Witajcie kochani!
Od
razu mówię, że tego rozdziału miało nie być napisałam go pod
wpływem weny. Pomysł wpadł mi od razu, gdy przypomniałam sobie o
pewnej scenie, ale nie będę mówić o co chodzi :D Też się
ucieszyłam, bo przedłużam tym samym pewny rozdział, a raczej dwa
:) Dzisiaj nie mam dużo do powiedzenia, nowość! :D Więc nie
przedłużam już.
Zapraszam
do czytania i komentowania!
******
Dzisiaj był dzień mojego
wyjazdu do Chicago. Chciałam pożegnać się z Michaelem, ale nie
mogłam się do niego dodzwonić, co było dziwne, bo on zawsze
odbierał ode mnie telefony. Spróbowałam ponownie, ale znów
odezwała się automatyczna sekretarka. Byłam już dawno w domu, z
tego względu, że miałam wyjazd służbowy i mogłam wyrwać się
szybciej z pracy. Nawet się spakowałam. Zaczęłam poważnie
martwić się o Michaela to było dziwne, bo dobrze wiedział, że
dziś wyjeżdżam. Czyżby zapomniał? A może nie ma dla mnie
czasu?Westchnęłam smutno. Nie wiedząc co ze sobą zrobić
włączyłam laptopa i weszłam na elektroniczną pocztę.
Zauważyłam, że dostałam e-maila więc szybko sprawdziłam kto do
mnie napisał. No nie...tylko nie Sebastian. Wiadomość od niego
brzmiała tak:
To, że nie odbierasz moich telefonów wcale mnie nie zniechęciło, wręcz przeciwnie. Nie uciekniesz ode mnie tak łatwo. Nawet Twój Jackson Ci nie pomoże. Nie rozumiem dlaczego znalazłaś sobie taką babę, potrzebny Ci prawdziwy facet, ale rozumiem pieniądze i sława robi swoje. Do zobaczenia niedługo.
Twój Sebastian.
Gdy przeczytałam tego
e-maila byłam w szoku. Po policzku spłynęła mi łza, którą
szybko wytarłam. To już nie było śmieszne, naprawdę zaczynam się
bać. On może być zdolny do wszystkiego. Nie raz czułam się
śledzona i jeszcze wie o MJ i na dodatek myśli, że jesteśmy
razem, zresztą wszyscy tak myślą. W tej chwili potrzebowałam
tylko i wyłącznie Michaela, żeby mnie pocieszył, przytulił i
powiedział, że wszystko się ułoży. Nie miałam pojęcia co mam
ze sobą zrobić. W końcu zebrałam się w sobie i postanowiłam
pojechać do jego domu i sprawdzić co z nim się dzieje. Zamówiłam
taksówkę i od razu z bagażami pojechałam do Neverlandu. Droga nie
zajęła dużo czasu, bo był już wieczór i o tej porze ulice LA
były prawie puste. Gdy byliśmy już na miejscu zapłaciłam
taksówkarzowi i gdy tylko zauważyłam Lucasa zawołałam go od
razu.
-Pani
Victorio, pomogę z tymi bagażami.
-Dziękuję.-
uśmiechnęłam się. Zabrał walizki i skierowaliśmy się w stronę
domu.
-Widzę, że
przeprowadza się pani na stałe. To już na poważnie.- zaśmiał
się. Zrobiłam zdziwioną minę.
-Co na
poważnie?
-No pani i
szef...
-Ale ja nie
jestem z Michaelem.- zaczęłam się śmiać. Lucas się zmieszał.
-Przepraszam
panią, nie wiedziałem.
-Nic się
nie stało. Wiesz wszyscy tak mówią. Przyzwyczaiłam się już.
Właśnie Mike jest w domu?
-Tak, nie
wychodził przez cały dzień, nawet nie był w studiu.
-To dziwne,
bo dzwoniłam do niego przez pół dnia i nie odbierał.
-Nie mam
pojęcia co się stało.- weszliśmy do środka, a Luc postawił
walizki w holu.
-Jak będę
jeszcze potrzebny to proszę mnie wołać.
