18 kwietnia 2016

Rozdział 23. Ciężko jest zaufać komuś jeszcze raz, skoro nie potrafi się zapomnieć i wybaczyć sytuacji, przez którą to zaufanie zostało utracone.

Witajcie kochani!
Ależ mam dobry humor :D normalnie wpadłam na wspaniały pomysł oczywiście dotyczący opowiadania i właśnie już w tym rozdziale postanowiłam go wprowadzić, powinniście się domyślić o co chodzi :D znaczy może nie wszyscy będą z tego zadowoleni, ale ważne, że ja jestem nie? XD I jeszcze jedna sprawa, bo ja lubię mieć zawsze wszystko wyjaśnione. Co do ostatniej notki i pewnej sceny mam wrażenie, że źle przedstawiłam postawę Michaela i wy go źle odebraliście? Chodzi mi o scenę kiedy miał sesję zdjęciową, a ta dziewczyna co była jego makijażystką pokazywała swoje wdzięki delikatnie mówiąc xD podrywała go po prostu i to nie tak, że MJ patrzył się na jej tyłek jakby chciał ją wzrokiem przelecieć. Powiem Wam z mojego punktu widzenia. Nikogo nie ma w pokoju, są sami, super się dogadują przez co Michael ją lubi, heheszki i te sprawy, widzi, że go podrywa, ale nic z tym nie robi no bo po co skoro to dla niego nic nie znaczy. W pewnym momencie świeci mu gołym tyłkiem przed oczami, a co robi Jackson? Przecież nie zakryje oczu, ani nie zacznie gapić się w sufit, to był naturalny, instynktowny odruch faceta XD ich nawyków nie zmienię więc tak dokładnie było. Nie, że mu się jakoś super podobała, ale no spojrzał się tak wyszło. Jest tylko facetem, a może niestety – dobra tego nie przeczytaliście XD
Więc to by było chyba na tyle. Jeszcze tylko powiem, że chciałabym zmotywować trochę czytelników to komentarzy, bo oni z kolei motywują mnie tym do pisania. Czytasz? Skomentuj, to naprawdę zajmie pięć minut, a dla mnie to wiele :) każda opinia jest ważna i chcę wiedzieć co się komu podoba, co przeszkadza. Może jest tak mało komentarzy, bo słabo piszę? Nie uważam się za Bóg wie kogo, nawet w tej chwili mogę jak ktoś chce wymienić imiona osób, które piszą ode mnie 100 razy lepiej. Często piszę rozdziały w nocy, poświęcam się. Niektórzy pytają się jak ja tak mogę? No mogę, bo to po prostu kocham :) naprawdę wystarczą choćby dwa słowa, wszystkie uwagi biorę sobie do serca. No chyba, że ktoś mi napisze, że zapomniałam gdzieś przecinka – takich komów nie chcę. Myślę o tym żeby wiązać swoją przyszłość z pisaniem więc musicie mi powiedzieć czy się do tego nadaję :) co chcę robić w przyszłości dowiecie się kiedy indziej, prawdopodobnie w notce podsumowującej więc jeszcze trochę poczekacie :D
Znowu się rozpisałam, przepraszam...ja po prostu lubię gadać XD
Zapraszam do czytania i przede wszystkim do komentowania!
Na koniec też dorzucę coś od siebie więc nie martwcie się ja jeszcze nie skończyłam XD
*******
Od miesiąca mieszkam z Michaelem w Neverlandzie. Jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi, mając przy sobie kochającego mężczyznę, z którym żyję, wymarzoną pracę i wspaniałych przyjaciół. Robert został moim osobistym ochroniarzem. Nie chciałam się na to zgodzić, ale Michael postawił w końcu na swoim. Niestety media dowiedziały się o naszym związku. Byłam załamana kiedy zobaczyłam nas na pierwszych stronach gazet całujących się w restauracji. Zrobili nam zdjęcie z zaskoczenia i obsmarowali jak...Nie chcę sobie nawet przypominać co tam pisało. Oczywiście z Michaela zrobili kobieciarza, który zmienia kobiety jak rękawiczki i nie dorósł do poważnego związku, a ze mnie laskę, która jest z nim dla pieniędzy i zrobienia kariery w show biznesie.
I tak teraz ma wyglądać moje życie? To jest cena sławy? Już mam tego wszystkiego dość, a co będzie później? Nie rozumiem jak ludzie mogą być tak okrutni i czerpać satysfakcje z utrudniania nam życia. Odkąd świat się o nas dowiedział nikt nie daje nam spokoju. Pod Neverlandem dzień i noc koczują tabuny dziennikarzy. Nie wiem jak Michael znosił to wszystko tyle lat, jak ja po dwóch tygodniach mam dość. Muszę uważać co mówię, co robię, jak wyglądam, z kim i co robię. Ale mimo tego nie poddam się, nie mam zamiaru odejść od Michaela, nie zostawię go nigdy. Muszę go wspierać, nasz związek jest wystawiony na próbę, a my ją zdamy. Nie chciałam żadnych ochroniarzy dopóki nie zorientowałam się, że ktoś często mnie śledzi. To już przestało być zabawne i zgodziłam się tylko na Roberta. Do pracy jeżdżę sama, swoim samochodem, ale gdzie nie pojadę on musi jeździć za mną. To męczące, ale do wytrzymania. Staram się żyć normalnie tak jak dotychczas, nie robię z siebie celebrytki, jestem dalej tą samą, zwykłą dziewczyną z Seattle. Po prostu Victorią Lancaster. Założyłam na nos czarne oprawki i wysiadłam z auta. Wchodząc do kafejki zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony, na moje szczęście nikogo nie było.
