2 kwietnia 2016

Rozdział 21. A może Ci się podobało?

Witajcie kochani!
Przybyłam do Was z kolejnym rozdziałem tym razem chyba nie tak wesołym jak zwykle chociaż na końcu jest małe pocieszenie, ale nic więcej nie mówię. Rozgadam się na końcu, a mam o czym to trochę potrwa i może przygotujcie sobie jakiś popcorn xD
PS: Rozdział miał być za tydzień, ale padłam ofiarą szantażu ze strony Oli, więc dedykuję ten rozdział właśnie Dangerous Girl (Ty mendo...ostatni raz wstawiam o 4 w nocy, a rano Ty pójdziesz za mnie do kościoła xD)
Zapraszam do czytania i komentowania!
*****
Siedziałem przy stole w kuchni podpierając brodę na ręce. Przed sobą miałem talerz z naleśnikami, ale jakoś nie byłem szczególnie głodny wolałem wpatrywać się w okno. Nie było w nim nic interesującego, ale jakoś właśnie na nim zawiesiłem swój wzrok. Moje myśli krążyły jak zwykle wokół Victorii. Miałem jechać dzisiaj po nią do pracy, a później zabrać na obiad do restauracji, ale o tym nie wiedziała. Chciałem zrobić jej niespodziankę. Spojrzałem na zegar, który wskazywał 12:45.
-Michael czy Ty mnie słuchasz?- Jessica pomachała mi ręką przed oczami, ocknąłem się. Wyprostowałem się natychmiast i spojrzałem na nią.
-Oczywiście, że Cię słucham.
-Taaaak? To co mówiłam?- uśmiechnąłem się głupio.
-Noo...ten...o..tym...no..yyyy.- zaczęła się śmiać- Dobra nie słuchałem...
-Normalnie zaraz Cię ścierą zdzielę, piąty raz mówię to samo żeby sprawdzić czy słuchasz. No żeby okno było ważniejsze ode mnie!- rzuciła z udawanym oburzeniem.
-Och po prostu się zamyśliłem i zawiesiłem wzrok akurat na nim.- zaśmiałem się z jej miny.
-Ciekawe nad kim Ty tak myślisz.- spojrzała na mnie mrużąc oczy. Wyszczerzyłem się patrząc na bok, musiałem przygryźć wargę żeby się nie roześmiać.
-Taa ten Twój zaciesz mówi wszystko. Ale wiesz co Ci powiem? Dobrze, że wróciłeś wcześniej i osobiście muszę podziękować Karen.
-Ej ona mnie tylko naprowadziła.
-Tak, bo Ty jesteś taki głupi, że sam nie wiedziałeś co masz zrobić.
-Odezwała się wszechwiedząca.- prychnąłem.
-No pewnie, przecież ja od razu zauważyłam, że Vicki Cię kocha. To było widać gołym okiem.

-Wiedziałaś?!
-Oczywiście.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś?
-A co miałam do Ciebie zadzwonić i powiedzieć „Michael wracaj, bo Victoria Cię kocha"? Zaraz byś gadał „wcale nie", „ja się jej nie podobam", „daj spokój, ma mnie tylko za przyjaciela" i te inne Twoje gadki. Musiałeś do tego sam dojść. Co ja mam Cię przez całe życie za rączkę prowadzić? Wystarczy, że muszę całymi dniami Cię oglądać i się z Tobą użerać.
-Czyżby pani Owen narzekała na warunki pracy?- uśmiech cisnął mi się na twarz.
-No, a nie?
-Och Jess ile dziewczyn chciałoby być na Twoim miejscu...-westchnąłem. Oczywiście chciałem się z nią podroczyć.
-Taa chciałoby...zwłaszcza znaleźć się w Twoim łóżku.- powiedziała pod nosem, ale i tak usłyszałem.
-To już tym bardziej.
-No wiesz!
-No co? Stwierdzam fakty.- wzruszyłem ramionami.
-Ale fajnie było by mieć taką sprzątaczkę w takim fajnym kostiumku w pończochach i...
-...dupą na wierzchu.- dokończyła.
-Też.-odwróciła się.
-Ja wychodzę!
-Hahahaha no żartowałem przecież.- jej mina była bezcenna.
-Głupek...-wróciła do zmywania naczyń. Wstałem od stołu.
-A Ty gdzie?- założyła ręce na biodra.
-Jadę po Victorię.
-Śniadania nie zjadłeś. Co Ty samą miłością teraz żyjesz?
-No pewnie.- uśmiechnąłem się.