-Oczywiście
jeszcze raz dziękuję.- uśmiechnął się w odpowiedzi i wyszedł.
-Halo jest
tu kto?!- krzyknęłam na cały dom.
-Victoria!-
usłyszałam nagle głos Jess, która pojawiła się w korytarzu.
Odwróciłam się w jej kierunku i przytuliłyśmy się na
przywitanie.
-Przyjechałaś
się pożegnać?- spytała odsuwając się ode mnie.
-Też. Co
się dzieję z Michaelem? Nie mogłam się do niego dodzwonić przez
pół dnia.- powiedziałam z pretensją w głosie.
-Cały
dzień siedzi zamknięty w sypialni i nie chce nikogo wpuścić,nawet
Mac'a. Nie wiem co się znim dzieje.
-A gdzie
Mac?
-Gra w te
swoje strzelanki.
-Dobra idę
do niego.
-Do Mac'a?
-Nie,
Michaela. Mac jak jest w salonie to szybko stamtąd nie wyjdzie.
-Nie wiem
czy Cię wpuści.
-Na pewno
wpuści.
-Chcesz coś
zjeść?
-Nie, a
Michael coś jadł dzisiaj?
-Nie,
próbowałam go przekupić, że jak zje obiad to dam mu puchar
czekoladowych lodów, ale nawet to nie pomogło. Przecież on kocha
lody.
-Kolację
zje na pewno już ja tego dopilnuję.
-Weź mu
tam przy okazji kopa w ten chudy tyłek zasadź ode mnie.
-Masz to
jak w banku.- zaśmiałam się i skierowałam się do sypialni
przyjaciela. O dziwo drzwi nie były zamknięte. Weszłam powoli do
środka. Takiego bałaganu dawno nie widziałam. Ciuchy porozrzucane
dosłownie wszędzie, sterta papierów, brudne szklanki na biurku.
Michael siedział na łóżku i coś oglądał. Podeszłam bliżej,
na łóżku było pełno albumów ze zdjęciami.
-Michael...-gdy
tylko mnie zauważył wystraszony zrzucił wszystko na podłogę i
wstał z łóżka.
-Co Ty tu
robisz?- warknął.
-Przyjechałam
się pożegnać, ale skoro jesteś zajęty to...- odwróciłam się z
zamiarem wyjścia, ale zatrzymałam się kiedy poczułam, że łapie
mnie za dłoń.
-Nie, Vicki
przepraszam zostań.- przytulił mnie mocno, objęłam rękami jego
szyję.
-Co się
dzieje? Nie odbierałeś moich telefonów. Martwiłam się.
-Przepraszam
rozładował mi się telefon. Nic się nie dzieję.- odsunął się
ode mnie. Usiedliśmy na łóżku. Spojrzałam na zdjęcia, na
których był Michael z Madonną. Zawsze uśmiechnięci, a on wpatrzony w nią jak w obrazek.
-Tęsknisz za nią?-
spytałam wskazując ręką na fotografie.
-Za
kim?-postanowił udawać głupka. Wziął jedno zdjęcie do ręki.
-Tak tylko
je przeglądałem. Znalazłem je przez przypadek.- wzruszył
ramionami i spuścił głowę.
-10 albumów
przez przypadek?- podniosłam jego podbródek.
-Brakuje Ci
jej?
-Nie..tak..nie...
-To tak czy
nie?
-Nie.
Jestem zły i mam ochotę coś rozwalić.- wkurzony rzucił jednym
albumem o ścianę. Odsunęłam się trochę od niego.
-Może
chcesz się wyżyć na mnie?- spojrzał na mnie ze skruchą.
-Przepraszam,
nie chciałem być niemiły.
-No to
powiedz w końcu co się dzieję!- nie wytrzymałam.
-To się
dzieję, że nie jestem taki silny jaki chciałbym być! Denerwuje
mnie, gdy widzę Mad i Jerma w telewizji takich uśmiechniętych,
szczęśliwych jak trzymają się za ręce. To boli jak cholera. Oni
są szczęśliwi, a ja nie. Madonna ma Jerma, a ja kogo mam? Jestem
sam i zostanę sam. Nie kocham jej już, ale to nie fair. Ja też
zasługuję na szczęście. Jakbyś się czuła gdybyś zobaczyła
swojego byłego chłopaka z nową dziewczyną? Jestem wściekły, że
nie potrafię ułożyć sobie życia na nowo. Nie potrafię wymazać
tylu wspomnień, wspólnych wspomnień...