-Dzień dobry, poproszę latte macchiato.- zwróciłam się do kelnerki. Po chwili siedziałam przy stoliku pijąc swoją ulubioną kawę. Usłyszałam nagle znajomy dźwięk dzwoneczka zawieszonego nad drzwiami, który sygnalizował wejście klienta. Spojrzałam w tamtą stronę i zamarłam. Do środka wszedł Jermaine. Nie zauważył mnie, bo siedziałam na końcu, a do tego zasłaniał mnie kwiat, ale ja widziałam go bardzo dobrze. Podszedł do baru i rozsiadł się wygodnie.
-Cholera.- mruknęłam pod nosem. Jak ja miałam teraz stamtąd wyjść nie zauważona? Widocznie poczuł, że ktoś mu się przygląda bo obrócił się za siebie. Automatycznie spuściłam wzrok i zasłoniłam się włosami. Postanowiłam poczekać aż wyjdzie, ale chyba mu się nie spieszyło, a mi i owszem. Nie mogłam spóźnić się do pracy. Wstałam i rzuciłam na stół 10 dolarów, po czym szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia. Może mnie nawet nie zauważy?
-Victoria?- szlak, zacisnęłam usta i szłam dalej.
-Victoria!- po raz kolejny usłyszałam swoje imię. Przyspieszyłam kroku. Już miałam nacisnąć na klamkę kiedy poczułam jak ktoś odciąga mnie do tyłu. Spojrzałam wkurzona na brata Michaela.
-Czemu udajesz, że mnie nie słyszysz?
-Bo Cię nie słyszałam, ani nie widziałam. W ogóle czego ode mnie chcesz?- warknęłam.
-Spokojnie chcę tylko porozmawiać.- zorientowałam się, że nadal trzyma moją rękę, od razu ją wyrwałam i odruchowo poprawiłam płaszcz.
-Nie mam czasu, spieszę się.- powiedziałam oschle.
-Nie zajmę Ci dużo czasu, proszę.
-Szukasz przyjaciół? Jak chcesz pogadać to idź do swojej dziewczyny. Chociaż nie, przepraszam was oprócz łóżka nic nie łączy. Cześć.- chciałam otworzyć drzwi.
-Nie jesteśmy już razem...- zamknęłam je z powrotem i odwróciłam się w jego stronę.
-Czemu mnie to nie dziwi?- zakpiłam- Masz pięć minut.
-Usiądźmy.- poszliśmy do stolika, a Jerm odsunął mi krzesło. Chyba jedyna rzecz, która łączy go z Michaelem.

-Nie zgrywaj dżentelmena. Mnie takie rzeczy nie ruszają.- nie umiałam być dla niego miła, chyba to zrozumiałe. Westchnął i usiadł naprzeciwko mnie.
-O czym chciałeś rozmawiać?- założyłam ręce na piersiach.
-O Michaelu.- zaśmiałam się.
-Co wyrzuty sumienia Cię dopadły w końcu?
-Dlaczego taka jesteś? Nic Ci nie zrobiłem.
-Słucham? Wystarczy, że swojemu bratu zrobiłeś. Mam być dla Ciebie miła po tym wszystkim? Pewnie też chcesz nas skłócić jak ta zdzira.
-Nie chcę nikogo skłócić. Nie jestem już z Mad, bo mnie zdradziła...
-To była kwestia czasu. Zabawiła się Tobą tak jak Michaelem, ale jakoś nie jest mi Ciebie żal.- nie pamiętam, żebym kiedykolwiek była tak wredna, ale samo to, że musiałam znosić jego widok denerwowało mnie. Nie mogłam na niego patrzeć.
-Michael nie odbiera moich telefonów.
-Dziwisz mu się?
-Nie, ale...
-Ale co? Czego Ty od niego oczekujesz, że od tak Ci wybaczy, bo nie jesteś już z Madonną?
-Bo jestem jego bratem i go kocham.- patrzył mi prosto w oczy. Przekonywujący to on był. Nie wiem sama już co było prawdą, a co kłamstwem.
-Czego chcesz ode mnie?
-Chciałbym żebyś porozmawiała z nim...ja naprawdę się zmieniłem. Chcę go przeprosić za wszystko, ale nawet nie mam jak. Nie odbiera ode mnie, albo odrzuca połączenia. Żaden z pracowników nie chce dać mi go do telefonu...
