tego miejsca przy okazji.
-Proszę.-
w końcu podał mi resztę moich rzeczy, uśmiechnęłam się
sztucznie i schowałam ubrania do torby. Staliśmy tak naprzeciwko
siebie dosłownie jak takie dwa debile, żadne z nas się nie
odzywało, a wzrokiem uciekaliśmy wszędzie. Postanowiłam przerwać
tą szopkę.
-Dziękuję
Ci za wszystko i... żegnaj.- te słowa z trudem przeszły mi przez
gardło. Nie patrzyłam się na niego, tak było łatwiej. Już
chciałam się odwrócić, ale poczułam jak łapie mnie za rękę.
-Naprawdę
chcesz odejść? Znowu?- powiedział to z takim żalem w głosie, że
aż poczułam ukłucie w sercu.
-Nie chcę.-
powiedziałam natychmiast. Przybliżył się delikatnie do mnie,
chwytając moje dłonie w swoje. Jego twarz znajdowała się coraz
bliżej, aż w końcu poczułam jego gorące wargi na swoich. Czułam
się tak sparaliżowana, że nie byłam w stanie się ruszyć.
Kiedy
chciał się odsunąć ja pogłębiłam pocałunek zarzucając mu
ręce na kark. Dając mu tym samym pozwolenie...na wszystko.
Poczułam
jak ściska moje biodra przysuwając je maksymalnie do swojego ciała.
Nie chciałam w tamtym momencie myśleć, wyłączyłam umysł
kompletnie. Pozostały tylko uczucia i zmysły, które z każdym
ruchem Michael rozpalał we mnie coraz bardziej. Nawet nie
wyobrażacie sobie ile czekałam na ten moment i jak bardzo go
pragnęłam w tym momencie. Nie tracąc czasu, zdarliśmy wręcz,
nasze ubrania z siebie rzucając je gdzie popadnie. Z boku mogło wyglądać
to śmieszne, ten cały pośpiech. Niczym para niewyżytych
nastolatków. Tylko, że to wszystko było z miłości. Chciałam
poczuć go w sobie w każdy możliwy sposób. I wcale nie obchodziło
mnie jak to zabrzmiało i czy takie słowa są na miejscu. Miłość
nie posiada wstydu. Z każdą chwilą pieszczot Michaela czułam
narastające napięcie. Serce biło mi tak szybko jakby chciało
wyskoczyć z piersi. Zaciskałam co chwilę ręce na czerwonej,
satynowej pościeli dając upust emocjom, które się we mnie
kotłowały. Postanowiłam w końcu zmienić nasze pozycje tym samym
popychając Michaela na plecy. Widziałam, że był zdziwiony moją
śmiałością, a wręcz dzikością. Tej nocy nie miałam zamiaru
hamować się ani trochę...
Usiadłam
na jego kroczu, dłonie opierając o jego ramiona. Czułam jak jego mięśnie są napięte do granic możliwości. Zaczęłam poruszać biodrami w tył
i przód. Kiedy
odchylił głowę do tyłu, zaciskając tym samym szczękę ja zajęłam
się jego szyją. Na początku delikatne i subtelne pocałunki po
chwili zmieniły się w kąsanie. Kiedy językiem znaczyłam mokre
ślady po jego skórze na piersi chciałam zsunąć się nieco niżej,
ale poczułam jak ściska mnie mocno za pośladki przyciskając mnie
jeszcze bardziej do swojego krocza. Uśmiechnęłam się po czym
wpiłam się w jego usta. Całował mnie tak długo, aż oboje nie
straciliśmy tchu. Wargami zjechałam na jego podbrzusze w tym samym
czasie zsunęłam jego bokserki z bioder. Nie musiałam długo czekać
by usłyszeć jego ciche jęki, które przerywały absolutną ciszę
jaka panowała w sypialni. Gdy pieściłam ustami dolną partię jego
ciała poczułam jak palcami masuje mój kark i dotyka włosów.
Chwycił mnie nagle tak, że znów wylądowałam na nim. Następnie
jednym ruchem ręki przewrócił mnie na plecy wchodząc pomiędzy
moje uda. Moje dłonie ułożył nad moją głową, a ja sama objęłam
go ciasno udami w pasie. Spojrzałam mu głęboko w oczy, były
ciemne jak noc i błyszczące jak nigdy. Po jego czole spływały
małe kropelki potu mimo, że nie doszło jeszcze do zbliżenia
między nami, oboje byliśmy rozpaleni do granic możliwości.
Przyssał się wargami do mnie i w tym momencie złączył nasze
ciała. Chciałam jęknąć z rozkoszy, ale nie pozwolił mi na to.
Nadal przylegał do mnie ustami, jedną ręką przytrzymując moje
nadgarstki przez co nie mogłam go dotknąć, drugą zaś
masował moją pierś.