-Masz
mnie...- pogładziłam kciukiem jego dłoń, przez co podniósł swój
wzrok na mnie.
-Ale my się
przyjaźnimy, sama ciągle dobitnie to powtarzasz.
-A nie
przyjaźnimy?- spojrzał na mnie. Dosłownie przewiercał mnie
wzrokiem.
-Przyjaźnimy.-
powiedział po dłuższej chwili. Westchnęłam.
-Ale ja
potrzebuje kobiety, z którą ułożę sobie życie, założę
rodzinę...
-To znajdź
sobie kogoś.- prychnął.
-Łatwo Ci
powiedzieć, Ty masz normalne życie.
-Ale jakoś
jestem sama.
-I to mnie
dziwi.
-Co
sugerujesz?
-Że jesteś
piękną, inteligentną, zabawną i wspaniałą kobietą dlatego
dziwię się, że jesteś sama.-zarumieniłam się lekko na te słowa.
-Gdybym
taka była już dawno miałabym faceta.
-Może po
prostu nie zauważasz...nie ważne.- machnął ręką.
-Dokończ.
-Jak w
pracy?- uśmiechnął się sztucznie.
-Nie
zmieniaj tematu, a co do Madonny to nie pomyślałeś, że ona robi
to wszystko specjalnie?
-Niby jaki
miałaby w tym cel?
-Wzbudzić
w Tobie zazdrość? Przecież ją rzuciłeś, chciała się zemścić.
-Miałem
powód, żeby ją rzucić.
-Ale ona
jest zadufana w sobie i widocznie się z tym nie pogodziła.
-Może masz
rację.
-Ja zawsze
mam rację więc przestań się już przejmować. Na taką żmije
szkoda nerwów.- zaśmiał się.
-Jeszcze
będzie Cię błagać na kolanach, żebyś do niej wrócił.
-Nie sądzę,
skoro mnie zdradziła to miała jakiś powód.
-Co Ty
znowu gadasz? Jeszcze mi powiedz, że jesteś brzydki, albo...
-Bo
jestem.- powiedział smutno.
-Nie
jesteś. Nasłuchałeś się w dzieciństwie od swojego ojca i
kuzynów i teraz ubzdurałeś sobie, że jesteś co? Brzydki, głupi,
może mi jeszcze powiedz, że zaczniesz się odchudzać? Albo nie!
Najlepiej zrób sobie kolejną operację plastyczną, ona na pewno Ci
pomoże i poprawi Twój wygląd.- powiedziałam wkurzona. Wiedziałam,
że Michael ma straszne kompleksy, ale już denerwowało mnie jego
głupie gadanie.
-Jak będę
chciał to zrobię operację.
-Po co?
-Żeby
wyglądać lepiej. Jestem...
-...tak
wiem jesteś zasranym perfekcjonistą. Twoja perfekcyjność
przeradza się w obsesje. Najlepszym dowodem na to, że wcale nie
jesteś brzydki jest Nina, mówiłam Ci co raz mówiła przez sen o
Tobie?
-Nie.
-No to
lepiej nie chciej wiedzieć, bo się przerazisz. Skoro Mad Cię
zdradziła widocznie jej się nudziło i szukała wrażeń w
spodniach Jermaine'a.- parsknęliśmy śmiechem, położyłam się na
łóżku.
-Nie
zadowalałeś jej? No wiesz ja nie chcę nic mówić, ale chyba
zadowolić to ją miałeś CZYM.- podkreśliłam ostatnie słowo na
co uśmiechnął się.
-A Ty skąd wiesz?
-Widać.-
zaczął się śmiać.
-Po czym?
-Po Twoich
spodniach.- schowałam twarz w poduszkę.
-Co?- dalej
się śmiał.