-Niestety wszyscy dowiedzieli się już jaką jesteś świnią.- spuścił wzrok.
-Czemu nie przyjdziesz do Neverlandu?
-Nikt mnie tam nie wpuści. Chciałbym się z nim pogodzić, wyjaśnić wszystko. Kiedyś mieliśmy takie dobre kontakty...
-Ty wszystko spieprzyłeś. Kto bierze się za dziewczynę własnego brata?
-Nie myślałem wtedy logicznie, ona mnie uwiodła.
-To tak, bo jak się myśli rozporkiem zamiast głową. Madonna do seksu Cię nie zmusiła więc nie rób z siebie ofiary losu. Dobrze, że przypomniałeś sobie w ogóle, że masz brata. Minęły dwa lata, a Tobie teraz zachciało się godzenia? Jak zerwałeś z tą...Wiesz co Jermaine? Jesteś naprawdę żałosny, nie chce mi się z Tobą gadać. Na razie.- wstałam od stolika i zawiesiłam torebkę na ramieniu.
-Victoria, zaczekaj proszę.- znowu mnie zatrzymał-Błagam Cię tylko o jedno...
-...dobra porozmawiam z nim!- nie wytrzymałam. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Po chwili rzucił mi się na szyję, poczułam odurzający zapach jego perfum. Stałam nieruchomo, ale po chwili odsunęłam się od niego zakłopotana.
-Nie rób tego więcej.
-Przepraszam, nie powinienem.- zmieszał się.
-Porozmawiam z Michaelem, ale nic nie obiecuję. Zadzwoń jutro jeśli odbierze znaczy, że przekonałam go do spotkania z Tobą jeżeli nie masz dać nam spokój. Rozumiesz?
-Tak, dziękuję Ci. Nie wiem jak Ci się odwdzięczę.
-Daruj sobie okej? Nie robię tego dla Ciebie. Muszę już iść, cześć.
-Do zobaczenia!- krzyknął za mną. Szybkim krokiem wyszłam z kawiarni. Kiedy byłam już na zewnątrz odetchnęłam z ulgą. Nie wiem nawet po co ja z nim rozmawiałam, powinnam go olać. Ale miał w sobie coś takiego jak Michael przyciągał mimo, że prawie wcale go nie znam i w sumie nie chcę poznać. Spróbuję przekonać Michaela, żeby się z nim spotkał. Z tego co zaobserwowałam Jerm naprawdę żałuje wszystkiego, albo jest świetnym aktorem. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę centrum. 
******
-Kochanie już jestem!- krzyknąłem wchodząc do domu. Wróciłem prosto ze studia do Neverlandu, byłem nieco zmęczony, ale szczęśliwy, że zaraz ujrzę moją ukochaną.
-Dobrze kochanie!- usłyszałem w odpowiedzi. Tyle, że to nie był głos Victorii.
-No Jackson do mnie już kochanie mówisz? Muszę się poskarżyć Twojej dziewczynie.- w progu pojawiła się uśmiechnięta Jessica, zaśmiałem się.
Podszedłem do niej dając całusa w policzek na przywitanie.
-O jaki wylewny.
-Myślę, że Vicki nie będzie miała nic przeciwko.- puściłem jej oczko na co pokręciła głową- A właśnie nie ma jej jeszcze? Powinna dawno być.
-Spokojnie jest dopiero 16. Aż dziwne, że Ty już wróciłeś.
-Nie mieliśmy dziś dużo pracy więc urwałem się wcześniej.- poszliśmy do kuchni.
-Głodny?
-Poczekam na Vicki. Ale to dziwne, że...
-Michael opanuj się.- zaśmiała się- Na pewno zaraz wróci.
-Ehhh martwię się po prostu.- usiadłem na krześle- Może coś się stało, albo był jakiś wypadek?
-Nie kracz już. Nic się nie stało, a nawet jeśli to nie masz czym się martwić, bo Robert cały czas z nią jest.
-On tylko za nią jeździ.
-To to samo.- w tym momencie usłyszałem, że ktoś wszedł do domu, a po chwili ten słodki głos:
-Wróciłam!- uśmiechnąłem się do Jess. Po chwili w kuchni pojawiła się Vicki.
Podleciała najpierw do naszej kucharki na co stanąłem obok z udawanym oburzeniem.
-Eghemmm.- założyłem ręce na biodra.
-Patrz jaki zazdrosny.- zaczęły się śmiać.
-A mam powody?- poruszyłem zabawnie brwiami, zaczęły się chichrać jak wariatki.
-Czyli jednak...tak myślałem, że mnie zdradzasz, ale że z Jess to się nie spodziewałem.
-Głupek.- rzuciła Vicki podchodząc do mnie.
-Czemu Cię tak długo nie było?- pocałowałem ją.
-Alex...odwiedziła...mnie...w...pracy i się...zasiedziałyśmy...-mówiła pomiędzy pocałunkami.
-Może idźcie na górę co?- zaproponowała zniesmaczona Jessica.
-O to jest bardzo dobry pomysł.- złapałem Vicki za rękę.