-Do stołu, ale już i masz na zjedzenie pięć minut!-westchnąłem i usiadłem z powrotem. Jessica znała moje sztuczki więc stała nade mną jak nad dzieckiem i pilnowała, żebym zjadł wszystko. Kiedy kończyłem usłyszałem trzaśnięcie drzwiami i jakieś głosy. Coraz głośniejsze kroki i ktoś się chyba kłócił.
-Ale panie Jackson proszę się uspokoić. Michaela nie ma teraz w domu.
-Nie wierzę Ci! Gdzie ten gówniarz?!
-Tato...
-Zamknij się!- spojrzałem zdezorientowany na Jess, która sama nie wiedziała co się dzieje. W progu zobaczyłem George'a, mamę, Janet i Joseph'a...
-Michael synku, tak się martwiłam.- poczułem jak rodzicielka przytula mnie ciepło. Tak dawno jej nie widziałem.
-Mamo czemu się martwiłaś?
-Co Ty sobie wyobrażasz?!- na dźwięk tego głosu aż podskoczyłem. Oderwałem się od mamy.
-Ale naprawdę nie wiem o co wam chodzi.
-W wiadomościach mówili, że jesteś w szpitalu i to coś poważnego. Trasa została przerwana, a nas nawet nikt nie powiadomił, że leżysz w szpitalu umierający, ale jak widać masz się świetnie! Pojechaliśmy do kliniki, w której dowiadujemy się, że wcale nie jesteś chory, nie miałeś wypadku, a jesteś zdrowy jak ryba. Lekarz ani nikt z personelu nie chciał nam wytłumaczyć co to za cyrk więc przyjechaliśmy tutaj. Michael możesz mi powiedzieć co Ty odwalasz?- Janet była wyraźnie zdenerwowana, myślałem, że zabije mnie wzrokiem. No tak przecież oni nic niewiedzą. I co ja mam teraz powiedzieć?
-Będziesz tak milczał czy w końcu się odezwiesz?! Te operacje aż tak Ci zaszkodziły na mózg, że przestałeś myśleć?
-Joseph...
-Nie do Ciebie mówiłem!
-Nie krzycz na nią!- podszedł bliżej mnie, przełknąłem ślinę.
-W tej chwili chcę wiedzieć dlaczego zakończyłeś trasę.
-Bo miałem powód, który nazywa się Victoria...- Janet i mama uśmiechnęły się.
-Czy wy...?
-Tak jesteśmy razem.
-Słucham?! Przerwałeś trasę dla jakiejś głupiej dziewuchy?Miłości Ci się zachciało, czy scena Ci się znudziła?Zapomniałeś kim jesteś?
-Nie nie zapomniałem i nie wyrażaj się tak o Victorii. Kocham ją...musiałem wybrać i nie żałuję.- powiedziałem stanowczo.
-Od kiedy jakaś dziwka jest ważniejsza od muzyki!- myślałem, że się przesłyszałem. Poczułem taki napływ gniewu jak nigdy wcześniej. Popchnąłem go niespodziewanie na ścianę. Aż sam byłem zdziwiony, że się na to odważyłem.
-Jeszcze raz ją obrazisz, a nie ręczę za siebie.- odepchnął moje ręce i zrobił zamach. Przed oczami pojawił mi się obraz z młodości i podobna sytuacja. Jak zawsze w takiej sytuacji czekałem na cios, ale zamiast tego poczułem jak ktoś odciąga ode mnie Joseph'a, to był George.
-Puszczaj mnie! Muszę go nauczyć szacunku do ojca!
-Dosyć tego panie Jackson wyjdzie pan dobrowolnie czy pana wyprowadzić?
-Po tym wszystkim co dla Ciebie zrobiłem pozwolisz na takie traktowanie wobec mnie?! Jeszcze przyjdziesz do mnie na kolanach!
-Wynoś się stąd!- nie wytrzymałem już. Mierzyliśmy się przez chwilę gniewnym spojrzeniem, ale w końcu odwrócił się napięcie i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Boże on się nigdy nie zmieni...- Janet do mnie podbiegła i mocno przytuliła.
-Nie przejmuj się nim. Opowiadaj lepiej jak to się stało, że tu wróciłeś i jesteś z Victorią.- rzuciła z uśmiechem.
*****
Wybiła godzina 15:00 i zaczęłam się powoli zbierać. Mimo, że Michael miał przyjechać za godzinę musiałam jeszcze pójść do Chrisa żeby omówić nowy projekt, który mamy robić razem. Potrzebowałam tylko jednej teczki z dokumentami. Zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki, w końcu podeszłam do półki z segregatorami i tam ją zauważyłam. Otworzyłam ją na chwilę i zaczęłam przeglądać. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego biura. Pomyślałam, że to pewnie Sydney. Poczułam jak ktoś oplata mnie rękoma w pasie i ten gorący oddech na szyi. Uśmiechnęłam się. Chyba już wiedziałam kto to.