-Wszystko
masz na wierzchu! Bardziej obcisłych spodni nie możesz nosić?
-Przesadzasz,
nie są aż takie obcisłe, a nawet jeśli to co z tego?
-A to z
tego, że potem taka Nina spać nie może.
-A może Ty
nie możesz?- szturchnął mnie.
-Mnie Twoje
obcisłe spodnie w ogólne nie ruszają, jak dla mnie możesz się
teraz rozebrać do naga.- odparłam niewzruszona, a on uśmiechnął
się chytrze.
-Chcesz i
masz.
-Eeej ja
żartowałam no.- zaczął ściągać koszulkę.
-Ale ja nie
znam się na żartach.- zaczęłam się z nim siłować, szarpiąc
się z materiałem, który próbowałam mu wyrwać. W końcu zdyszana
postanowiłam odpuścić.
-Dobra nie
mam siły.
-Pamiętaj
ze mną nie wygrasz skarbie. Idę do łazienki.
-A idź
skarbie.- uśmiechnęłam się- W cholerę i nie wracaj, spokój będę
chociaż miała.
-Też Cię
kocham!- krzyknął z toalety. Pokręciłam rozbawiona głową.
Usłyszałam dzwonek mojej komórki, którą od razu odebrałam.
-MENDO
JEDNA DLACZEGO NIE ODBIERASZ ODE MNIE TELEFONU!- tak to była Nina,
wywróciłam oczami.
-Zajęta
jestem.
-A gdzie
jesteś?
-W
Neverlandzie.
-Aaaa to
trzeba było od razu mówić, już wam nie przeszkadzam.- jestem
pewna, że w tym momencie się głupio uśmiechała.
-Przestań.
Co chciałaś?
-Jestem w
sklepie i tu są takie fajne wibratory i...
-Wibratory?!-
w tym momencie z łazienki wyszedł Michael.
-Stefano Ci
już nie wystarcza?
-Stefano
swoją drogą, ale nie będę wam już przeszkadzać poradzę się
kogoś innego. Papa!- rozłączyła się nim zdążyłam powiedzieć
cokolwiek.
-Co Ty do
Sexshopu dzwoniłaś?- Michael walnął się obok mnie.
-Tak i
zamówiłam pięć wibratorów.- powiedziałam z sarkazmem.
-Ooo aż
pięć? Pokażesz jak Ci przywiozą?
-Oczywiście
zobaczysz je pierwszy. Wypróbować też chcesz?
-Na Tobie?
-Pajac,
jesteś zboczony.- uderzyłam go w ramię.
-Nie mniej
niż Ty, a poza tym ja jestem facetem.
-I to, że
jesteś facetem usprawiedliwia Cię z bycia zboczonym?
-Tak, bo to
u facetów to normalne.- zaśmiał się.
-Faceci są
dziwni.
-Kobiety
też. Zwłaszcza jak używają wibratorów.
-Czemu tak
sądzisz? Nie żebym ja używała, ale tak pytam z ciekawości.
-Bo od
takich rzeczy jest mężczyzna, a nie gumowy...
-Hahaha
dobra nie kończ!- zaśmialiśmy się- W ogóle skończmy te głupie
tematy.
-One nie są
głupie.
-Twoim
zdaniem temat wibratorów jest interesujący?
-No, a
nie?- wyszczerzył się.
-Nie mam do
Ciebie siły.
-Nikt nie
ma.- pocieszył mnie głaszcząc po plecach.
-Współczuję
Twojej dziewczynie, a potem żonie.
-Ty nią
będziesz.- palnął. Wzięłam to jako żart.
-W takim
razie współczuję sobie. Rozwiedziemy się po miesiącu.
-Z Twojej
winy.- dokończył.
-Nieprawda,
bo z Twojej.- zaśmiał się.
-A tak na
marginesie to ten dupek się jeszcze do Ciebie odzywał?- spoważniał.
-O kim
mówisz?
-O
Sebastianie.
-Dostałam
dzisiaj tylko e-maila od niego nic wielkiego.- machnęłam ręką.
Nie chciałam mówić o treści tej wiadomości, bo wiedziałam, że
Mike się wkurzy. I tak miał wiele problemów, po co dokładać mu
jeszcze swoich?