Z początku
nasze ruchy były delikatne, ale potem wpadliśmy oboje w tak szybkie
tempo, że czułam, jak zaraz odlecę, dosłownie. Ale nie pozwoliłam
mu zwolnić. Chciałam się z nim kochać tak jak nigdy i aż do
samego rana. Potrzebowałam tego. Tak bardzo tęskniłam za jego
ciałem, że chłonęłam każdą jego część. Mając przymknięte
oczy opuszkami palców znaczyłam ścieżkę od jego mokrych loków
aż po pośladki. Przez niezasłonięte okno w sypialni wpadało
światło księżyca, przez co mogłam podziwiać jego nagie i
lśniące od potu ciało. Odgarniałam mu mokre włosy z czoła, za
co dziękował mi w postaci słodkich pocałunków. Nie odrywał się
prawie wcale od mojej szyi. Zapewne następnego dnia będę miała na
niej pełno śladów, ale nie obchodziło mnie to ani trochę. Żyłam
chwilą, tą chwilą, którą chciałam zapamiętać do końca życia.
Jego długie palce nadal pieściły moją wrażliwą skórę, przez
co ciągle miałam gęsią skórkę, czułam suchość w gardle i lekko kręciło mi się w głowie, ale
nie zwracałam na to uwagi. Chciałam więcej i więcej. Michael
również nie wyglądał jakby miał już dość, wręcz przeciwnie
co bardzo mnie cieszyło. Nie chciałam tego przerywać, bałam się,
że to tylko piękny sen, z którego zaraz się wybudzę. Dlatego
jedyne czego chciałam to trwać w jedności z facetem, którego
kocham nad życie. Michael wykonał ostatnie trzy pchnięcia i opadł
na mnie ciężko dysząc. Leżeliśmy tak w bezruchu dopóki nasze
oddechy nie wróciły do normy. Głaskałam go cały czas po głowie.
W pewny momencie uniósł lekko twarz w moją stronę i dotknął
mojego gorącego policzka.
-Kocham
Cię...- wypowiedzieliśmy to w tym samym momencie. Pocałował mnie
czule w czoło, uśmiechnęłam się przymykając oczy. Nawet nie
wiem kiedy po moich policzkach spłynęło kilka łez.
-Kochanie
dlaczego płaczesz? Zrobiłem Ci krzywdę?- na dźwięk jego wystraszonego głosu
uchyliłam lekko powieki i spojrzałam w jego ciemne, przerażone
oczy.
-Nie, po
prostu...- nie byłam w stanie nic powiedzieć. To co przed chwilą
między nami zaszło... W tym momencie mój umysł nawiedziło wiele
złych myśli. Jutro się obudzę, a to wszystko okaże się
nieprawdą. Bałam się. Chciałam wierzyć, że to się naprawdę
wydarzyło. Że on znowu jest przy mnie, całuje, dotyka...i
zapewnia, że kocha. Jednak gdzieś tam z tyłu głowy miałam, że
to moja wyobraźnia po raz kolejny płata mi figle, a Michaela wcale
nie ma teraz obok mnie. On jakby czytając mi w myślach otarł moje
łzy i chwycił moją twarz w dłonie, mówiąc:
-To nie
jest sen. Jestem przy Tobie. Naprawdę tutaj jestem i obiecuję, że
nigdy Cię nie opuszczę i więcej nie pozwolę Ci odejść. Kocham
Cię nad życie, rozumiesz?- wyszeptał. Słysząc jego łamiący się
głos nie mogłam powstrzymać kolejnych łez. Tym razem łez
szczęścia. W końcu byłam szczęśliwa.
-Michael
tak bardzo Cię kocham i nie chcę Cię stracić.- wtuliłam się w niego.
-Nie
stracisz. Przysięgam skarbie.- by zapieczętować swoje słowa,
złożył na moich ustach kolejny pocałunek. Nie pozwoliłam mu się
tak szybko oderwać. Tej nocy nie spaliśmy prawie w ogóle. Nie
chciałam spać, chciałam go tylko czuć, żeby mieć pewność, że
cały czas jest ze mną. Czułam, że od tej pory wszystko się
zmieni. Wierzyłam, że nam się uda i nie chciałam już dopuszczać
do siebie żadnej innej myśli. Kiedy już naprawdę byłam na
granicy snu, poczułam jak Michael jeszcze bardziej wtula się w moje
plecy, a jego ręka delikatnie głaszcze mój brzuch. Kolejny raz
tego dnia poczułam się szczęśliwa i teraz mogłam spokojnie
zasnąć w ramionach mojego mężczyzny.
**************
Zdziwieni?