-Mhmm Michael miałeś być za godzinę.- zaśmiałam się.
-Ale jestem teraz.- uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy na dźwięk tego głosu.
-No co jest kochanie?- to nie był głos Michaela. Odwróciłam się powoli, podniosłam wzrok i ujrzałam Sebastiana.
-Co już nie jesteś taka chętna...kotku?- wyszeptał mi do ucha,przejeżdżając palcem po mojej szyi. Poczułam dreszcze na całym ciele, ale nie takie, które czuję przy Michaelu. Teraz byłam przerażona.
-Nie mów tak do mnie.- warknęłam. Przyciągnął mnie do siebie, próbowałam uwolnić się z jego sideł, ale na marne. Popchnął mnie na biurko stając pomiędzy moimi nogami.
-A prosiłem tylko o jedno spotkanie.- pokręcił głową- Ale skoro Ty nie chciałaś to ja postanowiłem Cię odwiedzić.-pochylił się nade mną patrząc na mój dekolt.
-Pociągasz mnie taka przestraszona.- zaśmiał się szyderczo.
-Zostaw mnie w spokoju. Czego chcesz?- zacisnął ręce na moich biodrach.
-Ciebie...
-Będę krzyczeć.- zatkał mi usta ręką.
-Nie sądzę.- zaczął podwijać moją spódnicę, miałam łzy w oczach, cała się trzęsłam. Piszczałam i próbowałam się wyrwać, ale wtedy był jeszcze bardziej natarczywy i agresywny. Modliłam się w duchu, żeby ktoś teraz wszedł do mojego gabinetu.
Sam rozpiął zamek w spodniach, był tak obleśny...Nie wiedziałam co zrobić, a po moich policzkach płynęły już łzy. Nagle drzwi się otworzyły, ujrzałam w nich Michaela, stanął jak wryty. Sebastian się odwrócił, a ja korzystając z okazji odepchnęłam go i podbiegłam do mojego chłopaka. Wybuchnęłam płaczem i przytuliłam się do niego z całej siły.
-Kochanie nic Ci nie zrobił?- odwzajemnił uścisk równie mocno.
-N..ni...nie...-głos mi drżał i nie mogłam się uspokoić. Głaskał mnie po włosach i kołysał w ramionach. Usłyszałam śmiech tego kretyna.
-No proszę, proszę Jackson.- poprawił koszulę- Nie wiedziałem, że dalej zadajesz się z tym wybielonym pedałem.- rzucił nie dowierzając. Myślałam, że się przesłyszałam. Podeszłam do niego szybkim krokiem i spoliczkowałam.
-Ty suko!- oddał mi ze zdwojoną siłą tak, że się zachwiałam i upadłam na kolana. Złapałam się za bolący policzek, momentalnie poczułam w ustach smak krwi. Michael doskoczył do Sebastiana i złapał go za koszulę po czym przygwoździł go do ściany.
-Nie waż się jej więcej tknąć! Jak dowiem się, że dalej nachodzisz Victorię połamie Ci wszystkie kości!- jeszcze nigdy nie widziałam go tak wkurzonego. Był cały nabuzowany, jego zwykle łagodne, czekoladowe oczy wyrażały teraz złość jakby coś obudziło w nim demona.
-A to żebyś dobrze mnie zapamiętał.- strzelił mu prawego sierpowego przez co się przewrócił, a z nosa zaczęła sączyć się krew. Kopnął go dwa razy w brzuch i pochylił się nad nim wykręcając mu obie ręce.
-Przeproś.- nic nie odpowiedział więc pociągnął go mocniej,zawył z bólu-Nie słyszę!
-I tak przelecę tą Twoją Victorię i nie dasz rady jej obronić.-wysapał.
-Co żeś powiedział?!
-Bzyknę tą sukę!- zaczęli tym razem oboje się szarpać. Michael umiał się bić, ale bałam się o niego więc próbowałam go odciągnąć od tego psychola. W końcu pchnął go z całej siły na regał. Przewrócił się i stracił przytomność, ale Michael nie chciał odpuścić.
-Zostaw go!- krzyknęłam nie wiedząc już co robić. Spojrzał na mnie wściekły, ale jego wzrok szybko złagodniał kiedy zobaczył kolejne łzy w moich oczach. Podszedł do mnie natychmiast i mocno przytulił. W końcu czułam się bezpiecznie.
-Za..bierz..mnie..stąd..-szlochałam w jego ramię.
-Oczywiście słońce, chodź.- złapał mnie za rękę i jak najszybciej wyszliśmy z firmy, ale tylnym wyjściem żeby nigdy nas nie widział. Po chwili znaleźliśmy się w samochodzie, a ja patrzyłam się tempo w jeden punkt obejmując rękoma brzuch.