-Ale co
napisał?
-Muszę Ci
mówić?
-Tak w tej
chwili masz mi powiedzieć.
-Ale się
zdenerwujesz.
-Nie
pierwszy raz, a więc?- powiedziałam mu dokładną treść
wiadomości.
-Jadę do
tego sukinsyna!- zeskoczył nagle z łóżka. Wiedziałam, że tak
będzie. Wywróciłam oczami.
-Michael
nigdzie nie będziesz jechać!- stanęłam naprzeciwko niego,
tarasując mu przejście.
-Chcesz to
tak zostawić? On Ci groził. Zachowuję się jak jakiś psychol.
-Nie chcę
pogorszyć sprawy, łazi za mną od trzech lat i jakoś do tej pory
nic mi nie zrobił, a odmawiałam mu za każdym razem.- położyłam
dłonie na jego ramionach.
-Proszę
nie jedź do niego.- popatrzył mi głęboko w oczy.
-Powinien
dostać w zęby za to co robi i obiecuję Ci, że jeszcze dostanie i
to nie raz.
-Michael
błagam nie rób nic głupiego jak mnie nie będzie, a poza tym to
moja sprawa i nie wtrącaj się.- syknęłam siadając na łóżku.
-Vicki nie
wkurzaj się na mnie. To źle, że się o Ciebie martwię? I chcę
Cię bronić?-kucnął przede mną.
-A kim
jesteś dla mnie, żeby tak się zachowywać?- milczał.
-Jesteśmy
tylko przyjaciółmi, a Ty..
-...a ja
co?- warknął kładąc gwałtownie dłonie na moich kolanach. Patrzyłam się w jego czekoladowe oczy jak
zaczarowana. Były takie głębokie i ciemne, widziałam po nich że jest zdenerwowany. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Okej nie
kłóćmy się przez tego kretyna. Przyrzekam, że tym razem
odpuszczę, ale jeszcze jedna taka akcja i nie ręczę za siebie.-
powiedział w końcu. Uśmiechnęłam się i przytuliłam go od razu.
-A ja wcale
się nie kłóciłam.
-To co
znowu zwalasz wszystko na mnie?- zaśmiał się.
-Tak to
Twoja wina.
-Niech Ci
będzie, że moja.- oderwaliśmy się od siebie.
-Chodź
zjemy kolację i będę się zbierać na lotnisko. Tak w ogóle
słyszałam, że dzisiaj nic jeszcze nie jadłeś.- rzuciłam z
pretensją.
-Nie byłem
głodny, a Jessica już musiała się poskarżyć?
-I dobrze
zrobiła, a właśnie!
-Co?
-Jess
kazała Ci dać porządnego kopa.
-Bić mnie
znowu chcesz? Mnie?
-Jakie
znowu? Tamto to było delikatnie, Ty nie chcesz poczuć mojej twardej
ręki.
-Może chcę
poczuć coś innego?- uśmiechnął się dwuznacznie.
-Ból...poczujesz
ogromny ból jak Cię kopnę w jedno miejsce. Chcesz?
-Chodziło
mi o coś innego, ale może nie będę się już odzywać.
-I to jest
bardzo dobry pomysł. No chodź wreszcie, bo obiecałam Jess, że
zjesz kolację.
-Ale zjesz
z nami?
-Tak, chyba
muszę się najeść porządnie przed lotem.- zeszliśmy na dół do
kuchni, a już na schodach czuć było piękny zapach roznoszący się
po całym domu. Po porządnej kolacji i deserze postanowiłam jechać
już na lotnisko. Zawsze się spóźniam, a nie chciałam tym razem
całej drogi do samolotu pokonać biegiem.
-Do
zobaczenia Jess.- powiedziałam żegnając się z kobietą.
-Trzymaj
się.
-Cześć
mały potworze.- zmierzwiłam włosy blondyna.
-To ma być
pożegnanie?- powiedział niezadowolony. Zaśmialiśmy się. Zniżyłam
się trochę i pocałowałam go w policzek.