-Tobie to tylko jedno w głowie. A mogę w ogóle coś zjeść?- zaśmiała się.
-Nie jadłaś nic dzisiaj.- spojrzała w bok.
-Victoria...
-Oj no spieszyłam się rano. Wypiłam trzy kawy to mi wystarczyło.- cmoknęła mnie w policzek. Pokręciłem głową.
-Co tam pichcisz dzisiaj dobrego?- zwróciła się do Jess.
*******
Po obiedzie poszliśmy z Michaelem na taras. Chciałam z nim porozmawiać o Jermaine, ale trochę się obawiałam jego reakcji. Wiedziałam, że to drażliwy temat, ale nie wiedziałam za bardzo jak zacząć.
-Skarbie?- Michael pogłaskał mnie po ramieniu. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy.
-Mhmm?
-Chcesz ze mną o czymś porozmawiać?- zaczęłam bawić się guzikiem jego koszuli.
-Skąd wiesz?
-Bo widzę. No to o czym?
-O Twoim bracie.- zaśmiał się.
-A o którym? Bo wiesz mam...- teraz albo nigdy.
-...o Jermaine.- rzuciłam szybko. Leżałam wtulona w Michaela i czułam jak napina mięśnie.
-Dlaczego akurat o nim?- starał się nie pokazywać, że jest zdenerwowany.
-Bo ja się z nim spotkałam dzisiaj.- mówiłam cicho, bo naprawdę bałam się jego reakcji.
-Że co proszę? Spotykasz się potajemnie z Jermain'em?- podniósł głos, odsunęłam się od niego i usiadłam.
-To był przypadek.
-Przypadek?
-Tak. Nie wierzysz mi?
-Co od Ciebie chciał? Podrywał Cię? A może chciał Cię do czegoś zmusić?- zaczął zadawać mi setki dziwnych pytań.
-Michael uspokój się.
-Jak mam być spokojny jak Jerm teraz przyczepił się do Ciebie?
-Nie przyczepił się, chciał tylko pogadać. Dlaczego nie odbierasz od niego telefonów?
-Dziwisz mi się?
-Nie, ale...
-Czego od Ciebie chciał?- powtórzył pytanie.
-Już mówiłam, że chciał porozmawiać...o Tobie. Zerwał z Madonną.- nie odzywał się przez chwilę.
-Dlaczego?
-Zdradziła go.- zaczął się śmiać, zmarszczyłam czoło.
-Czyli jednak okazał się takim kretynem jak ja. Z tego robi się już Moda na sukces. Kwestia czasu tylko aż Mad uwiedzie resztę moich braci, a na końcu weźmie się za mojego ojca!- wstał z ławki. Taka reakcja była do przewidzenia.
-Jermaine chce się z Tobą pogodzić...przeprosić. Michael on naprawdę żałuje wszystkiego. Spotkaj się z nim.
-Oszalałaś? Tobie też namieszał w głowie? Zapewne już się do Ciebie przystawiał, w końcu żadnej nie przepuści.- zakpił.
-To Twój brat...
-Właśnie. Dlatego nigdy mu nie wybaczę! Może mnie przepraszać całe życie, ale nie zaufam mu po raz kolejny. Madonna go zdradziła to przypomniał sobie o mnie, albo chce poudawać dobrego brata przez tydzień pożyczyć kasę i zniknąć. Tak jak to często robił. Przypomina sobie o mnie tylko wtedy jak coś chce.
-A może w końcu się zmienił?
-Nie sądzę. Tacy ludzie się nie zmieniają.
-To Twoja rodzina Michael...zastanów się. Nie będziesz się do niego nie odzywać do
końca życia? Przecież chcę dla Ciebie dobrze.- podeszłam do niego i przytuliłam. Zamknął mnie w mocnym uścisku, jakby bał się, że gdzieś zniknę.
-Wiem, że chcesz dobrze, ale to co się zepsuło nie da się już naprawić. Po prostu jest już za późno. Nie chcę go nawet widzieć na oczy, a co dopiero z nim rozmawiać. Może kiedyś to się zmieni, ale na chwilę obecną...nie jestem w stanie mu wybaczyć. Vicki zrozum mnie.- pocałował mnie w czoło- Idę potańczyć.- rzucił i wszedł do domu zostawiając mnie samą. Widocznie chciał odreagować. Westchnęłam smutno i usiadłam zrezygnowana na ławce. Jak mam go przekonać? Chciałabym, żeby w końcu się pogodzili, minęły dwa lata. Jermaine wyciągnął pierwszy rękę, ale Michael jest strasznie uparty. Jak się czegoś uprze to nic go nie przekona. Chyba, że...
Wyjęłam z kieszeni komórkę i wybrałam szybko odpowiedni numer. Jak mnie nie chce słuchać to może ona go przekona.
-Halo?- usłyszałam melodyjny głos Janet.
-Hej Jan, z tej strony Vicki. Jesteś bardzo zajęta?