-Kochanie...-dotknął mojej dłoni, wzdrygnęłam się i od razu odsunęłam- Nie bój się, nic Ci nie zrobię.- spojrzałam mu prosto w oczy.
-Ufasz mi?- powoli dotknął mojego zaczerwienionego policzka, pokiwałam głową.
-Pamiętaj nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić. Przyrzekam, kocham Cię najbardziej na świecie.

-Ja też Cię kocham, ale tak się bałam...- znowu znalazłam się w jego silnych ramionach. Pocałował mnie we włosy.
-Poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę.- już chciał wyjść z samochodu.
-Ale gdzie Ty idziesz?- przytrzymałam jego rękę.
-Idę do Twojego szefa. Załatwiam Ci tydzień urlopu.
-Ale po co?
-Bo musisz odpocząć i na temat tego sukinsyna też sobie porozmawiamy. Gdzie jest ochrona ja się pytam?! Czy do Twojego biura może wejść każdy, nawet seryjny morderca?!- odsunęłam się od niego,od razu to zauważył.
-Przepraszam...Vicki nie chciałem krzyczeć, ale jestem zdenerwowany.- złapał mnie za dłoń i ucałował ją.
-Zaraz wrócę.- pociągnęłam go za marynarkę.
-Nie zostawiaj mnie tu samej, proszę.- wyszeptałam.
-Zamknę samochód, nikt tu nie wejdzie. Wrócę jak najszybciej.-niechętnie go puściłam. Tak jak obiecał zamknął mnie i po chwili zostałam sama. Skuliłam się na siedzeniu i niecierpliwie czekałam na Michaela, który długo już nie wracał. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
*******
-Vicki...obudź się.- poczułam dotyk na policzku. Powoli otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam zatroskaną twarz mojego chłopaka. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem i co się dzieje, zaczęłam się rozglądać.
-Gdzie jesteśmy?- spytałam zachrypniętym głosem.
-W Neverlandzie. Przespałaś całą drogę, załatwiłem Ci tydzień wolnego. Gdy opowiedziałem panu Smith'owi o tym co się wydarzyło był w szoku i obiecał, że takie coś nigdy się nie powtórzy, a ja kazałem mu zwiększyć liczbę ochroniarzy w budynku.
-Dziękuję, ale po co mi to wolne teraz? Nic takiego się nie stało, a my mamy nawał pracy.
-Przewidzieliśmy to, że się nie zgodzisz więc Twój szef powiedział, że jak zobaczy Cię w firmie to osobiście odwiezie Cię do domu.-westchnęłam.
-Sebastian wszedł niezauważony, bo Sydney nie było w recepcji. Musiała na chwilę wyjść, ale to niczego nie tłumaczy. Nie chcę mi się wierzyć, że nikt nic nie wiedział i nie słyszał.-pokręcił głową.
-Mike możemy do tego nie wracać i nie rozmawiać o...nim?
-Ja jeszcze nie skończyłem, ale na razie dam spokój.- wysiadł z auta po czym otworzył mi drzwi, wziął mnie na ręce i zaniósł do domu.
-Pójdę się wykąpać, ale nie mam żadnych ciuchów ze sobą.
-Jutro pojadę z Tobą po jakieś rzeczy, a teraz mam do zaoferowania tylko moją koszulę.- uśmiechnął się stawiając mnie na podłodze.
-Taa, która ledwo zakrywa mi tyłek.- mruknęłam pod nosem.
-Jak chcesz możesz chodzić nago, mi to nie przeszkadza. Więcej ciekawych widoków dla mnie.- zaśmiałam się.
-No jasne tylko na to czekasz co?
-Pewnie.-puścił mi oczko- Jesteś głodna?
-Nie, ale zjadłabym coś słodkiego.
-Lody mogą być?
-Truskawkowe.-powiedzieliśmy w tym samym czasie po czym zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam do sypialni Michaela po drodze zabierając granatową koszulę z jego garderoby czyli moją ulubioną. Wzięłam gorącą kąpiel, ale gdy zaczęłam się ubierać przed oczami stanęła mi scena z Sebastianem jak się do mnie dobierał, dotykał, całował...to było obleśne i te słowa, których chyba nigdy nie zapomnę „Pociągasz mnie taka przestraszona". Zacisnęłam oczy, żeby się nie rozpłakać. Ubrałam się jak najszybciej i poszłam do salonu, gdzie czekał na mnie Michael z obiecanymi lodami. Bez słowa podbiegłam do niego i przytuliłam z całej siły, hamowałam płacz jak tylko się dało.
-To było okropne...- głaskał mnie po plecach.