-No to
rozumiem.- uśmiechnął się triumfalnie. Na koniec podeszłam do
Michaela i przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam. Wdychałam
jego zapach, a on głaskał mnie po plecach. Staliśmy tak chyba z
pięć minut.
-Eghemm my
tu jesteśmy.- odezwał się Mac.
-Mac w
telewizji puścili dobranockę co Ty tu jeszcze robisz?- zapytał
Mike. Chłopak fuknął coś pod nosem, odwrócił się napięcie i
poszedł do swojego pokoju. Spojrzałam na Michaela, który dalej
trzymał mnie w swoich objęciach.
-Trzymaj
się Piotrusiu.- pocałowałam go w policzek i ruszyłam z Lucasem do
wyjścia.
-Uważaj na
siebie.
-A Ty nie
sprowadzaj panienek pod moją nieobecność.- pogroziłam mu palcem.
Cała trójka wybuchnęła śmiechem.
-Nawet
jednej miłej pani?- spytał niewinnie.
-Nawet
jednej.
-Dobrze w
takim razie poczekam na Ciebie.- posłał mi ostatni uśmiech i
wyszliśmy z domu. Dwie godziny później siedziałam w samolocie do
Chicago ze słuchawkami na uszach.
*********
Tak i znowu będę Wam
truła. Wiem, że uwielbiacie jak piszę te moje przemowy :D Jak to
powiedziała Karolina mój każdy rozdział jest niczym rozprawka ma
wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Z czego tylko rozwinięcie jest
rozdziałem XDD Chciałam tylko powiedzieć, że o wiele bardziej
przedłużyłam akcję w tym opowiadaniu. Wszytko miało się toczyć
szybciej, ale wyszło mi, że napisałam 5 rozdziałów dodatkowych
:D Może Wy nie jesteście z tego zadowoleni, ale ja bardzo. Skoro
wpadły mi go głowy nowe pomysły to czemu by tego nie wykorzystać?
Mimo dawno napisanych już około 42 rozdziałów dużo się
pozmieniało, a raczej doszło :) Ogólnie jestem bardzo zadowolona z
notki, bo pisało mi się ją szybko i łatwo. Nie mam problemu z
opisywaniem rzeczy, których sama doświadczyłam chodzi mi teraz o
„zazdrość” Michaela w stosunku do Madonny. Można powiedzieć z
życia wzięte! Tylko Michael i tak nie ma źle, bo on widzi ich w
TV, a ja muszę pewną parę "zakochanych" oglądać na każdej
przerwie w szkole XDD :D Liczę na szczere opinie!
Pozdrawiam Basia <333
Jestem szczylu niedobry! <333
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci zajebisty <333
Nie powiem, że jak znów przeczytałam słowo MADONNA to od razu mnie na kibel przycisnęło. A głupi Mike jeszcze rozpacza po niej xD
Jak wolała Jerma to ma za swoje. Jego pindol jest pewnie cienki jak sik pająka!
Nie to co u Michasia ;3 Nawet Viki to zauważyła!
A co! Dobrze że zakłada takie spodnie, ma czym to sie chwali xD
Mail od Sebagówna mnie wkurwił strasznie... I dobrze, że powiedziała wszystko Michasiowi! Powinien mu nogi przy samej dupie urwać.
Wgl to już w rozmowie ich widać, że Mike czuje powoli coś więcej do naszej Viki ;3
Samo 'przyjaciel' już mu nie wystarcza. Mam nadzieję, że niedługo coś sie dziać zacznie bo ja inaczej tutaj jajko chyba zniosę.
Niech ona wraca z tego Chicago. Zachciało się jej podróży... Niech palcem po mapie sobie pojeździ albo google mapy otworzy na lapku.
Pisz dłuższe te rozdziały dupku!
Bo ja tutaj niedosyt potem czuję... Jak można się tak znęcać???