Zszokowani? XD Mam nadzieję, że takiego obrotu sprawy się nie
spodziewaliście :D Ja sama nie wiedziałam, że walnę tutaj seks na
zgodę nie xD Zwykle tak jest, że coś sobie zaplanuje, ale i tak na
koniec wychodzi inaczej. No cóż, ale za to myślę, że właśnie z
tego względu rozdział Wam się podobał :D Ogólnie wstawiłabym go
szybciej, ale miałam problem z końcową sceną. Ja tak dawno nie
pisałam HOTÓW, że wyszłam z wprawy XD Noo i chciałam, żeby
wiecie to wyszło takie zajebiste, magiczne wręcz i żebyście się
uśmiechali do telefonu czytając tą scenę a nie „ja pierdole co
to za gówno” XD Dlatego siedziałam nad tą jedną
sceną...naprawdę długo. Tym bardziej chciałam, żeby wyszła ona
dobrze z tego względu, że ja nie potrafię pisać takich rzeczy i
nie czuję się w tym za dobrze po prostu nie jestem ekspertem no xD
Za to obiecuję Wam, że kolejny rozdział pojawi się szybciej, a to
z tego względu, że na razie siedzę w domu i mam dużooo wolnego
czasu :D
Kochani
proszę Was o opinię na temat moich wypocin, napiszcie po prostu to
co myślicie. Przecież nie musicie mi słodzić, to nie o to chodzi.
Ja chcę być lepsza, więc każdą radę przyjmę z uśmiechem na ustach :) I muszę wiedzieć że mam dla kogo pisać ;)
Pozdrawiam
Was cieplutko i do następnego <3
PS: Przepraszam za błędy, ale sprawdzałam rozdział w nocy XD
NO I KU RWA ODPAŁ!
OdpowiedzUsuńNAWET NIR WIESZ JAK SIĘ ZAJEBIŚCIE CIESZĘ!❤
Ale spokój, rozdział czeka.
No więc tak odwiedziny Alex były napewno taki mały kopniakiem w dupe. Dobrze laska mówi, ona ma zamiar mu powiedzieć gdy zacznie rodzić do cholery? NIECH NINA RODZI! Wiadomo jak kocham tą kobiete XD A co do tego, że jest panikarą to jestem w 1000000% pewna, że zrobiłabym tak samo 😂 Podarunek Michaela rozczulił mnie do granic możliwości XD No bo, która kobieta nie chciałaby dostać misia od swojego faceta 😂❤❤
Odwiedziny rodziców jak widzę miały mi trochę popsuć humor, a mój "ukochany" tatuś Vicky naprawdę wkurwić? To powiem Ci moja droga, że Ci się to udało -;- Co do tej kłótni Vickuśki i Majkula, No TAKIE rozwiązywanie problemów to ja lubię 😏 XD Dobraaa na koniec jeszcze dodam,że jeżeli się teraz coś w ich związku spieprzy to gwarantuję Ci, że ktoś tutaj utraci głowę 🙂🙂🙂
ŻYCZĘ MAX WENY I CZEKAM NA NEXTA ❤❤❤❤
No cześć, kotku 😘😁 Jakiś taki... Krótki ten rozdział 😔 No, albo to mi tak dobrze się czytało, że koniec nadszedł tak szybko 😉 Ja nie wiem... Victoria powinna powiedzieć Michaelowi, że jest z nim w ciąży, a nie piszczeć, że nie chce być z dzieckiem sama -.- Zwłaszcza, że na pierwszy rzut oka widać, że Jackson za nią szaleje 😁 Ojciec Vicki zrobił taką scenę, jakby był moją matką -.- Ale Michaelka to proszę mi nie obrażać 😒 Tak sobie myślę... Jakie to będzie fajne, dwójka dzieci w otoczeniu Vicki 😍 No, Niny i Victorii... Chyba, że Vicki urodzi bliźniaki 😂😘 Nareszcie! Nie ma to jak seksy na pogodzenie się 😁😜 Muszę przyznać, że hoty wychodzą Ci coraz lepiej 😉 Scena seksu była taka... Dłuuuga 😍 Dobra, koniec tematu, bo zaraz wyjdzie, że jestem bardziej zboczona, niż się innym wydaje 😜 Cieszę się, że rozdział pojawił się tak szybko i mam nadzieję, że kolejny będzie niedługo ❤❤❤ Pozdrawiam, kocie i życzę mnóstwa weny 😘😘😘 Twój Jednorożec 😁😘
OdpowiedzUsuńNie pisałam nigdy komentarzy ale jak tak nalegasz. Pierwsza sprawa: czemu taki krótki?! xDD Nie bede duzo pisac ale powiem tyle, ten rozdzial byl ZAJEBISTYYY tak jak pozostałe oczywiście.���� Czekam na nexta z niecierpliwością!❤❤
OdpowiedzUsuńWitam (nową?) czytelniczkę :D Haha nie nalegam, ale to bardzo ważne dla mnie :) Dziękuję bardzo, cieszę się, że Ci się podoba :D I obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy xD Pozdrawiam <3
UsuńNie nową, nie nową. xD Przeczytałam wszystkie rozdzialy prawie 3 razy czekając na kolejny, bo mi sie nudziło a nie moglam znaleźć ff w tym stylu. xD Dlatego czekam na kolejny rozdzial, ktory ma sie pojawic szybko bo jak nie to... to ... to nwm xD Ale ma byc szybko xD😂❤
UsuńBędzie szybko, obiecuję xD <3
Usuń