-Nigdy więcej do tego nie dopuszczę, obiecuję. Zapłaci za to co zrobił.-usiedliśmy na kanapie. Michael ułożył moje nogi na swoich kolanach i zaczął smyrać po łydce.
-Co masz na myśli?- podał mi pucharek lodów.
-Gdzie on mieszka?- zignorował moje pytanie.
-Po co Ci to wiedzieć?
-Złożę mu niezapowiedzianą wizytę. Dobrze wiesz, że jak minie powiesz to i tak się dowiem.
-Zwariowałeś? Mało Ci po dzisiejszym? Sprałeś go na kwaśne jabłko. On jest adwokatem i na pewno tak tego nie zostawi. Chcesz mieć zszarganą opinię publiczną i problemy z prawem?
-Dobrej opinii publicznej nigdy nie miałem, a żadnych problemów z prawem nie będę mieć, bo nikt się nie dowie. Skurwiel pożałuje, że się w ogóle urodził.- powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Michael uspokój się do cholery, on może wsadzić Cię za kratki w pięć minut. Ma znajomości. Czy Ty jesteś tak głupi czy tylko udajesz?-odłożyłam pucharek na stół i wstałam poirytowana.
-Ja też mam znajomości i to o wiele większe. Nie boję się go.-powiedział pewny siebie.
-Oszalałeś...
-Co Ty go tak bronisz?- spytał podejrzliwie.
-Po prostu się o Ciebie martwię.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Tak? A może Ci się podobało jak Cię obmacywał?- stanęłam jak wryta. Jak on mógł w ogóle pomyśleć że...Chyba dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział.
-Victoria...ja..wcale..nie..-zaczął się jąkać. Odwróciłam się napięcie z zamiarem wyjścia, ale zatrzymał mnie łapiąc za dłoń. Po czym mocno przytulił. Zaczęłam walić pięściami o jego klatkę.
-Puszczaj mnie dupku! Skoro masz mnie za taką to po co ze mną jesteś?-szarpałam się.
Zamknął mnie w żelaznym uścisku. Miałam ochotę mu przywalić za to co powiedział.
-Przepraszam kochanie...wcale tak nie myślę naprawdę. Jestem kretynem, wybacz mi. Nie chciałem tego powiedzieć, nie o to mi chodziło...
-Jesteś debilem Jackson!- odsunął się delikatnie, ale nadal trzymał mnie w swoich objęciach.
-Też.-zaśmiał się- Ale Twoim debilem. Przepraszam nie chciałem tego powiedzieć.
-Jak mogłeś w ogóle pomyśleć, że ja spojrzałabym na innego mężczyznę pod takim względem? Nie jestem Madonną i nie obchodzą mnie inni faceci, a już na pewno nie podobało mi się jak ten...-skrzywiłam się na samą myśl odwracając twarz.
-...wiem i jeszcze raz przepraszam, powiedziałem to w nerwach. Chodź położysz się na pewno jesteś zmęczona.- pocałował mnie w czoło. Poszliśmy za rękę do sypialni. Michael wziął szybko prysznic i położyliśmy się do łóżka. Nie mogłam zasnąć i co chwilę przewracałam się z boku na bok próbując znaleźć wygodną pozycję do spania.
-Nie możesz spać?- spytał ledwo przytomny Michael.
-Obudziłam Cię, przepraszam.
-Nic się nie stało, chodź tu do mnie.- przyciągnął mnie do siebie. Czułam jego ciepły oddech na twarzy i mimo, że było ciemno widziałam te piękne sarnie oczy wpatrujące się we mnie z troską.
-Co się dzieje?
-Nie wiem...jakoś boję się zasnąć. Ciągle mam przed oczami to wszystko...
-Zaraz coś na to poradzimy..- wyszeptał mi do ucha- Usiądź.
-Co?
-Usiądź.
-Ale po co?
-Zaraz zobaczysz.- zrobiłam to co mi kazał. Odgarnął moje długie włosy.
-Michael...co Ty robisz?
-Próbuję Cię zrelaksować, odpręż się.- zaczął masować mój kark, a następnie plecy. Przymknęłam oczy z rozkoszy. Nie wiem jak to zrobił, ale strach odszedł, a pojawił się spokój. Jego ręce były jak lekarstwo. Poczułam jak składa delikatne pocałunki na mojej szyi, było mi tak dobrze, że całkowicie poddałam się jego ruchom. Zjechał dłońmi na moje biodra, lekko je ściskając. Nie mogłam wytrzymać i odwróciłam twarz w jego stronę, żeby w końcu go pocałować. Położył mnie na plecach, a ja oplotłam go udami w pasie. Przylegał do mnie całym ciałem. Nie przestając mnie całować, odpiął kilka guziczków mojej koszuli, a właściwie swojej. Pocałunkami zjechał na mój dekolt. Westchnęłam cichutko, robiło mi się coraz bardziej gorąco, a oddech był przyspieszony. Zaczęłam delikatnie drapać go po rozgrzanym torsie. Kiedy językiem zataczał kółka wokół mojego pępka nie wytrzymałam.