Duuużo weny! - już ją widać masz, to aby Cię nie opuszczała ;3
Pozdrawiam<333
Super, hiper fajowy rozdział Basiu. :) Bardzo mi się podobało zwłaszcza z tym sexshopem. Nie dodawaj takich zdjęć +18, bo tu są dzieci i to czytają, potem koszmary będą mieć w nocy, albo jeszcze gorzej ktoś Cię oskarży o pornografie. Wiesz o co mi chodzi, o te zdjęcie z Madonną. Tak w ogóle to dziwne na jednym zdjęciu ma małe cycki a na drugim na cały obraz. I nie wiem czy zwróciłaś uwagę, ale twój kochaś na jednym obrazku jest blady a na reszcie ciemny. On używa samoopalacza i przed tą sceną, gdzie jest blady, to w między czasie posmarował się tym, czy co?? Muszę Ci powiedzie jeszcze, że jak czytałam i doszłam do tego jak twój Misiael wyżalił się Viki, to się śmiałam bo od razu skojarzyłaś mi się Ty i twój były, nie doszły chłopak... pliz nie obraź się za to XDD. KC.
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem Twojego komentarza Zuziu :D Wiem, że Ci się podobało z Sekxshopem i wibratorem z życia wzięte! Bez głupich skojarzeń z moją osobą :D
UsuńSamoopalacz hahahaha dobre! To był żart. Wszyscy wiemy dlaczego Michael na jednym zdjęciu jest "ciemniejszy", a na drugim "jaśniejszy" :)
Tak też zauważyłam, że Madonna ma inne cycki na jednym i na drugim zdjęciu XDD Po spotkaniu z MJ nie wiedzieć dlaczego zrobiły jej się większe!Nie wnikam co on jej tam zrobił, albo bardziej ona jemu XDD To jeszcze nie są zdjęcia 18+ Mad. Ja raz przez przypadek weszłam na jej takie zdjęcia, mówię Ci uraz na psychice do końca życia XDDD I miało Ci się skojarzyć z moim byłym nie doszłym, tak naprawdę on ani były ani nie doszły. Rozwaliłaś mnie tym stwierdzeniem :*
Dziękuję za takiego koma w porównaniu do poprzednich czyli : "no fajne" XDD
Ślę uściski i całusy! :****
No to Basiu doczekałaś się komentarza od swojej antyfanki <3
OdpowiedzUsuńOd razu mówię że rozdziała był fajny :*
Lubiłam Ninę za te jej teksty i nadmierny entuzjazm, za te jej gadki że ten Michael jest taki przystojny i w ogóle, ale teraz jak dowaliła z tym wibratorem to już jej nie lubię tylko kocham...jak dowaliła z tym a potem viki to powtórzyła to po prostu nie mogłam ze śmiechu nie spodziewałam się że viki jest aż tak zboczona niby zawsze taka cicha woda mi się wydawała a teraz też z tymi spodniami to od razu przypomniała mi się pewna osoba i ty i wiesz dobrze kto <3 <3
No ja się nie dziwię że jest Michael zazdrosny bo każdy by na jego miejscu był, sama znasz te uczucie zazdrości <3 :8
Jestem ciekawa czy podczas wyjazdu viki sobie totalnie uświadomi że kocha Michaela czy nie. Bo to nie jest tak że ja nie chcę ich szczęścia bo ja mam serce (choć ktoś uważa inaczej) i naprawdę polubiłam twojego Michaela tylko z twojego opowiadania żeby to było jasne i teraz chcę żeby w końcu przestali ukrywać swoje uczucie i ukazali je i nie oszukiwali samie siebie że tylko się przyjaźnią bo tego już przyjaźnią ani zauroczeniem nazwać nie można :)
Masz kochanie szczęście że nikt teraz nie narozrabiał i nie stłukł wazony bo nie mam się teraz do czego przyczepić i nie radzę ci tego więcej pisać o żadnym wazonie i o żadnej poduszce, która wyleciała za okno bo wiesz że jestem princess krytykowania i się znowu przyczepię kochanie <3 :*
Trochę się rozpisałam ale mam nadzieję że w końcu będziesz zadowolona z mojej wypowiedzi na temat rozdziału
Czekam z niecierpliwością na nextaaa!!!