-O witaj kochana fajnie, że dzwonisz, bo już myślałam, że o mnie zapomniałaś- zaśmiałam się- Nie, jestem w domu i szczerze mówiąc strasznie się nudzę. A coś się stało? Nie brzmisz za wesoło.
-Ehhh mam problem i mam nadzieję, że mi pomożesz.
-Jasne, że tak. Ale co się stało?
-Wolałabym nie rozmawiać o tym przez telefon. Mogłabyś do nas przyjechać?
-Pewnie, będę za...pół godziny.
-W takim razie czekam pa.
-Papa.- rozłączyłam się. Moją ostatnią nadzieją była Janet.
******
Siedziałam znudzona przed telewizorem oglądając jakiś teleturniej. Byłam tak zamyślona, że nie wiedziałam nawet o co w nim chodzi. Usłyszałam nagle jak ktoś wparował dosłownie do domu. Już wiedziałam kto to. Automatycznie wstałam z kanapy.
-Janet dziękuję, że przyjechałaś.- rzuciłam jej się na szyję.
-Nie ma za co siostro.- uśmiechnęłam się.
-No to teraz opowiadaj wszystko.- usiadłyśmy wygodnie, a ja zdałam jej relacje z dzisiejszego dnia. Jak spotkałam Jermaine'a i moją nieprzyjemną rozmowę z Michaelem. Słuchała mnie uważnie, nie przerwała mi ani razu chociaż widziałam, że miała taką ochotę.
-Idiota.- skomentowała kiedy skończyłam.
-Ale Jermaine czy Michael?
-Oczywiście, że Jerm!- aż wstała z miejsca. Nie tylko z wyglądu była podobna do Michaela. Mieli identyczny, wybuchowy charakter.
-Mało mu było jak bzyknął tą sukę no! Teraz będzie wam zatruwał życie.
-Ale wydawał się...
-Uwierz mi, że on każdą laskę zbajeruje.
-Nie zbajerował mnie. Tylko widziałam w jego oczach, że naprawdę żałuje. I chce wszystko naprawić.
-Słuchaj my go znamy od urodzenia, a Ty rozmawiałaś z nim zaledwie dwa razy. Nie wiesz jaki jest przekonywający jak chce czegoś dostać.
-Już sama nie wiem. Gdyby nie chciał pogodzić się z Michaelem nie nalegał by tak. Ciągle do niego wydzwania, pisze wiadomości.
-Vicki, ale czego Ty ode mnie oczekujesz? Jak Michael się uprze to nie ma bata, nikt go nie przekona.
-Jesteś jego siostrą na pewno Ciebie posłucha. Powinni dać sobie szansę, a ja chce im tylko pomóc.
-Masz zdecydowanie za dobre serce.- zaśmiałam się- Ah...co ja z wami mam?
-Ty nie chcesz, żeby się w końcu pogodzili?
-Oczywiście, że chcę. Ale powinni chcieć tego oboje. Nie możemy do niczego zmuszać Michaela.
-Ale widzę jak on cierpi. Brakuje mu starszego brata i na pewno w głębi serca chce mu wybaczyć tylko po prostu za bardzo go zranił.
-Oby Jerm rzeczywiście chciał wszystko naprawić, bo jak znowu coś odwali to mu jaja urwę i nie będzie miał czym Madonny...
-...Janet nie kończ błagam, bo się porzygam.- próbowałam być poważna, ale obie zaczęłyśmy się śmiać.
-A tak swoją drogą to co ta jędza w sobie takiego ma? Załatwiła mi drugiego brata.
-Ja też nie wiem co oni w niej widzieli.
-Wiesz kiedyś była zwykłą dziewczyną, nawet ją lubiłam. Ale gdy wydała swoją pierwszą płytę, stała się sławna tak jak Michael tyle, że jemu pieniądze i sława do głowy nie uderzyły, a jej niestety tak. A Jerm to jest pies na baby, nie kochał jej tylko chciał ją zaliczyć, ale myślę, że potem się w niej zauroczył. Niech teraz cierpi, należy mu się. No dobra idę do niego.- wstała i ruszyła w stronę schodów, ale po chwili zatrzymała się i odwróciła w moją stronę.
-W sali tanecznej.- odpowiedziałam nim zdążyła otworzyć usta. Pokiwała głową i posłała mi uśmiech. Janet zniknęła mi z pola widzenia, a ja wróciłam do oglądania głupiego teleturnieju. Czas strasznie mi się dłużył. Powieki robiły się coraz cięższe aż w końcu zmęczenie wzięło górę i zasnęłam.
******
Zszedłem do salonu w szlafroku i zobaczyłem śpiącą Victorię na kanapie. Wyłączyłem telewizor i usiadłem obok niej. Trochę pokłóciłem się z Janet, wyszła pół godziny temu trzaskając drzwiami. Poszło oczywiście o Jerma. Wiem, że Vicki po nią zadzwoniła, mimo że Jan się zapierała, że przyjechała nas tylko odwiedzić. Kiedy tylko zaczęła temat mojego „brata” wiedziałem o co chodzi i że to raczej przyjemna rozmowa nie będzie. Nie chciałem się z nią kłócić, ale nie dała mi wyboru. Nie wiem dlaczego wszyscy namawiają mnie do czegoś czego nie chce. Nigdy nie wybaczę Jermaine'owi i zdania nie zmienię. Inni muszą się z tym pogodzić. Własny brat przespał się z moją dziewczyną, a ja z racji tego, że minęły dwa lata mam mu od tak wybaczyć? Nikt nie wie co ja czuję, a czuję się źle. Jest mi z tym trudno, ale już postanowiłem.