-Micha..eeel...- jęknęłam, przestał i zawisnął nade mną uśmiechając się zadziornie. Przygryzłam wargę. Spojrzałam na jego lekko umięśnioną klatkę piersiową i przejechałam po niej dłonią w dół. Czułam jak napina mięśnie brzucha, gdy„niechcący" dotknęłam sporego wybrzuszeniu w spodniach.
-Chyba jesteś już wystarczająco rozluźniona hmm?- zapytał zabierając moją rękę i całując ją czule. Widziałam, że było trudno mu się opanować, ale nie chciał się z niczym spieszyć tak samo jak ja. Nie byłam w stanie się odezwać, zaśmiał się. Ostatni raz pocałował mnie namiętnie i położył się po drugiej stronie. Byłam lekko oszołomiona jego bliskością, której doświadczyłam pierwszy raz. Mój oddech wracał powoli do normy, a całe napięcie zeszło. Drżącymi rękoma zapięłam koszulę. Czułam się dziwnie, ale jednocześnie przyjemnie. Ułożyłam głowę na torsie Michaela na co objął mnie w pasie.
-Kocham Cię.- uśmiechnął się.
-Ja Ciebie bardziej. Teraz zaśniesz?
-Teraz tak...
-Ale na pewno?
-A co?- uśmiechnęłam się pod nosem.
-A nic, bo wiesz jak będziesz miała jeszcze kłopoty to ja chętnie Ci pomogę.- wyszeptał mi
do ucha, przygryzłam wargę.
-Zapamiętam, ale na chwilę obecną spokojnie mogę zasnąć.
-Więc śpij, dobranoc skarbie.- cmoknął mnie w usta.
-Dobranoc.- zmęczenie dopadło mnie od razu, a sen wraz z nim.
******
To i teraz moja paplanina :D Zacznę od początku. Jak wszyscy wiedzą motyw gwałtu jest często wykorzystywany w opowiadaniach. Nie miałabym chyba serca, żeby wprowadzić tego tutaj. Zaraz pewnie zaczęłabym ryczeć, a poza tym to jest za bardzo brutalne. Po prostu nie mogłam... Ale, że dałam tu bohatera o imieniu Sebastian, którego gra Jamie Dornan musiał tu odegrać jakąś rolę w tym przypadku jest tym czarnym charakterem (jak Wasza kochana Madonna). Czemu wzięłam akurat tego aktora? A to bardzo proste. Bo wygląda mi na skurwiela xDD za każdym razem, gdy na niego patrzę kojarzy mi się z 50 TG nic na to nie poradzę, mimo że bardziej przekonałam się co do filmu jak i książki w sumie dzięki Patrycji, to tego człowieka lubić nigdy nie będę i jakaś odraza do niego po zagraniu roli Christiana Grey'a zostanie. Ale koniec już o tych złych rzeczach, przejdźmy dalej. To co wydarzyło się na końcu między Victorią a Michaelem nawet mnie zaskoczyło, bo nie było planowane - zwykły spontan. Coś mnie naszło po prostu. Ja wiem, że Wy na pewno myśleliście, że tu będzie hot i teraz chcę widzieć wasze miny jak się okazało, że jednak nie XDD Delikatnie mówiąc zrobiłam Was w konia (chciało by się teraz powiedzieć coś innego, ale „ograniczam” brzydkie słowa). Przepraszam Was za to, bo było już blisko, ale ja po prostu nie jestem jeszcze na to gotowa hahaha. Jak to zabrzmiało xD Obiecałam więc hot będzie. To była taka mała...zapowiedź? Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie bardzo źli :) ale w sumie resztę można sobie wyobrazić co by się działo, gdyby Michael nie przerwał. Mądry chłopak z niego nie? :D W pewnym momencie się zacięłam i nie wiem czemu akurat spojrzałam na moje rozkopane łóżko. Może liczyłam, że zobaczę na nim nagiego MJ i dostanę natchnienia XDD ale momentalnie przed oczami zobaczyłam tą scenę, którą właśnie pisałam więc naprawdę Wy również możecie puścić wodze wyobraźni, na to samo wyjdzie :D Okej już Was nie denerwuje więcej i kończę tą rozprawkę.