Pozdrawiam cię twoja antyfanka Agusia <3 <3 <3 :* :* :* :*
Noooo takiego koma to się serio nie spodziewałam :***
UsuńAle bardzo dziękuję Ci za niego. Zdziwiłaś mnie tym, że chcesz żeby Victoria i Michael byli razem naprawdę cały czas myślałam, że liczysz na ich kłótnie, które się pojawią :D Niestety muszę Cię rozczarować, ale jeszcze trochę poczekasz z wyznaniem miłości :) Tak znam uczucie zazdrości jak ktoś stoi obok Ciebie, patrzy Ci w oczy i mizia się z inną laską, że aż się rzygać chcę i kurwica bierze XDDD A myślałam, że Ty Niny nie lubisz :D A Vicki przy MJ taka bardziej śmiała się robi no wiesz gdybym ja tam była to bym dopiero teksty do niego waliła znasz mnie :D A z tymi spodniami to prawda musiałam to napisać. Przecież to takie opięte wszystko, że gdy patrzysz na takie zdj to od razu rzuca Ci się w oczy pewne miejsce XDDD Dobra koniec z tekstami z podtekstami. Obiecuję, że więcej tłuczonych wazonów nie będzie i poduszek, a jak będą to pokojówka posprząta, żebyś nie miała się czego czepić :D To jak powiedziałam, że nie masz serca było w nerwach więc nie bierz tego do siebie :*** Nie wspomniałaś nic o Królowej Popu co mnie zdziwiło, ale jestem pewna, że jeszcze nie raz się wypowiesz na jej temat.
Jeszcze raz dziękuję Ci za ten pozytywny komentarz :D
Ściskam mocno <33333
Heejka ❤
OdpowiedzUsuńNo i jestem, wybacz za drobne spóźnienia, ale zwale na korki, na trasie facebook-blogger.
Notka wyszła cód, miód malina. Uśmiałam się jak głupia. Jak zobaczyłam jedno z moich ukochanych zdjęć (tak, tak to z dość widoczną wypukłością, a raczej istnym Mount Everest) to aż mi ślinka pociekła, a potem myślalam, że umre jak zaczeli gadać o obcisłych spodniach, które mnie osobiście nigdy nie przeszkadzały, sądze, że nasza Vikusia zacznie je bardziej doceniać.
Oczywiście na początku przykro zrobiło mi się Michaela, biedny, sam, nie ma się z kim poprzytulać. Wróć! Ma Victorie! To co on się tą rurą przejmuje? Ma przed nosem takie cacko, a on o tej idiotce myśli i przeżywa jak żaba poród. Jackson w garść, a nie beczysz jakbyś okresu dostał.
Jak mówiłam notka świetna dziś troszke pozytywnabi bardzo emocjonalna.
Ten Sebastian mi się nie podoba, liczę, że na groźbach się skończy bo inaczej mu 'kinder niespodzianki' urwę jak to nasza Zuzia powiedziała :*
Czekam z niecierpliwością na nexta! :*
Życze masyy weny❤
Pozdrawiam, Marysia ;**
Heyo.
OdpowiedzUsuńJestem.
Rozdział wyszedł ci po ludzku zajebiście ( nie obraź się za to słowo), ale taka jest prawda.
Najpierw chciało mi się ryczeć, z powodu samotności Michaela a potem z powodu ich cudownej rozmowy o obcisłych gaciach.
Nie no to zdjęcie jest cudowne, ale za bardzo rozbudza wyobraźnię XD
Co do Sebastiana niezbyt mi się podoba ten gość więc niech lepiej się odwali od naszej Victorii.
Wybacz, ze taki krótki komentarz.
Przepraszam za błędy
Życzę masy weny
Pozdrawiam
P.S Dziś pojawiła się u mnie nowa GA i wieczorem planuje wrzucić jeszcze jeden rozdział więc jak coś to zapraszam XD
Witojcie Basiulo! No więc, ten... no. Kolejny dobry rozdział. Ale! No po co on rozpacza po tej Madonnie!? No ja się Ciebie pytam: po co?! To z wibratorem naj :-) udane, udane, nie powiem. Czekam na akcje z Sebastianem, będzie ciekawie. No... no i ja będę oryginalna i na tym skończę swój arcydługi komentarz
OdpowiedzUsuń