Spojrzałem na moją księżniczkę. Wyglądała tak słodko, że nie chciałem jej budzić. Mógłbym wpatrywać się w nią godzinami i nigdy by mi się nie znudziło. Nie mogąc się powstrzymać pocałowałem ją delikatnie w usta. Wziąłem ją na ręce i udałem się w kierunku sypialni, gdy kładłem ją na łóżku przebudziła się.

-Michael?
-Tak kochanie?
-Gdzie Janet? Która jest w ogóle godzina?- podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na mnie zaspanymi oczami.
-Janet pojechała do domu. Jest 22:00. Idź spać, jesteś zmęczona...
-...przestań. Widzę, że jesteś na mnie zły.- westchnąłem.
-Nie umiem się na Ciebie gniewać, ale nie potrzebnie po nią zadzwoniłaś. Jeśli chcesz wiedzieć to nie przekonała mnie, żebym pogodził się z Jermain'em.- spojrzała na mnie smutno.
-Przepraszam...
-Vickuś...nie masz za co, chciałaś dobrze, doceniam to, ale ja najzwyczajniej w świecie nie potrafię mu wybaczyć. Zrozum to wreszcie. I błagam nie dzwoń więcej po Janet, bo tylko bardziej mnie wkurzyła swoją paplaniną niż pomogła.
-Myślałam, że ona jedyna Cię jakoś przekona. Przecież macie takie dobre kontakty, jesteście jak bliźniaki.- zaśmiałem się.
-Bliźniaki też czasem się kłócą i mają odmienne zdanie.- było mi jej żal, bo naprawdę chciała mi pomóc, ale nie wiedziała jak. Tyle, że ja tej pomocy nie potrzebowałem.
-Chociaż próbowałam.- powiedziała smutno- Michael mam nadzieję, że nie będziesz tego żałować. Ale...nie jesteś na mnie zły?- mruknęła przytulając się do mnie.
-Mówiłem już, że nie. Nie zrobiłaś nic złego.- pocałowałem ją we włosy.
-A co zrobisz jak Jerm nie da za wygraną i dalej będzie wydzwaniał?
-Najwyżej zmienię numer. Dobra koniec tego tematu, bo naprawdę jestem zmęczony, a Ty zresztą też.- zgasiłem światło i położyłem się do łóżka. Przyciągnąłem do siebie Vicki.
-Ej, ale ja chciałam iść się umyć.
-Za późno, teraz Cię nie wypuszczę.- westchnęła.
-W ubraniu też mam spać?
-Rozebrać to Cię akurat mogę.- uśmiechnąłem się.
-Tak, a do tego to jesteś chętny.
-A żebyś wiedziała.- przewróciłem ją na plecy. Ściągnąłem koszulkę i spodnie.
-Tak pasuje czy wolisz może...no wiesz.- zsunąłem jedno ramiączko, przejeżdżają palcem po jej nagim ramieniu, czułem jak momentalnie zadrżała.
-Michael!
-No co? Żartowałem tylko.- cmoknąłem ją krótko w usta i przewróciłem się na drugą połowę łóżka przykrywając nas kołdrą.
-Dobranoc.- przytuliła się do mojego boku.
-Dobranoc.- zamknąłem oczy i po chwili zapadłem w głęboki sen.
******
Tak nie nagadałam się na początku xD Rozdział ogólnie mi się nie podoba, ale ocena końcowa należy do Was. Jak zauważyliście było dzisiaj z perspektywy Michasia i Vicki, żeby dobrze przedstawić ich uczucia. Tak więc mój pomysł jak zauważyliście nazywa się Jermaine :D i mówię od razu, że na tym się nie skończy. Czy Michael wybaczy w końcu bratu? Czy dalej będzie uparty jak osioł, jak myślicie? :)
Osobiście gdybym ja była na jego miejscu w życiu chyba bym nie wybaczyła takiej zdrady. Nie rozumiem jak można wybaczyć komuś, coś ze względu na to, że jest z rodziny. Tym bardziej nie XD bo ja bym wolała, żeby mój chłopak zdradził mnie z obca laską, a nie z rodzoną siostrą (przykład tylko). Bardziej zabolałoby mnie to gdym się dowiedziała, że to moja siostra i właśnie dlatego za cholerę bym tego nie wybaczyła. Wszystko...wszystko jestem w stanie wybaczyć, ale nie zdradę. Nie wiem może jestem bez serca, ale zasady jakieś trzeba mieć. No Vicki to dobra dziewczyna i chce pomóc Michasiowi, ale Michaś nie jest taki głupi. Zna swojego brata i wie jaki jest. MJ wiele razy zaufał i został wydymany (bez skojarzeń xD) dlatego nawet własnemu bratu zwyczajnie boi się wybaczyć i zaufać po raz kolejny. Mam nadzieję, że wszyscy to rozumieją. Oczywiście czekam na Wasze wszystkie SZCZERE opinie :) nie każdy musi się ze mną zgadzać i jestem ciekawa co Wy zrobilibyście na miejscu Michaela. Piszcie wszystko co myślicie, ja kocham długie komy! - co zresztą widać XDD
Pozdrawiam Basia <3333

4 komentarze:

  1. Hej!
    Zacznę od tego, że notka bardzo mi się podobała,najbardziej ta akcja z Jermainem. W pierwszym momencie myślałam,że Victoria da mu w mordę, za to co zrobił Michasiowi. Wiedziałam, że Madonna na pewno go zdradzi,a pozatym dobrze mu tak niech pocierpi. Gdybym była na miejscu Michaela,nie wybaczyłabym Jermainowi za Chiny, spotkałabym się z nim aby powiedzieć jaki jest jest żałosny.Co do Victorii dobrze, że chciała przekonać Michaela do pogodzenia się z bratem. Myślałam,że wybuchną śmiechem kiedy Michaś zasugerował, że Vicki go zdradza z Jess. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału,pozdrawiam i życzę weny w pisaniu.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i jestem!
    Co do zachowania Michasia w poprzednim rozdziale - ależ nikt go nie wini mycha :D No Jackson w końcu, oko zawiesił ale ważne że nie kokietował, nie zdradził przecież ani nic :D No ale Viki zazdrosna byla i dobrze, brak zazdrości to jest dopiero niepokojący objaw.
    Zacznę od początku czyli: media. Eh, było się domyślić że szybko dowiedzą się o nich. Dobrze, że Viki się nie zniechęca i daje radę. Ok to trudne, ale wszystko jest do przeżycia. Niech piszą co chcą, jak ma ich to uszczęśliwić to kurwa na zdrowie, a Viki pokazując że ma wyjebane najbardziej ich wkurwi.
    Eh, jak słysze o Jermie to aż mną nosi. Co bym robiła na miejscu Michasia? Ogólnie ciężko mi powiedzieć bo jak wiesz jestem jedynaczka i nie mam rodzeństwa, jednak znam swój charakter na tyle i wiem że NIGDY, przenigdy bym n ei wybaczyła czegoś takiego. Ani siostrze, ani ukochanemu, który by mnie zdradził. W związku zdrada oznacza koniec miłości i nie ma tutaj nic do wybaczania. Żaden alkohol, problemy ani nic nie są w stanie tego usprawiedliwić. Coś po prostu się kończy.
    A rodzeństwo? Nie zaufałabym nigdy siostrze po czymś takim. No nie i koniec, nie mogłabym, nie ma opcji. Co mi po fałszywym uśmiechu, jak bym w każdej sekundzie widziała co mi zrobiła + zastanawiała się czy i kiedy to powtórzy?
    Wiezy krwi nic nie zmieniają. Ja bym nawet nie wybaczła mojemu ojcu jakby zdradził matkę (czy odwrotnie). Nie mam szacunku dla takich ludzi. Chcesz ruchać po kątach? To nie baw się w związki, proste! Wszystko jest dla ludzi, ale nic nie uprawnia do ranienia w taki sposób drugiej osoby. Sama byłam kiedyś zdradzona, boli za każdym razem jak się wspomina bo jest taka świadomość: "Ale dałam się wychujać".
    Nie dziwię się Michasiowi i Viki powinna uszanowac jego decyzję. Wybaczenie nosi się w sercu a nie na ustach. Popieram jego decyzję i rozumiem w pełni jego stanowisko.
    Viki chciała dobrze wiec nie obwiniam jej, ale wtrynianie się w tak prywatną sprawę miedzy nich może jedynie ją poróżnić z Michasiem. Jak kocha to zaakceptuje w pełni jego decyzję. Nic na siłę, fałszywa miłość/przyjaźć/szczęście/wybaczenie to gówno. Lepsza jest już czysta i jakże szczera nienawiść.
    Cenię ludzi którzy mówia co myślą i robią to co chcą, nie patrząc wgl na innych. Jerm wiedział co robi idąc z tą kurwą do łóżka, wiedział że jak to wyjdzie to straci brata - zaryzykował mimo to, więc teraz niech ponosi konsekwencje. A Michaś ma widać łeb na karku i nie da z siebie znów frajera zrobić i wydoić za przeproszeniem.