Liczę na szczere opinie :)
Pozdrawiam Basia <333

5 komentarzy:

  1. Hejka Basiula! :**
    Dzisiaj walne rozprawke z wielu powodów. Ogólnie notka wyszła rewelacyjnie, taka emocjonalna i w ogóle. Zaczne od tego, że akcja z Josephem mnie rozwaliła. Dla mnie to nie było żadne zaskoczenie, że dla niego była ważniejsza przyczyna przerwania trasy niż stan zdrowia Michaela. Facet po prostu dziś odleciał. Wkurzył mnie jak wyzwał Victorie, wyzwał miłość Michaela zamiast kibicować jego szczęściu. No, ale cóż Joe taki był i będzie. W oczach ma dolary. Reakcja Michaela (z tym wepchnięciem na ściane) mnie rozwaliła jednakże myśle, że Michael nigdy by się na to nie odważył. On kochał ojca, ale się Go bał. Podobał mi sie moment kiedy Joseph chciał Go uderzyć, a temu wróciły właśnie te obrazy z dzieciństwa. Świetna scena.
    Akcja z Sebastianem? Czy ja musze kolejnemu jajca urywać? Typ się z choinki urwał. To były chłopak Vicki? Jak mogła być z takim idiotą? Nienawidzę facetów, którzy przekraczają granice w taki sposób. Traktują kobiety materialnie i zapominają o jakimkolwiek szacunku. Tak mu sie Victoria podoba? To niech se kupi lalke z jej podobizną i niech ją ciupcia, a nie nam dziewczyne będzie stresować. Michael oczywiście bohater! Nie dziwie mu się, że tak zareagował. Zresztą każdy facet widząc swoją dziewczyne w opałach tak by się zachował. Reakcja Victorii jest zrozumiała. Gwałt jest najgorszą z możliwych krzywd. Zostają rany nie tylko cielesne, ale i psychiczne. I tak dobrze, że tak się skończyło, a nie inaczej.
    Michael mnie wnerwił z tym tekstem do Victorii. Tak podobało jej się, a tak przy okazji popłakała się, dostała szoku i szarpała się z tym gnojem, a tak to było cudownie. Dziewczyna nie chce by se problemów robił, a ten wpada wymyśla jakieś scenariusze. Dobrze, że Michael od razu zrozumiał błąd i ją przeprosił. I przejdźmy do punktu kulminacyjnego: Myślałam, że w końcu zaszczycisz nas hotem! Byłam na to gotowa, a tu dupa. W momencie kiedy Vicki położyła swoją ręke na pisiorku Michael to sie tak speszyłam. Osobiście nie jestem zwolenniczką takiego typu zwrotów, ale powoli zaczynam się do tego przekonywać. Jednakże uwielbiam momenty w notkach kiedy jest nasrane namiętnością. Mój żywioł i moja perełka. Wyszło Ci cudownie!
    Rozwaliłaś mnie z tym spojrzeniem na łóżko i nagim Michasiem. To wyobraź sobie, że 99% notek pisze w łóżku i jaki mam odjazd na hotach 😈 XDD
    Przejdźmy teraz do aktora grającego Greya. Wczoraj myślałam żeby rzucić go do nowego opowiadania jako też złą postać co było powodem lekkiej sprzeczki mojej z Olą. Nie powinno się oceniać po wyglądzie i współczuje aktorom, którzy w realu są postrzegani za role, które odgrywają. Zapewne zdarzają się wyjątki gdzie aktor grając czarny charakter czuje się jak ryba w wodzie. Jednakże jak mówiłam nie powinno postrzegać się tak aktorów, a Dornan jest pozytywnym facetem.
    Czekam z niecierpliwością na następną notke! Życze masy weny i Pozdrawiam cieplutko!!
    Ps: DAWAAJJ HOTKA 😍😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LOL jakim wygladzie XD
      Nie powinno się oceniać za charakter filmowy. EDIT XD

      Usuń
  2. Jestem!
    Kurna co tak krótko znowu ja się pytam? XDDD
    Notka wyszła świetnie! Tyle się działo, że aż nie wiem od czego zacząć. O Josephie nawet nie zaczynam za dużo bo to po prostu skurwiel i aż szkoda sie dla niego rozpisywać. Jaki on był każdy wie. Cieszy mnie postawa Mike'a że się postawił mu i nie zwrócił uwagi na jego paplaninę.
    Sebastian okazał się takim gnojem że aż normalni nie mogę. Jak go pisior swędzi to niech się podrapie a nie nachodzi Viki. Ja tak samo jak Mike się pytam: GDZIE BYŁA WTEDY OCHRONA?! Niech się nasz MJ tym zajmie faktycznie bo tak nie może być, aby w pracy takie warunki były.
    Dobrze, że zdążył na czas i spuścił łomot temu durniowi.