    Chyba to tyle ode mnie :P
    Masz zjebki że tak krótko znów dzisiaj :C
    Pozdrówki!<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka Basiu! ❤❤❤
    Jak ma być szczera opinia to takowa będzie! :D Od razu mówie, że nie jestem obrończynią uciśnionych mężczyzn, ale po prostu przedstawie swój punkt widzenia w tej sprawie. Zacznę od tego wybaczenia w rodzinie. Sama posiadam liczne rodzeństwo i zawsze wychodziłam z założenia, że żadna koleżanka, żadna osoba, której zaufam nie zastąpi mi rodziny. Mimo, że jak każdy (przypuśćmy :P) mam swoje problemy to mimo wszystko kocham swoją rodzine i uważam, że nikt inny nie zastąpi mi jej. To w niej się wychowałam, to oni mnie jakojedyni potrafili rozśmieszyć do łez i te łzy otrzeć. To oni mnie wspierali itd i wybaczyłabym im wszystko (niektóre rzeczy z czasem, ale to pomińmy.) Co do zdrady fizycznej: ja osobiście nie pozwoliłabym na to by jakikolwiek chłopak miał satysfakcje z tego, że zdołał mnie rozłączyć z siostrą. Czasem miłiść zaślepia wszystko, naprawdę wszystko i jeśli ona żałowała by tego ja bym jej wybaczyła. Każdy ma inny xharakter i inną uległość. Ja akurat podchodze do tego w taki sposób. Pamiętam jak moje siostry pokłóciły się o coś (nie ważne o co) i pamiętam ile bólu mi to sprawiało jak ze sobą nie rozmawiały przez długi okres czasu i pyskowały do siebie. To już naprawde kwestia wzajemnych relacji i podejścia.
    Jeśli chodzi o Jerma i Michaela? Kiedyś to gdzieś mówiłam, ale powiem raz jeszcze: jakiś czas temu spotkałam sie ze stwierdzeniem, że jeśli "suka nie da to pies nie weźmie" (nie mówie o idiotach, którzy gwałcą kobiety). Po części zgadzam się z tym stwierdzeniem. Zawsze było tak, że facet robił to z każdą i nie ponosił za to większych konsekwencji, ale jeśli chodzi o kobiete, która raz pójdzie z chłopakiem do łóżka otrzymuje ona miano - puszczalskiej. Jerm wspomniałaś, że zakochał sie w Mad? Okej - czasem tak bywa, ale jednak to ona mu nogi rozłożyła będąc z Michaelem. To ona Go uwiodła. Nie usprawiedliwiam Jerma bo zachował się jak ostatni skurwiel, ale to odnosi się do Michaela. Ten komentarz jest jedną wielką paplaniną, ale mam napływ myśli i chcę je przedstawić.
    Madonna ma totalną satysfakcje z tego, że rozdzieliła braci, a Michael swoją upartością to podsyca. Wiem, że chodzi o lojalność braterską, ale trzeba w końcu przebaczyć taki czyn. Jerm zrozumiał błąd, poczuł to samo na własnej skórze co Michael.
    Teraz odniose się to wydarzenia autentycznego. Jerm kiedyś w napływie złości nagrał piosenkę, która odnosiła się w dużym stopniu do Michaela, a jej tematem było wybielanie. Michael czuł uraze, bolało Go to co zrobił mu brat, ale tego samego dnia (czy tam następnego) mu wybaczył. Michael miał przeogromne serce i pokazał co jest dla niego ważne.
    Zapewne wiele osób nie zgodzi się z moim przedstawieniem sprawy, ale każdy inaczej pewne kwestie postrzega. Może i naiwnie na to patrze, ale zawsze kueruje się tymi słowami: "Przepraszanie nie jest ujmą na honorze i ten kto wybacza jest wielkoduszny".
    Przejde do treści (w końcu):
    Rozumiem Victorie i na jej miejscu postąpiła bym tak samo. Początkowa reakcja Janet mnie zbiła, ale nigdy nie ogarne rodziny Jacksonów. Na jej miejscu również chciałabym by moi bracia żyli w zgodzie.
    Oczywiście czekam aż się w końcu pogodzą i mam nadzieje, że Jerm okaże się szczery w swoich przeprosinach bo inaczej wydzierając się na niego zrobie sobie z gęby dupe. No i niech trzyma łapy przy sobie i nie odwali kolejnej akcji. XD
    Czekam na nexta! :***
    Masyy wenyyy :*
    Ta, która żyje w innym świecie. 😂😂😂
    Całusyyy :***

    OdpowiedzUsuń
  4. No hej 😙 Tak się zaczytałam, że gdy skończyłam ten rozdział, odniosłam wrażenie, że był jakiś krótki 😂 No, ale... Powiem Ci, że nie spodziewałam się tego, że Jermaine wróci jak taki syn marnotrawny i będzie błagać o wybaczenie. No, ale Madonna go zostawiła to nagle go olśniło -,- Chyba, że to wszystko jest ukartowane, wcale się nie rozstali i tylko knują, co zrobić, by jeszcze bardziej skrzywdzić Michaela. Ja to mam pomysły, nie ma co 😁 Za dużo telewizji, to mnie usprawiedliwia 😚 Niby każdy zasługuje na drugą szansę, ale nie wiem, czy na miejscu Michaela byłabym w stanie wybaczyć Jermowi. Jednak mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Weny 😙

    OdpowiedzUsuń