    Pięknie było przez chwile bo potem Michaś nasz dojebał z tym tekstem na caałej linii. Nie dziwię się Viki że tak zareagowała. Grunt że sobie to wyjaśnili. Rozmowa jest dobra, najlepsza na wszystko. Widać że sie kochają i takie 'błache' kłótnie nie powinny mieć miejsca, a jak mają to właśnie sb wyjaśniać i mówić co leży na wątrobie.
    Co do hota to masz ode mnie karniaka xD Viki prędzej menopauzę dostanie nim ty ich do wyra wsadzisz xD Dla mnie baaaardzo mega fajnie się opis podobał ;3
    Nie wiem czemu miałby ten szczegół z położeniem ręki na kroczu być dziwny lub niestosowny...? Jako osoba 'doświadczona' stwierdzam iz to jest najnormalniejsze w świecie. O to chodzi w seksie aby sie dotykać, sprawiać przyjemność. No co kurwa na odległość się mają rozpalić? Spojrzeniem mają się zerżnąć? No ludzie xD
    To jest cała istosta sprawy, pozbawiamy się wtedy wstydu i zyskujemy zaufanie. Do prawdziwego stosunku partnerzy muszą się przygotować a dotyk to najważniejsza rzecz na świecie. Nie znam nikogo kto by uprawiał seks tylko na zasadzie wsadzić kutasa - wyjąć kutasa - buzi - znów wsadzić - znów wyjąć i tak w kółko xD
    Pożądanie nie wychodzi tak o że chcemy i bach! Do tego trzeba doprowadzić partnera, sprawić aby aż prosił o następny krok, aby był w stanie gdzie usta sinieją a ręce drżą jak w delirce. To jest w stosunku najpiękniejsze i ja jestem bardzo zadowolona że zwracasz uwagę Basiu na takie szczegóły i nie bój się ich opisywać bo to jest najlepsze i najważniejsze i uczyni tego 'hota' realnym aż sie czytelnikowi mokro w gaciach od czytania zrobi. Serio, nie wyobrażam sobie stosunku gdzie nie dotknie się partnera w intymnym miejscu i nie wykonuje śmiałych ruchów które będę dopiero prowadzić do finału. Jak ma się kobieta przygotować na 'wejście' bez dotyku? No kurwa aż mnie zabolało jak o tym myślę xD A mokro się nie zrobi od całowania szyi i ramion. Jeśli stosunkowi towarzyszy uczucie nie ma nic złego nawet w kurwa najzwyczajniej w świecie mówiąc minetach i innych dodatkach.
    A nie tylko buzi, włóż - wyciągnij - no kurwa nie mogę xDDDD
    Naprawdę super ci wyszła ta zapowiedź/wstęp do seksów i masz pełne moje uznanie - a Ty wiesz że moje słowo znaczy dużo xDDD
    Na koniec co do Greya... Aktora bardzo lubię ale jako postać fikcyjną z filmu również. Jak Ci mówiłam mnie fascynuje wręcz jego sposób uczuć. To coś trudnego do zrozumienia, ale on nie znał innego świata. To jak karcić dziecko za nawyki jakich nauczyli je rodzice. A on kochał szczerze, pokazał że można się zmienić dla miłości, można zostawić wszystkie przyzwyczajenia i zwyczaje dla ukochanej osoby. Ja jestem fanką tej opowieści, którą trzeba po prostu zrozumieć.
    Pozdrawiam!
    Weny<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejo!
    Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Masz przyjemny i lekki styl pisania przez co łatwo i przyjemnie się czyta. W nastepnej notce się rozpiszę, na razie proszę o informowanie o nowych notkach :) michaeljacksonandwe.blogspot.com
    Kasia :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział <3 Co do odwiedzin Josepha to nawet nie będę się wypowiadać. Od początku uważałam go za brutala, który terroryzował swoją rodzinę i nie rozumiałam, jakim cudem Mike mu wybaczył. Tamta scena w biurze... Czytałam ją z zapartym tchem, ciekawa, co się dalej wydarzy, czy Sebastian zrobi krzywdę Victorii, czy uda jej się jakoś wywinąć... Całe szczęście, że do biura wszedł Michael. Bronił jej jak prawdziwy rycerz, tak walecznie i, jak się okazało, potrafił nieźle przyłożyć 😁 Jednak, kiedy zdenerwowany rzucił, że Victorii podobało się, jak Sebastian ją obmacywał, myślałam, że coś źle przeczytałam o.O Zachował się wtedy jak ostatni krytyn, ale, na szczęście, wieczorem odpokutował swoje winy 😊 Czekam na więcej i zapraszam do siebie 😘 marzeniasiespelniajamjj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń